Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To jedno z większych politycznych wydarzeń. Znany lekarz został politykiem. Teraz będzie jedynym w Polsce wicemarszałkiem i... ginekologiem

Iwona ROJEK
Wicemarszałek ma wiele różnych pasji i nie tylko strzeleckie trofea.
Wicemarszałek ma wiele różnych pasji i nie tylko strzeleckie trofea. Łukasz Zarzycki
Grzegorz Świercz, znany w naszym regionie ginekolog trafił do wielkiej polityki. Wyborów na prezydenta Kielc wprawdzie nie wygrał, ale przygotowuje się do zmiany dotychczasowego stylu życia - został wiceszefem naszego świętokrzyskiego rządu.

Grzegorz Świercz

Grzegorz Świercz

Wicemarszałek województwa świętokrzyskiego, doktor nauk medycznych, specjalista ginekolog, położnik, wiceprzewodniczący Zarządu Regionu Świętokrzyskiego PO. Żona Anna - profesor Uniwersytetu imienia Jana Kochanowskiego, doktor habilitowany nauk leśnych, biolog, inżynier ogrodnik. Córka Majka, absolwentka Wydziału Lingwistyki Stosowanej i Iberystyki, mieszka i pracuje w Madrycie. Hobby: podróże, strzelectwo, wędkarstwo, kynologia, kolekcjonerstwo.

Grzegorz Świercz - znany kielecki lekarz i doktor nauk medycznych został właśnie wicemarszałkiem województwa świętokrzyskiego. czyli regionalnym wicepremierem.

- Uważa pan, że warto było brać udział w wyborach na prezydenta Kielc?
- Nie żałuję, że wystartowałem, miałem okazję zaprezentować się wyborcom, przedstawić program rozwoju naszego miasta. Dzięki temu uzyskałem ponad 8 tysięcy głosów do sejmiku województwa, co było najlepszym rezultatem, spośród wszystkich kandydatów Platformy Obywatelskiej.

- Zamiast prezydentem został pan wicemarszałkiem, to dobrze?
- Tego jeszcze nie wiem, to dopiero pokaże czas. Zakres obowiązków jest chyba porównywalny. Zostałem wicemarszałkiem, ale nie była to przedwyborcza kalkulacja, a raczej konsekwencja wyniku wyborczego oraz decyzja moich kolegów z Platformy Obywatelskiej, którzy zaproponowali mi to stanowisko. Oczywiście podjąłem się tej misji świadomie i nie chciałbym, aby zabrzmiało jakbym miał się do tej roli zmuszać, bo chętnie podejmę się nowego wyzwania. Na pewno zmianie ulegnie mój dotychczasowy styl życia, stracę wolne weekendy, więcej czasu będę spędzać w biurze.

- Niektórzy zastanawiają się czy będzie pan też pracował dla wojewody?
- Już nie będę. Byłem pełnomocnikiem pani wojewody do spraw ochrony zdrowia, z chwilą objęcia funkcji wicemarszałka złożyłem rezygnację. Chciałbym się skupić na nowym zadaniu.

- Ale zrezygnuje pan z pracy w szpitalu w charakterze ginekologa i prowadzenia prywatnej praktyki?
- Pracując na stanowisku wicemarszałka nie mogę prowadzić żadnej działalności gospodarczej, w tym gabinetu prywatnego. Ustawa dopuszcza natomiast możliwość zatrudnienia w niepublicznych zakładach opieki zdrowotnej i taką pracę podejmę, kiedy upłynie wyznaczony przepisami 3-miesięczny okres na zawieszenie praktyki. Natomiast na oddziale ginekologicznym Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego chciałbym dyżurować co drugi weekend. Nie będzie to łatwe, bo moja nowa rola polega też na pełnieniu funkcji reprezentacyjnych, a wiele imprez odbywa się właśnie w soboty i niedzielę. Jednak zdecydowanie nie zrezygnuję z zawodu lekarza, bo uważam, że wykonuję go dobrze. Mam stałe grono ceniących mnie pacjentek i nie chciałbym ich zawieść. Poza tym lekarzem się jest, a wicemarszałkiem się bywa.

- Będzie pan jedynym wicemarszałkiem ginekologiem w Polsce?
- Nie sprawdzałem tego, ale myślę, że tak właśnie jest. Mój trudny i odpowiedzialny zawód wyrabia cechy przydatne w nowej pracy. Swoim życiem dowiodłem, że jestem osobą bardzo dobrze zorganizowaną i poradzę sobie z nowym wyzwaniem nie gorzej niż inżynier, rolnik czy nauczyciel. Oprócz zajmowania się polityką i medycyną mam też czas na inne sprawy. Czuję się młodo, mam w sobie wiele energii, jestem optymistą.

- Niektórzy mogą panu zazdrościć, że ma pan tyle prac?
- Zamiast komukolwiek zazdrościć, każdy może wykorzystać swoje umiejętności. Ja też w zasadzie miałem tylko jedno etatowe zajęcie i to w niepełnym wymiarze godzin, a resztę stworzyłem sobie sam. Założyć firmę może każdy, trzeba mieć tylko dobry pomysł i kwalifikacje.

- Część osób uważa, że bycie wicemarszałkiem to intratne zajęcie, to prawda?
- Gdy zrezygnuję z praktyki prywatnej będę zarabiał mniej niż poprzednio, więc na pewno nie podjąłem się sprawowania tej funkcji dla pieniędzy.

- Początkiem pójścia w stronę polityki był pana konflikt z dyrekcją w szpitalu na Prostej w Kielcach, gdzie pracował pan przez ponad dwadzieścia lat?
- Jedno z drugim nie miało nic wspólnego. Zajęcie się polityką było raczej konsekwencją tego, w co angażowałem się wcześniej, działałem w harcerstwie, w sporcie, w związku kynologicznym, PTTK, zawsze byłem bardzo aktywny, chciałem zrobić coś dla innych. Kiedy powstała Platforma Obywatelska uznałem, że to formacja dla mnie.

- Jak dziś układają się wasze relacje, rozmawia pan z dyrektorem z Prostej Rafałem Szpakiem, ma pan żal do dyrekcji, że tak pana potraktowano?
- Nie rozmawiamy ze sobą, bo nie mamy o czym. Żal minął, pozostał niesmak. Bo jak można odebrać to, że chciano mnie świadomie zniszczyć, chociaż nie byłem niczemu winny. Zostałem wplątany w obrzydliwą intrygę. Także przeprosiny zamieszczone na jednej z ostatnich stron gazety tuż przed procesem o zniesławienie pozwalają mi wątpić w ich szczerość.

- Ale to pana nie złamało, co chciałby pan osiągnąć jako wicemarszałek?
- Całe zdarzenie pozwoliło mi inaczej spojrzeć na pewne sprawy, wiele przewartościować. Jako wicemarszałek zamierzam zająć się polityką zdrowotną. Zadbać o to, aby dobrze rozdzielono fundusze unijne, określić najważniejsze potrzeby zdrowotne, zdecydować, które szpitale i oddziały powinny się rozwinąć w pierwszym rzędzie. Uważam, że w obecnej sytuacji, gdy placówki ochrony zdrowia podlegają zbyt wielu podmiotom, racjonalne prowadzenie polityki zdrowotnej jest koniecznością.

- Niektórzy są zdania, że po wyborach stanowiska zostały nieco sztucznie rozdane, tak, żeby nikt nie został bez przydziału?
- Za rozdział kompetencji wśród członków zarządu odpowiada pan marszałek. Ja takiego problemu nie zauważam.

- Część osób uważa, że jest pan zadowolony z nowego stanowiska, bo lubi pan być w centrum uwagi, błyszczeć?
- Nie wiem, po czym tak sądzą, bo do tej pory nie zajmowałem aż tak bardzo eksponowanego stanowiska, żeby uważać się za osobę będącą na świeczniku. Jestem otwartym człowiekiem, mam ekspresyjny charakter, dużo mówię, stąd może wrażenie, że wszędzie mnie pełno.

- Zawsze się panu wszystko udaje, jak podchodzi pan do porażek?
- Raz wychodzi mi coś lepiej raz gorzej, ale nie traktuję niczego jako ostatecznej porażki. Staram się odkryć przyczyny dlaczego coś mi nie wyszło. Nawet z nieprzyjemnego przeżycia wyciągam jakąś lekcję dla siebie. Po pewnym czasie okazuje się, że nowa droga, na którą skierowało mnie życie nie jest gorsza od poprzedniej. Najbardziej przeżywam porażki sportowe i wędkarskie.

- A jak układają się pan stosunki z Janem Gieradą, w pracy jest pana przełożonym, w polityce rywalem?
- Moim zdaniem bardzo dobrze. Dyrektor Gierada zaproponował mi pracę w swoim szpitalu, a ja propozycję przyjąłem. Obaj na tym skorzystaliśmy, szpital zyskał niezłego lekarza i nowe pacjentki, a ja sympatycznych kolegów. W polityce zaś jesteśmy konkurentami, a nie przeciwnikami, a ja nie wzbraniam się przed rywalizacją.

- Chyba różnicie się charakterami z marszałkiem Jarubasem, lubi pan postawić na swoim, udaje się Wam dogadywać czy dochodzi do różnicy zdań?
- Faktycznie bardzo się od siebie różnimy i mamy tego świadomość, co ułatwia kompromis, a na tym polega polityka. Obaj jesteśmy racjonalistami, co sprzyja porozumieniu. Przez ten krótki czas naszej współpracy nie było żadnego zgrzytu.

- Żona i córka wspierają pana w działalności politycznej czy wolałyby, żeby pan był mniej obciążony i skupił się tylko na medycynie? '
- Obie były przeciwne temu, że wszedłem do polityki, bo wiedzą jak źle politycy są obecnie odbierani przez ludzi. Ale ponieważ nie dałem się odwieść, obiecały mi że będą mnie wspierać. I chociaż żona na pierwsze posiedzenie sejmiku wybrała mi czarny krawat jako żałobę po dotychczasowym życiu, to wiem, że trzyma za mnie kciuki i bardzo się z tego cieszę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie