Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tratwa Ponidzie w Sandomierzu. Ogrodnicy z powiatu sandomierskiego poparli akcję

/GOP/
W Sandomierzu na tratwę zostały załadowane owoce przekazane przez Stanisława Dobka, sadownika z Kleczanowa w gminie Obrazów. Z uczestnikami wyprawy rozmawiał między innymi starosta sandomierski Stanisław Masternak.
W Sandomierzu na tratwę zostały załadowane owoce przekazane przez Stanisława Dobka, sadownika z Kleczanowa w gminie Obrazów. Z uczestnikami wyprawy rozmawiał między innymi starosta sandomierski Stanisław Masternak. Małgorzata Płaza
Owoce z Sandomierza popłynęły tratwą do Warszawy. Uczestnicy rejsu chcą zwrócić uwagę na problem niskich cen owoców i warzyw oraz na to, ile na płodach rolnych zarabiają pośrednicy.

Tratwa załadowana warzywami i owocami wyruszyła z Borusowej na Ponidziu, a płynie do stolicy. Inicjatorzy wyprawy - rolnicy z Ponidzia chcą sprzedać w Warszawie płody rolne po konkurencyjnych cenach, a także częstować wszystkich regionalnymi przysmakami.

Przesłanie akcji ma charakter ogólnopolski. Jak wyjaśniał Stanisław Klepka z gminy Złota, ma ona zwrócić uwagę na problem braku opłacalności produkcji rolnej i pokazać, kto tak naprawdę zarabia na produktach rolnych. To pośrednicy.

- Ceny warszawskie są dziesięciokrotnie wyższe niż nasze, sandomierskie. Między konsumentem a producentem jest przepaść - stwierdził, przytaczając dane, Stanisław Kraska, naczelnik Wydziału Rolnictwa i Ochrony Środowiska w Starostwie Powiatowym w Sandomierzu.

- Na konferencji dotyczącej ogrodnictwa, zorganizowanej w ubiegłym roku w Lublinie, przedstawiciele Instytutu Ekonomiki Rolnictwa w Warszawie mówili o opłacalności produkcji na przestrzeni ostatnich lat. Wniosek: najbardziej opłaca się uprawiać marże, gdyż w ciągu czterech lat wzrosły one o 380 procent, czyli rosły bez mała o 100 procent rocznie. Ta tendencja trwa. Jednocześnie drożeją środki ochrony, paliwo i nawozy, zaś ceny hurtowe owoców i warzyw mają tendencję malejącą. Koniecznie trzeba coś uczynić, aby to zjawisko zahamować - mówił Adam Fura, dyrektor sandomierskiego oddziału Wojewódzkiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.

W Sandomierzu na tratwę zostały załadowane jabłka i gruszki. Przekazał je Stanisław Dobek, sadownik z Kleczanowa w gminie Obrazów.

- Dołączam się do akcji, ponieważ uważam, że ceny, które uzyskuje producent nie są satysfakcjonujące, czasem są wręcz żenujące. W sklepach jest o wiele drożej - podkreślił Stanisław Dobek.

Zdaniem Ryszarda Ciźli, prezesa Świętokrzyskiej Izby Rolniczej, trzeba wypracować dobry system sprzedaży bezpośredniej. Taką szansę daje unijny program pod nazwą "Mój rynek", zakładający budowę małych targowisk, na których rolnicy mogliby sprzedawać płody rolne ze swoich gospodarstw, bezpośrednio konsumentowi.

- Uniknie się w ten sposób pośredników, którzy powodują, że ceny drastycznie rosną - powiedział Ryszard Ciźla.

Tratwę Ponidzie zbudowali dwaj wodniacy o szkutniczym zacięciu - Andrzej Rytlewski i Władysław Stępień. Ma ona ponad sześć metrów długości i ponad dwa szerokości. Może udźwignąć 4700 kilogramów. Na maszcie powiewa flaga z herbem województwa świętokrzyskiego.

Uczestnicy wyprawy narzekają na niski stan wody. Tratwa już dwa razy ugrzęzła na mieliźnie.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, rolnicy z Ponidzia dotrą do Warszawy w czwartek. Chcą spotkać się tam nie tylko z mieszkańcami - konsumentami, ale również z ministrem rolnictwa. Po drodze zatrzymają się między innymi w Kazimierzu Dolnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie