Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świętokrzyskie służby ratownicze jako jedne z pierwszych na miejscu katastrofy kolejowej (zdjęcia)

Elżbieta ZEMSTA
Funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei, policjanci i strażacy z powiatów jędrzejowskiego i włoszczowskiego byli jednymi z pierwszych, którzy dotarli na miejsce katastrofy kolejowej w Szczekocinach (województwo śląskie), gdzie w sobotni wieczór zderzyły się dwa pociągi. W katastrofie zginęło 16 osób, a 58 zostało rannych.

[galeria_glowna]
CZYTAJ tez Katastrofa kolejowa w Szczekocinach. Zginęło 15 osób. Ponad 50 jest rannych

Miejsce, gdzie wydarzyła się tragedia - okolice Szczekocin administracyjnie należą do województwa śląskiego i graniczą z regionem świętokrzyskim i małopolskim. Zarówno powiat włoszczowski jak i jędrzejowski od miejsca wypadku dzielą minuty. Dlatego też to nasze służby jako jedne z pierwszych dotarły na miejsce katastrofy. Co ciekawe też ten odcinek kolejowy, na którym doszło do zderzenia pociągów podlega pod magistrale kielecką. Jeszcze zanim w sobotę było wiadomo, co wydarzyło się w Szczekocinach na miejsce jechali funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei, którzy zostali tam wysłani po sygnale o prawdopodobieństwu kradzieży trakcji kolejowej na tym odcinku torów.

- Zgłoszenie o tym, że prawdopodobnie ktoś ukradł w Szczekocinach fragment trakcji kolejowej otrzymaliśmy o godzinie 21.13 - opowiada Artur Zagórski, rzecznik prasowy Rejonu Straży Ochrony Kolei w Kielcach. - Wysłaliśmy tam funkcjonariuszy z Sędziszowa. W momencie, gdy byli oni już w drodze do Szczekocin przyszła informacja, że ktoś z pasażerów dodzwonił się na policję i zgłosił im, że w Szczekocinach zderzyły się dwa pociągi. Nasi SOK-iści na miejsce katastrofy dotarli o godzinie 21.30. Wtedy byli tam jednymi z pierwszych, którzy wraz ze strażakami ochotnikami ze Szczekocin i tamtejszą policją pomagali w wydobywaniu osób z wraku wagonu. Natychmiast też podjęliśmy decyzję o tym, aby odłączyć zasilanie energetyczne, by do ogromu nieszczęścia nie doszło jeszcze porażenie prądem.

Jak dodaje Artur Zagórski funkcjonariusze SOK będą na miejscu katastrofy do momentu usunięcia wraków lokomotyw i wagonów. - Zabezpieczamy teren wypadku i dbamy wraz z policją o rzeczy osobiste pasażerów: dokumenty, bagaże, które wciąż znajdują się w środku wraków wagonów - mówi Artur Zagórski.

Po otrzymaniu zgłoszenia o tragedii na miejsce niemal natychmiast zostały skierowane jednostki policyjne i strażackie z powiatu włoszczowskiego i jędrzejowskiego. Z Kielc do Szczekocin wyruszył ciężki samochód ratownictwa technicznego. Dowódca kieleckich strażaków Andrzej Rębiś tak opisywał to, co zobaczył na miejscu katastrofy.

- Z bliska te poskręcane wagony robiły przerażające wrażenia. Jedna z lokomotyw zawisła nad torami. Pracując tam w zespół z ratownikami z naszego i z ościennych regionów mieliśmy obawy, że w każdej chwili te ważący tonę rozbite szczątki pociągu mogą się na nas osunąć. Najważniejsze było jednak to, aby wyciągać z wagonów ludzi. Była panika, krzyki i płacz. Nie da się tego opisać w kilku słowach - mówił w niedzielę na gorąco Andrzej Rębiś, dowódca kieleckiej jednostki straży pożarnej, która była na miejscu zderzenia dwóch pociągów w Szczekocinach.

W sumie w akcji ratunkowej z regionu świętokrzyskiego wzięło udział 17 zastępów strażackich, czyli 75 ratowników. To byli strażacy z Kielc, z powiatu staszowskiego, włoszczowskiego i jędrzejowskiego.

- Ze Staszowa zabrano dwa kontenery kwaterunkowe, które wykorzystano tam na miejscu wypadku jako punkt pomocy poszkodowanym. Zastępy do Staszowa wróciły, ale nasz sprzęt jeszcze tam został - mówił Arkadiusz Wesołowski, rzecznik prasowy świętokrzyskich strażaków. - Z powiatu włoszczowskiego w sumie było dziesięć zastępów, cztery zawodowych strażaków i sześć Ochotniczej Straży Pożarnej z Moskorzewa, Czarnicy, Kossowa, Kluczewska i Secemina. Z Jędrzejowa pojechały cztery zastępy zawodowych i ochotniczych jednostek.

Ranni i poszkodowani w katastrofie byli natychmiast przetransportowani do szpitali na terenie trzech województw. Większość z 56 rannych trafiła do szpitali z województwa śląskiego: Sosnowca i Katowic. Czternastu rannych zaś przewieziono do szpitali we Włoszczowie i w Jędrzejowie. Jedna osoba z Włoszczowy - mieszkanka Krakowa, została przewieziona do szpitala w Czerwonej Górze pod Kielcami. Na oddziały szpitala we Włoszczowie trafiło w sumie osiem osób, wśród nich są mieszkańcy Tarnowa, Krakowa, a także okolic Mazur oraz jeden obywatel Czech. Do Jędrzejowa zaś odwieziono sześć osób, wśród których znalazł się obywatel Ukrainy. Jak informowali w niedzielę pracownicy szpitali, gdzie przebywali ranni, ich życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Poszkodowani zostali umieszczeni na oddziałach ortopedycznych i chirurgicznych.

W internecie pojawiły się już filmy z miejsca tragedii w Szczekocinach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie