Urzędnicy Narodowego Funduszu Zdrowia zaczęli egzekwować od dyrektorów szpitali przepisy obligujące do posiadania odpowiedniej liczby lekarzy nefrologów w stacjach dializ. Dyrektor szpitala w Busku - Zdroju już wie, że jego stacja sztucznej nerki nie spełnia wymogów rozporządzenia Ministra Zdrowia i będzie musiał ograniczyć liczbę przyjmowanych chorych.
- Mam jednego nefrologa i drugiego w trakcie specjalizacji. Żeby móc prowadzić taką stację, jak nasza, powinienem mieć przynajmniej jeszcze jednego specjalistę nefrologii - mówi dr Ryszard Skrzypek, dyrektor szpitala powiatowego w Busku - Zdroju. Stacja w Busku istnieje od 20 lat, obejmuje swoją opieką 40 chorych na niewydolność nerek, którzy muszą poddawać się dializom co drugi dzień, bo jest to terapia ratująca ich życie. Z tego ośrodka korzystają chorzy z terenu Buska, Pińczowa i Kazimierzy Wielkiej. Ośrodek pracuje przez sześć dni w tygodniu, pełniąc dyżury całodobowe. Dyrektor Skrzypek chętnie zatrudniłby jeszcze jednego nefrologa, ale w województwie świętokrzyskim brakuje lekarzy tej specjalności.
Dr Andrzej Błaszczyk, dyrektor do spraw medycznych w świętokrzyskim oddziale wojewódzkim NFZ wyjaśnia, że dyrektorzy szpitali mieli cały ubiegły rok na dostosowanie się do rozporządzenia Ministra Zdrowia dotyczącego udzielania świadczeń gwarantowanych. - Te świadczenia muszą być udzielane pacjentom w sposób bezpieczny, na oddziale dializ powinien być nefrolog lub lekarz będący w trakcie robienia specjalizacji z nefrologii. Pan dyrektor Skrzypek doskonale wiedział, jaką ma sytuację - dodaje dyrektor Błaszczyk.
Jak podaje dr Krzysztof Bidas, konsultant wojewódzki w dziedzinie nefrologii, w regionie świętokrzyskim jest najwyżej 20 nefrologów. - Powinno być przynajmniej dwa razy tyle, niestety, to problem dotyczący całego kraju. Lekarze nie chcą robić specjalizacji z nefrologii, wolą bardziej dochodowe dziedziny takie jak np. kardiologia, a chorych nefrologicznie przybywa - mówi dr Bidas. - Gdyby się tak zastanowić, to żadna ze stacji dializ w naszym regionie nie spełnia wymogów NFZ. Na moim oddziale pracuje czterech nefrologów i też ich jest za mało.
Dyrektor Skrzypek nie zgadza się z wyliczeniami urzędników NFZ. - Przecież stacja dializ znajduje się na terenie szpitala, codziennie mam na dyżurze 10 lekarzy w tym jednego anestezjologa, ordynator oddziału dializ jest pod telefonem dzień i noc, gdyby któryś chory potrzebował pomocy, każdy lekarz może jej udzielić - tłumaczy. Podporządkowując się przepisom będzie musiał przeanalizować jeszcze raz liczbę chorych dializowanych i skreślić z listy kilka lub kilkanaście osób. - Ja po prostu muszę tych ludzi odesłać, a gdzie oni trafią, niech się martwi NFZ - mówi. Pobliskie dla Buska stacje dializ działają w Staszowie i Jędrzejowie.
- Ale wcale nie mamy pewności, że tamte ośrodki przyjmą tych chorych. Gdyby ci pacjenci trafili do nas, też byłby problem, jak ich pomieścić, bo mamy za mało specjalistów - zauważa dr Bidas.
Jak na razie tylko oddział dializ w Busku - Zdroju ma problem z wypełnieniem rozporządzenia Ministra Zdrowia. - Ale sytuacja na rynku pracy jest dynamiczna, jak to będzie dalej wyglądać w innych placówkach, przekonamy się wkrótce - mówi dyrektor Błaszczyk.
- Dla mnie taka polityka NFZ to ukryta eutanazja - twierdzi dr Skrzypek. - Wymogi, które stawia przed nami Fundusz są niemożliwe do spełnienia, dlatego ci najbardziej słabi i chorzy zostają bez możliwości udzielenia im pomocy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?