Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smutny Słowik

Marek Maciągowski
Mieszkańcy dzielnicy przy redakcyjnym stoliku, przy którym również pracownik Urzędu Wojewódzkiego udzielał informacji o konieczności wymiany dowodów osobistych.
Mieszkańcy dzielnicy przy redakcyjnym stoliku, przy którym również pracownik Urzędu Wojewódzkiego udzielał informacji o konieczności wymiany dowodów osobistych. Ł. Zarzycki
- Mieszkamy w mieście, a jakby na końcu świata - mówili mieszkańcy Słowika podczas naszego redakcyjnego dyżuru.

Niegdyś dzielnica Słowik był letniskiem. Kielczanie chętnie tu jeździli na wakacje. Dziś mieszkańcy zastanawiają się, czy nie ogłosić referendum za odłączeniem się od miasta i przystaniem do gminy Sitkówka-Nowiny.

- Pięć lat staramy się o wodociąg. Wodę nosimy ze źródła w lesie koło gajówki. Sześćdziesiąt pięć domów nie ma wody. Kielecki dobrobyt kończy się na rzece. 100 metrów dalej zaczyna się gmina Sitkówka-Nowiny. To jest inny świat - mówi Zdzisław Fiuk. Nawet kieleckiej telewizji nie możemy na Słowiku odbierać.

GMINA ZADBA LEPIEJ
200 metrów od Słowika są piękne kolorowe chodniki. Zbudowała je gmina Sitkówka-Nowiny. Na Słowiku nie dość, że nie ma chodników, to nie ma nawet poboczy. Strach przejść przez ulicę. Skrzyżowanie przed wiaduktem wymaga przebudowy, bo zdarza się tam bardzo dużo wypadków.

Mieszkańcy Słowika myślą o tym, żeby znaleźć się w gminie, bo władze Kielc o nich nie dbają.
- Kilka domów nie może się doczekać kanalizacji, mimo że kolektor przechodzi przez ogródki. Chcemy przejść do Nowin, bo tam nie byłoby problemów z podłączeniem - mówi Stefania Bartyna.
NIE MA SPOKOJU
O spokoju i wypoczynku na Słowiku lepiej dziś zapomnieć. Grzegorz Łukawski i Janina Kozieł z ulicy Krakowskiej zwracają uwagę na ogromny ruch tirów, które pędza ulicą Krakowską w nocy.

- Szum jest ogromny. Nie pomagają podwójne okna, rolety i drzewa w ogródku. To nie jest przecież trasa szybkiego ruchu, a tiry jadą po 100 kilometrów na godzinę. Może władze pomyślą o budowie ekranów dźwiękochłonnych albo pasa żywopłotu między jezdniami, który wyciszy szum. Na razie wygląda na to, że nikt się szumem przy Krakowskiej w ogóle nie interesuje.

Anna Łukawska zwraca uwagę na fatalny stan przystanków przy ulicy Krakowskiej. Płyty są rozjeżdżone, dziury takie, że można nogę złamać. Wystarczy deszcz i stoi się w błocie. Na przystanku obok Agromy też można nogę skręcić. Koniecznie trzeba tam ułożyć porządne płytki i zrobić krawężniki.

To samo o zapomnieniu przez władze Kielc mówili mieszkańcy pobliskiej dzielnicy Białogon, gdzie ustawiliśmy swój stolik w ramach akcji "Żyj z Echem". Oni największy problem mają z drogami. Na ulicy Browarnej właściciele czterech zakładów naprawili drogę we własnym zakresie. Znów są dziury. To samo na Ślusarskiej, na placu przed dawną Gminną Spółdzielnią. Wystarczy większy deszcz i wszędzie stoi woda. Dziury są też na drodze do szkoły.

- Nie chcemy być tacy bezpańscy - mówią mieszkańcy kieleckich dzielnic Słowik i Białogon. Jak tak dalej będzie, to chcielibyśmy odłączyć się od miasta, bo potrzeba nam gospodarza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie