Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudny powrót do pracy po urlopie i letnia chandra - jak sobie z nimi radzić?

Luiza BURAS-SOKÓŁ
ariwum
Objawy depresji nie są zarezerwowane jedynie dla okresu jesienno-zimowego. Osoby ze skłonnościami depresyjnymi mogą poczuć się gorzej również latem, zwłaszcza, jeśli nie jest ono słoneczne. Stresujący jest także powrót do pracy po urlopie.

Choć nie ma takiej jednostki chorobowej, jak letnia depresja, wiele osób właśnie w miesiącach wakacyjnych obserwuje u siebie niepokojące obniżenie nastroju, trudności z koncentracją, nieuzasadniony smutek i problemy ze snem. W tym roku z pewnością pojawieniu się takich objawów sprzyja kapryśna pogoda. Na czas urlopowy przypadają deszcze, niskie temperatury i brak słońca, co nie nastraja optymistycznie.

Lato nie jest gorące

Niepokojący początek choroby

Objawy depresji sezonowej to brak energii, ospałość, zmiany wzorca łaknienia (dieta węglowodanowa), snu (skrócenie fazy snu głębokiego), spadek popędu płciowego, unikanie kontaktów z ludźmi, trudności ze sprawnym myśleniem, zmniejszona zdolność do koncentracji, ograniczenie zainteresowań i zdolności twórczych, utrata kontaktu z rzeczywistością, zaburzenia nastroju: smutek, płaczliwość, poczucie winy, zniekształcenie rzeczywistości, dolegliwości somatyczne, zapalenie mięśni objawiające się bólami w okolicy karku i ramion, głód światła. Wszystko to powoduje spadek odporności, narażając chorego na infekcje i przeziębienia. Zły stan zdrowia, negatywny obraz własnej osoby, kłopoty z koncentracją utrudniają lub wręcz uniemożliwiają jakąkolwiek pracę. W takim stanie rośnie też ryzyko nadużywania alkoholu i narkotyków.

Światło słoneczne jest nam niezbędne do życia i normalnego funkcjonowania, jak woda, powietrze i pożywienie. Wszyscy czujemy się lepiej, gdy na dworze świeci słońce, a kiedy go nie ma, od razu odczuwamy spadek sił witalnych. Jeśli dodatkowo bezsłoneczny czas przypada na okres wakacyjny, przygnębienie może się potęgować.

- Tegoroczne lato rzeczywiście nie przypomina lata. To zmora hotelarzy nad polskim morzem, bo większość wczasowiczów odwołuje wcześniejsze rezerwacje i jeśli tylko może, wybiera wczasy w ciepłych krajach. To świetny sposób na poprawę humoru - stwierdza psycholog Jarosław Kania. Jego zdaniem podczas takiego lata, jakie mamy do tej pory istotne jest łapanie każdego promienia słonecznego. Jeśli trafi się cieplejszy i bardziej pogodny dzień, w miarę możliwości powinniśmy spędzać go w plenerze. - To swoista światłoterapia, czyli dobry sposób na polepszenie sobie nastroju - zauważa.

Nie wszystkich jednak stać na wyjazdy do zagranicznych kurortów tonących w słońcu. Są i tacy, którzy muszą pozostać w kraju i znosić kapryśną pogodę. - Niewątpliwym lekarstwem na przezwyciężenie chandry spowodowanej brakiem słońca jest ruch. Aktywność fizyczna trwająca co najmniej 20 minut powoduje wyzwalanie się w organizmie endorfin, czyli tak zwanych hormonów szczęścia. Warto więc wykorzystać urlop w Polsce czynnie, na przykład spacerując po lesie, jeżdżąc na rowerze, pływając czy biegając - zachęca Jarosław Kania. - To proste, łatwo dostępne i skuteczne środki w walce z objawami depresji - dodaje.

Można także robić to, co sprawia nam przyjemność niezależnie od pogody. W zależności od upodobań - zakup dobrej książki, wyjście na lody, do kina czy na koncert, niewinne szaleństwo - pomogą choć na chwilę zapomnieć o gorszym nastroju.

Znów do pracy

Innym, ale nie mniej stresującym niż deszczowe lato przeżyciem jest powrót do pracy po urlopie. Niektórym osobom na samą myśl porzucenia ciepłych plaż i dni wolnych od biurowych obowiązków pogarsza się samopoczucie. Nie jest łatwo po dwóch czy trzech tygodniach funkcjonowania na zwolnionych obrotach powrócić nagle do porzuconych przed wypoczynkiem zajęć. Taka sytuacja może być przyczyną pogorszenia nastroju i pojawienia się innych objawów depresji.

- Warto wtedy zostawić sobie bufor w postaci nawet kilku dni odstępu między końcem urlopu a powrotem do pracy. Trzeba pozwolić organizmowi przyzwyczaić się do zmiany warunków. Tylko tak możemy uniknąć szoku - wyjaśnia psycholog i przytacza historię: - Gdy tybetańscy mnisi wybierali się na górskie wspinaczki, robili przerwy, nie spieszyli się. Na pytanie, dlaczego właśnie tak organizują sobie czas wyprawy odpowiadali, że muszą poczekać, by dusza mogła nadążyć za ciałem. Wydaje się więc, że nasza dusza nie podróżuje tak szybko, jak samochód czy samolot. Gdy docieramy do nowego miejsca także potrzebujemy dwóch czy trzech dni, żeby się w nim zaaklimatyzować. Na początku czujemy, jakbyśmy byli gdzie indziej, ciągle żyjemy sprawami związanymi z domem, pracą. To działa także w drugą stronę - opowiada Jarosław Kania.

Dlatego urlop dobrze jest zaplanować tak, by po powrocie z wyjazdu mieć jeszcze kilka dni wolnego i oswoić się z myślą o zmianie środowiska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie