Kilkuset cywilów i żołnierzy rezerwy z województwa świętokrzyskiego zgłosiło już chęć wyjazdu do pracy w Iraku, jednak niewielu z nich przeszło wstępną weryfikację w wojskowych komendach uzupełnień. W Kielcach zainteresowanie zatrudnieniem w objętym wojną kraju zmalało niemal do zera po ostatnich alarmujących doniesieniach. Natomiast w Busku zdesperowani bezrobotni wciąż przychodzą do WKU bez względu na sytuację w Iraku.
Zainteresowani pracą w Iraku cywile i żołnierze rezerwy mogą zgłaszać się do WKU od lutego. Wojsko szuka specjalistów z różnych dziedzin umiejących porozumieć się po angielsku lub w języku arabskim. Najbardziej poszukiwani są pracownicy służby zdrowia, ale takich zgłasza się jak na lekarstwo.
- Zgłosił się do nas tylko jeden lekarz - mówi szef WKU w Busku ppłk Józef Bawół. - Przeszedł u nas wstępną weryfikację, a teraz kandydatura rozpatrywana jest przed dowództwo.
Ostatnio o pracę w Iraku pytała pielęgniarka, kiedy dowiedziała się jakie są zarobki stwierdziła, że woli popracować we Włoszech, bo tam zarobi więcej, no i będzie bezpieczniejsza - mówi szef kieleckiego WKU płk Krzysztof Krztoń.
Ostre sito kwalifikacji
Pracownicy WKU twierdzą, że chętnych do wyjazdu jest wielu, ale tylko nieliczni przechodzą wstępną kwalifikację. - Tygodniowo gotowość wyjazdu do Iraku zgłasza od 15 do 20 osób - mówi płk Józef Bawół z Buska. - Niestety 95 procent to bezrobotni, którzy chcą po prostu zarobić. Większość z nich ma wykształcenie podstawowe, rzadziej średnie. Jeżeli zgłaszają się żołnierze rezerwy to najczęściej kierowcy, wartownicy czy strzelcy. A my potrzebujemy specjalistów z dziedzin cywilnych. Większość chętnych nie zna angielskiego.
Przepadli w stolicy
Świętokrzyskie WKU prowadzą tylko wstępną weryfikację kandydatów do pracy w Iraku. Ich dokumenty przesyłane są potem do Warszawy i tam zapada decyzja czy kandydat skierowany zostanie na badania, bo warunkiem wyjazdu jest doskonały stan zdrowia. Mimo iż wysłaliśmy do Warszawy kilkadziesiąt kandydatur, żadna z nich nie została zaakceptowana - mówi szef buskiego WKU. - W kilku przypadkach
decyzje jeszcze nie zapadły.
Bardzo dużo ludzi dopytywało się o pracę w Iraku, ale znacznie mniej się formalnie zgłosiło - mówi płk Krztoń z Kielc. - Przekazaliśmy wyżej kilkanaście zgłoszeń, ale do tej pory nie mamy decyzji o akceptacji którejkolwiek z kandydatur. Ostatnie informacji o śmierci reportera Waldemara Milewicza podziałały na ludzi jak kubeł zimnej wody. Od tej pory zainteresowanie pracą w Iraku zmalało niemal do zera.
Tysiąc dolarów lub dwa
Cywile zatrudnieni przez wojsko pojechaliby do Iraku w lipcu. Ich zarobki wynosiłyby średnio od tysiąca do dwóch tysięcy dolarów. Dowiedzieliśmy się, że do jednej z wojskowych komend uzupełnień zgłosił się zainteresowany wyjazdem do Iraku urzędnik samorządowy. Kiedy padły kwoty, samorządowiec z miejsca oświadczył, że on zarabia znacznie więcej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?