Salon fryzjerski “U Tomcyna" liderem w powiecie staszowskim

Salon fryzjerski “U Tomcyna"

Uwielbia strzyc się u niego młodzież, lubią przychodzić starsi i mają zaufanie dzieci. Co takiego jest “U Tomcyna" czego nie mają inne zakłady fryzjerskie? Z pewnością oryginalny wystrój wnętrza, przez który przebija pasja właściciela.

- Pasja z motocyklami zaczęła się gdy miałem 9 lat. Wtedy tato kupił mi pierwszy motor i tak ta miłość dojrzewała i ewoluowała. Dziś buduję własny motor, z resztą już drugi z kolei. Biorę udział w zlotach motocyklowych i to jest rzeczywiście to, co mnie relaksuje i pochłania bez reszty - opowiada właściciel salonu “U Tomcyna" Tomasz Sadłocha.

A kiedy znajduje pan czas na pielęgnowanie tej pasji - pytamy.
- Mając taki wspaniały, zaufany personel w osobach Damiana, Oli, Seweryna i Kamili mogę sobie na to pozwolić. Mamy do siebie bezwzględne zaufanie we wszystkich sprawach. Dlatego mogę pozwolić sobie na relaks po jamiś wytężonym okresie pracy, bo wiem, że oni tu wszystkiego dopilnują i jestem spokojny o jakość wykonywanych przez nich usług fryzjerskich - mówi Tomasz Sadłocha.
Jego marzeniem było zostać mechanikiem samochodowym
Laureat naszego konkursu nie ukrywa, że wybór zawodu był przypadkowy, dopiero w trakcie nauki zaczął czuć, że może będzie z niego fryzjer.

- Marzyło mi się być mechanikiem samochodowym i uczyć się na Koszarach, jak moi sarsi koledzy, ale ponieważ wcale do nauki i szkoły nie było mi spieszno, a był już wrzesień i było trudno znaleźć praktyki los zdecydował inaczej. Przechodziłem z moją mamą obok jakiegoś zakładu fryzjerskiego i ona od tak zapytała mnie - czy może chciałbym być fryzjerem. Długo nie zastanawiałem się nad odpowiedzią i tak to się zaczęło - opowiada Tomasz Sadłocha.

Pierwsze kroki w zawodzie fryzjera stawiał w zakładzie mistrza Jacka Urbańskiego w Staszowie. Dokładnie pamięta kolegów z praktyk: Apolonię, Małgorzatę, Dawida i oczywiście mistrza Jacka. Dobrze pamięta ten czas, tak jak moment, gdy mistrz zaufał mu i powiedział, że jest gotów samodzielnie strzyc. Pan Tomek był wtedy w drugiej klasie szkoły zawodowej.

- Z czasem zaczęło mi się podobać. Miałem pracę przyjemną bo z ludźmi, a że ludzi lubię toteż dobrze mi się z nimi czas spędzało. Choć nie ukrywam, że początek był trudny, wręcz traumatyczny. Miałem długie włosy, które musiałem obciąć. - kwituje fryzjer.
W zawodzie fryzjera pracuje od 2004 roku z pięcioletnią przerwą na pracę na budowie. W czerwcu minie dwa lata odkąd prowadzi własny zakład “U Tomcyna", który cieszy się dużą popularnością.

Zakład Tomasza Sadłochy jest także niezwykły z innego powodu. W jego salonie znajduje się pułeczka z darmowymi egzemplarzami Nowego Testamentu. Pan Tomek jest członkiem Stowarzyszenia Gedeonitów, które między innym zajmuje się bezpłatnym rozprowadzaniem Nowego Testamentu.
- Od około 24 roku życia studiuję Pismo Święte. Sądzę, że wszystko co osiągnąłem do tej pory zawdzięczam Bogu. Jest takie powiedzenie “Jak trwoga to do Boga". Ja taką trwogę przeżyłem mając 22 lata, wtedy umarła moja mama. Życie przewróciło mi się do góry nogami. To był dla mnie traumatyczny czas. Nie byłem grzecznym nastolatkiem. Moja droga był kręta i wyboista. Wtedy zawołałem do Boga o pomoc i On mi pomógł. Dziś całą siłę czerpię z Ewangelii i Słowa Bożego - zdradza nam Tomasz Sdałocha.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu STASZOWSKIEGO

Salon fryzjerski “U Tomcyna"

Salon fryzjerski “U Tomcyna"