Panem młodym był Norbert Wojciechowski, dyrektor Miejsko Gminnego Ośrodka Kultury w Daleszycach a panną młodą złotowłosa Monika Kuroś.
Msza w Kaczynie
Zaczęło się tradycyjnie od mszy w kościele w Kaczynie, potem orszak weselny pojechał do Marzysza, po drodze mijając "bramki" przy których pan młody musiał poczęstować kieliszkiem wódki. Pogoda nie sprzyjała weselu, padał coraz większy deszcz, weselnicy przyjechali przemoczeni do Marzysza.
Chlebem i przyśpiewkami
Tam czekały na nich dwie starościny weselne: Teresa Klimczak, z daleszyckiego MGOK i Marianna Śmiłowska. Pani Teresa jak to dawniej bywało przywitała młoda parę chlebem. Nie zabrakło przy tym przyśpiewek. Niektóre, mimo że wymyślone przed wielu laty, mogłyby zawstydzić treścią do dziś. " Przykryj se Marysiu te połowe z głową, niech się dzieje, co chce, z tą drugą połową" - śpiewano pannie młodej przed nocą poślubną.
Kreski za wódkę
Dawne wesele pod Kielcami trwało tydzień. - Ludzie odrywali się wtedy od żniw, trosk i kłopotów - mówi Teresa Klimczak. W weselnym menu nie było za bogato. - Była np. kapusta z kaszą. Wódki nie było dużo, każdemu kto wypił stawiono kreskę na koszuli. Jak gość miał za dużo kresek to znaczyło, że jest ochlej - opowiada Teresa Klimczak.
Drugi raz
Rzęsisty deszcz nie przeszkadzał w śpiewach i tańcu. Na parkiecie w Marzyszu wystąpiły: Zespół Pieśni Ludowej MGOK w Daleszycach, "Dalmarjanki" oraz "Mójczanki". Widownia pod parasolami przytupywała w rytm kapeli. Były ludowe przysmaki i piwo. "Wesele marzyskie" zorganizowały już po raz drugi Rada Sołecka Marzysza i daleszycki MGOK.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?