Ostatnie pieniądze, jakie otrzymał Mirosław Drab, właściciel punktu skupu Dra - For, za jabłka dostarczone w ramach programu stabilizacji cen, przyszły w połowie marca. Czekał na nie od połowy grudnia. Firma Eskimos jest mu winna nadal 260 tysięcy. Ponadto stracił zwrot podatku VAT w wysokości 35 tysięcy.
Zdecydował się na zaciągnięcie kredytu i spłatę zobowiązań wobec sadowników, którzy dostarczali mu jabłka w ramach programu. - Dałem ludziom słowo, że bez względu na to, czy dostanę zapłatę, czy nie, do końca marca sadownikom wypłacę należne im pieniądze - wyjaśnia. Tym samym jego firma została jeszcze bardziej obciążona - czeka na około 260 tysięcy zapłaty za jabłka oddane do Eskimosa, stracił 35 tysięcy należnego Vatu, zaciągnął kredyt w wysokości 200 tysięcy, do którego należy dodać odsetki naliczane przez bank.
Przekazuje, że pozostałą kwotę pieniędzy, wedle informacji z Eskimosa, ma otrzymać do 26 kwietnia. - Już tyle obietnic usłyszałem, że trudno w każdą następną uwierzyć - twierdzi.
Zostaje prokuratura i sąd
Przypomnijmy, że w końcu lutego złożył zawiadomienie do sandomierskiej prokuratury "o dokonaniu przestępstwa o oszustwo przez Zarząd Spółki Eskimos S.A. i Ministra Rolnictwa" w związku ze skupem jabłek w ramach programu stabilizacji cen. Do tej pory składał w sprawie zeznania, uściślał zgłoszone informacje i przekazywał wszelkie potrzebne prokuraturze umowy i pisma. CZYTAJ WIĘCEJ: Skup jabłek przez Eskimos. Mirosław Drab złożył zawiadomienie o oszustwie przez Eskimos i ministra rolnictwa. Co się dzieje po 40 dniach?
Z obranej drogi nie zamierza zejść. Wprost mówi, że czuje się mocno oszukany, a na udziale w programie rekomendowanym przez ministra rolnictwa i w powiecie sandomierskim przez posła PiS Marka Kwitka ucierpiały jego relacje z innymi przedsiębiorcami i samymi sadownikami. - Zaufanie w tej branży jest najważniejsze. Uwierzyłem władzy, podjąłem się, żeby pomóc rolnikom, nigdy do żadnej partii nie należałem i z żadną nie byłem związany i nie będę, ale popierałem tych, którzy starali się działać na rzecz rolnictwa, zwiększać dochodowość rolników - podkreśla. - Ze skupem jabłek jest jak z każdym innym kupnem, chociażby samochodu. Sprzedaję i mam pieniądze, kto będzie czekał na nie tak długo? Kto by się zgodził na taką umowę? Czekanie miesiącami na zapłatę zwłaszcza w rolnictwie, to dla ludzi ogromny dramat. Skąd mają wziąć pieniądze? - pyta Mirosław Drab.
Drogą sądową będzie się domagał także odzyskania podatku VAT, straconego przez opóźnienia zapłaty za jabłka dostarczone do Eskimosa, czyli około 35 tysięcy złotych. - Nie widzę innego wyjścia - mówi. Zaznacza, że zwrócił się też do Prokuratury Rejonowej w Sandomierzu o przyśpieszenie prac związanych ze złożonym w lutym zawiadomieniem. Cierpi na chorobę nowotworową i potrzebuje też pieniędzy na leczenie.
Strach o nowy sezon wśród wszystkich sadowników
Na pozostałe pieniądze za jabłka dostarczone do spółki Eskimos w ramach programu stabilizacji cen oczekują wszystkie skupy w powiecie sandomierskim i kraju, które podpisały umowy z tą firmą. - W sadach robi się zielono, ale strach jest wielki. Brakuje pieniędzy na zabiegi w sadach, na zakup nawozów i oprysków. Nie wiemy, na jakie ceny możemy liczyć w tym roku mając na uwadze magazyny zapełnione owocami i sokami z poprzedniego roku. Boimy się, że ten sezon może być ostatnim, jaki damy radę przetrwać - mówi Marta Przybyś, sadownik z gminy Koprzywnica. Wraz z ruchem ludowym Agro Unia, którego w Świętokrzyskiem jest liderką, chce zebrać wszystkich oczekujących na zapłatę i wspólnie domagać się walki o należne pieniądze. CZYTAJ WIĘCEJ: Skup jabłek przez Eskimos. Świętokrzyska Agro Unia chce połączyć siły wszystkich oczekujących na zapłatę i działać
Starosta powiatu sandomierskiego Marcin Piwnik przypomina, że kiedy wraz z sadownikami w końcu lutego był w Sejmie na komisji rolnictwa, wiceminister rolnictwa Tadeusz Romańczuk, mówił, że na przełomie lutego i marca wszystkie pieniądze zostaną wypłacone. W sobotę, 6 kwietnia minister Jan Krzysztof Ardanowski zapowiedział wypłatę maksymalnie za sześć tygodni. - To jest niepoważne traktowanie rolników - komentuje. - Dziś ludzie są bez pieniędzy, a trwa okres intensywnych prac w sadach. Od tego, jak o sady zadbamy dziś, zależy też jakość owoców przy zbiorach. Nie da się tych robót i zabiegów przełożyć. Jeśli ktoś nie ma pieniędzy na prace i środki dziś, ma mniejsze szanse na wyprodukowanie odpowiedniej jakości owoców, a co za tym idzie, uzyskanie później odpowiedniej ceny. Każdy grosz się liczy, a sadownicy czekają od miesięcy na pieniądze, które im się zwyczajnie należą za dostarczone owoce. Dramat pogłębia fakt, że nie ma chętnych na zakup jabłek z komór chłodniczych. Jest wielki strach o sezon - zaznacza starosta Piwnik.
CZYTAJ TAKŻE:- Gość Dnia. Minister rolnictwa w Kielcach o skupie jabłek, szacowaniu strat, imporcie żywności i protestach
- Skup jabłek przez Eskimos. Pieniądze za jabłka są, ale... nie całe kwoty
- Skup jabłek przez Eskimos. Mirosław Drab złożył zawiadomienie o oszustwie przez Eskimos i ministra rolnictwa. Co się dzieje po 40 dniach?
- Sadownicy i przedsiębiorcy na komisji rolnictwa w Sejmie. Trwa walka o zapłatę za jabłka, chodzi o miliony
POLECAMY RÓWNIEŻ:
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?