Środkowy palec jak wyborczy zakalec. Kandydat PiSu będzie miał pod górkę

Dziś wchodząc do Biedronki, człowiek czuje się, jakby wkraczał do Pewexu. Na chłopski rozum - za tamtych może i mafie watowskie kradły, ale za tych kartofle drogie jak banany, a i dzieckom czekolady już tak często się nie kupi, bo szkoda grosza. Prowincjuszom trzeba by jakoś wyjaśnić, skąd ta drożyzna. Pan Prezydent tego nie zrobi. Skupi się na metropoliach. Puści oko do gejów i wegetarian, pokaże, że w sumie fajny i ciągle się uczy. Krzysztof Bosak gra na nucie narodowej i przekonuje, że kebaby powinny trafić w polskie ręce. Kosiniak - Kamysz i Hołownia, jak Abel i Kain, nie różnią się prawie niczym. Obaj ładni, mili, konserwatywni. Jakby byli braćmi syjamskimi, mogliby odnieść sukces. A tak, zadziobią się nawzajem i już. Robert Biedroń w dużych miastach przekonuje do siebie już przekonanych. Ale już za rogatkami ma pod górkę, bo kto by tam chciał prezydenta, którego pierwsza dama co rano się goli? Volens - Nolens zostają Duda i Kidawa - Błońska. Sympatyczna, z fajną fryzurą i białymi zębami. Statystycznie - większość wyborców to Polki, więc gdyby legendarna solidarność kobiet zadziałała, wygraną miałaby w kieszeni. Niestety, co usta otworzy, to palnie głupstwo. A to woda na młyn rywala. I w sumie Pan Prezydent już mógłby się cieszyć z udanej reelekcji, gdyby nie środkowy palec jednej z posłanek Prawa i Sprawiedliwości. Dwa miliardy na TVP, propagandę i tureckie seriale, a nie na onkologię. Tego Polacy władzy nie zapomną. Z tego zakalca PiSowi trudno będzie upiec dobre ciasto.