Tankowanie na bazarze

Rodem zza wschodniej granicy, paliwa w bardzo atrakcyjnej cenie 2,50 złotych za litr prawdopodobnie już w najbliższym czasie będzie można dostać na... świętokrzyskich bazarach. Dotarliśmy do Ukraińców i Polaków, którzy przewożą ukraińską benzynę przez granicę i sprzedają u nas, zarabiając w ten sposób nawet kilkaset złotych dziennie.

Pochodzące z Ukrainy paliwa zaczynają podobno płynąć coraz "szerszym strumieniem" przez przejścia graniczne polsko-ukraińskie, a to za sprawą różnic w cenach, głównie benzyny. Ceny paliwa, które za wschodnią granicą kosztuje po przeliczeniu złotówkę za litr, u nas z dnia na dzień rosną. Sytuację bardzo szybko wykorzystali Ukraińcy, żyjący na co dzień z handlu z naszym krajem, a także polscy pośrednicy.

- Od kiedy Polska weszła do Unii, nie opłaca się już przewozić alkoholu, bo jego cena spada. No to człowiek musiał się przestawić na inny handel, takie dzisiaj czasy - tłumaczy łamaną polszczyzną Stiepan, który na co dzień ma swoje stoisko na ostrowieckim bazarze. - A jak wszędzie mówią, że cena benzyny rośnie, a u nas na Ukrainie ona około waszego złotego kosztuje, to człowiek od razu wie czym się opłaci zahandlować... - śmieje się, błyskając złotymi zębami.

- Ukraińska benzyna wcale nie gorsza od naszej, a może i lepsza, bo bez domieszek. A jak kupię paliwo u "sąsiadów", a u nas sprzedam nawet po 2,50 za litr, to i tak się opłaca. Na razie to znajomym sprzedaję, wszyscy chętnie biorą - opowiada Paweł, młody mężczyzna, który prawie codziennie wyjeżdża na Ukrainę po to tylko, aby zatankować benzynę. Na Ukrainie ma też swoich znajomych, którzy paliwo mu przewożą przez granicę. Potem wystarczy tylko spuścić z baku... - Wiadomo, trzeba nieraz przez granicę przejeżdżać, trochę z tym problemów. Mam przy sobie dodatkowy kanister, chociaż nie zawsze uda się go przewieźć. Ale i tak dziennie jestem w stanie zarobić nawet... trzysta złotych.

Handlujący w Polsce Ukraińcy nie wykluczają, że jeżeli zainteresowanie ukraińską benzyną będzie tak duże jak teraz, to może z tym paliwem gdzieś na bazarze staną, żeby z kanistrów sprzedawać.

- Wiadomo, nieoficjalnie będziemy handlować, ale to i tak łatwiej pójdzie niż z handlem wódką. Po litrze paliwa nikt nie kupuje, tylko co najmniej kilka, jeszcze okazyjnie. Klient zadowolony, bo oszczędza, a my, bo zarabiamy - dopowiada starsza Ukrainka, która "zahandlować" przyjeżdża z kolei do Ożarowa.

- Dotychczas nie mieliśmy sygnałów, aby na terenie powiatu ostrowieckiego czy w jego rejonie prowadzono handel paliwem sprowadzanym zza wschodniej granicy - mówi Sławomir Szymański z Komendy Powiatowej Policji w Ostrowcu Świętokrzyskim. - Podobnie jak w przypadku alkoholu, tak i paliwo sprowadzane z zagranicy musi posiadać akcyzę i spełniać wszystkie formalności. Sprzedaż zagranicznego, taniego paliwa bez akcyzy jest więc procederem nielegalnym - wyjaśnia.

Celnik mówi niechętnie

Celnicy niezbyt chętnie mówią tymczasem o normach i ilościach przewożonego paliwa, "aby prawdopodobny proceder handlu paliwem nie stał się plagą".
- Przez przejście graniczne przewieźć można paliwo w zbiorniku fabrycznie wbudowanym w pojeździe, czy to osobowym, czy ciężarowym. Trudno więc określić dostępną ilość paliwa, które można przewieźć, bo nie mierzymy go w baku. W przypadku przewozu większej liczby kanistrów z benzyną wymagana jest specjalna koncesja, jak w przypadku obrotu paliwami - wyjaśniają pracownicy oddziału celnego drogowego na przejściu granicznym w Medyce. - Nie zauważyliśmy zwiększonego zainteresowania przewozem paliwa, ale i tak byłoby to ciężkie do sprawdzenia - dodają.