Sesja zwołana na ostatni dzień lipca nie przyniosła wyjątkowo żywej dyskusji, ale radni nie dali odpocząć włodarzowi miasta i pytali go o kilka nurtujących ich kwestii.
Jedną z ważniejszych była kwestia kondycji finansowej przejętego przez gminę Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Staszowie. Na sesji przedstawiono opinie biegłego rewidenta, który badał kondycję finansową spółki. W ubiegłym roku przewoźnik po raz pierwszy wyszedł na plus i zarobił na czysto ponad 340 tysięcy złotych.
Pierwszy zysk od wielu lat to między innymi pomoc finansowa udzielona przez ministerstwo i grunty, które kupiła gmina. Dzięki kilku milionom złotych finansowego "zastrzyku" udało się nieco odmłodzić tabor i kupić nie nowe, ale dość młode i nowoczesne wozy.
Podczas sesji prezesa spółki i burmistrza Staszowa pytano miedzy innymi o plan działania wobec PKS-u na najbliższe lata. Najwięcej pytań w tej kwestii miał radny Piotr Kasperkiewicz, który nie zgodził się z opinią, że PKS może upaść, a kryzys paradoksalnie powinien poprawić sytuacje ekonomiczną gminnego przewoźnika.
- Przyczyna jest prosta. Ludzie nie będą korzystać z własnego samochodu, bo paliwo jest bardzo drogie - mówił Kasperkiewicz. Jego zdaniem problem dziś polega na tym, że spora grupa ludzi nie ma możliwości dojechania do Staszowa, bo kursy gminnego dziś przewoźnika albo są zawieszone, albo zlikwidowane. - Myślę, że PKS jest w stanie zapewnić każdemu pracodawcy dowóz pracowników do miejsca pracy - odpowiedział burmistrz.
- Ja chciałbym usłyszeć czy ktoś nad tym pracuje, czy ktoś to planuje - dodawał Kasperkiewicz. W kolejnej odpowiedzi usłyszał, że plan jest, ale spółka podlega prawu handlowemu i nie musi się z każdego swojego ruchu "spowiadać" radnym.
- Firma ma działać i może użyć wszystkich sposobów, które dopuszcza prawo handlowe. Oczywiście, że jest opracowywany plan rozwoju firmy na najbliższe lata, i będzie on przedstawiony do akceptacji radzie - wyjaśniał Romuald Garczewski.
Podczas sesji pojawiła się głośna w ostatnich dniach kwestia wywozu na pola w Oględowie setek ton osadu z oczyszczalni ścieków, którego fetor czuć było w Staszowie. - Wystąpiliśmy do wszelkich możliwych służb o zbadanie tej sprawy. Sami pobraliśmy próbki tego osadu i zleciliśmy wykonanie badań. Czekamy na wyniki ekspertyzy i wyjaśnienia firmy, która zajmuje się tego typu działalnością - odpowiadał Garczewski radnym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?