Susza na świętokrzyskch polach. Ziemia pęka, rośliny usychają, zbiory mogą być niższe nawet o 50 procent!

Po dwóch miesiącach bez wystarczających opadów rośliny na polach w Świętokrzyskiem są w fatalnym stanie. Łakną wody.
- Tam, gdzie deszcz sięgnął nie jest bardzo źle, ale reszta cierpi z powodu suszy. Na ten moment szacuję, że zbiory mogą być niższe nawet o 50 procent. Chyba, że pogoda nam pomoże i zacznie padać w ciągu najbliższych dni. Zły stan jest w całym kraju, w zachodnio-pomorskim zboże już usycha - relacjonuje Stanisław Stanik, prezes Świętokrzyskiej Izby Rolniczej i rolnik z gminy Radoszyce w powiecie koneckim. - Efekt odczują konsumenci. Żywności będzie mniej i będzie droga. Tym bardziej, że będzie mocno ograniczony import.

- To problem, który nas dotyka kolejny raz. Nie jest to sytuacja odosobniona. Powtórzę zatem. Konieczne jest, by rząd zajął się melioracjami. Musimy wodę zatrzymywać, a nie pozwalać jej odpływać. To jest konieczność, żadne programy nie pomogą, żadne nie zmotywują młodych ludzi do prowadzenia gospodarstw, jeśli wyreguluje się systemowo podstawy do pracy, a taką podstawą jest woda. By cokolwiek urosło, musi być zatrzymana, bądź spadać z nieba. Nie potrzeba nam rekompensat, tylko rozwiązań na lata. A w tej chwili wszystko w rękach Pana Boga - zaznacza prezes Stanisław Stanik

Jak nam mówi Michał Kuliński, rolnik z Deszna w gminie Nagłowice, w powiecie jędrzejowskim, trzeba robić wszystko, by ratować to co urosło. - Chodzi o to, by usunąć z pola wszystko, co zabiera wodę uprawom, a więc przede wszystkim odchwaszczamy - zaznacza. - W naszym regionie sytuacja wygląda tragicznie, gdyż od dwóch miesięcy nie padało. W dodatku silny wiatr wywiewa wilgoć z gruntu. Na ziemiach dobrej klasy jest lepiej, na lżejszych już widać zamieranie roślin. Mechanizmy obronne działają w ten sposób, że rośliny starają się przetrwać, wydając mniejszy plon.

Jak relacjonuje, najgorzej jest w uprawach, które zaczynają dopiero rosnąc, a więc na plantacja kukurydzy, soi, zbóż jarych. Te, które wschodzą, nie mają osłoniętej ziemi, tracą więc wilgoć szybciej, w dodatku ich układ korzenny jest zbyt słaby, by sięgnąć do wód w głębszych warstwach ziemi. - Czy doczekają żniw? Nie wiem. Jeśli nie spadnie deszcze, uschną - podkreśla rolnik.

Rzepak i zboża ozime w tym momencie tworzą kłosy i ziarna. Przez brak wody ten proces jest zachwiany. - Zamiast budować, one po prostu zasychają. Ziarno nie będzie wystarczająco wykształcone. Jeśli w ciągu kilku dni nie spadnie, redukcja zbiorów ozimin będzie potężna. Mniejsze o około 30 procent już teraz są zbiory traw. Tam, gdzie grunty są podmokle, jeszcze nie jest źle, ale w innych miejscach pierwsze pokosy są słabsze i, co gorsza, nie wiadomo, jakie będą kolejne. Oznacza to, że będzie mniej paszy dla krów, więc trzeba będzie ograniczać produkcję, bo zwyczajnie nie będzie co dać zwierzętom do jedzenia.

Rolnicy zaznaczają, że mają bardzo dużo obaw, czy uda im się wyprodukować tyle zbóż, mleka, mięsa, by wyżywić naród.

- Żniwa są za dwa miesiące. Już cierpniemy na myśl o tym, co uda nam zebrać. Żywność będzie bardzo droga - zaznaczają Stanisław Stanik i Michał Kuliński.

W ciągu najbliższych dni Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa - Państwowy Instytut Badawczy opublikuje najnowszy raport suszy w Świętokrzyskiem i całym kraju. We wtorek rano dowiedzieliśmy się w instytucie, że brak wody występuje w całym kraju, ale nie można jeszcze mówić o stanie krytycznym.