MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Truskawkowa klęska urodzaju. Owoce są zbyt tanie

Anna NIEDZIELSKA
Sam uprawiam, sam zbieram i sam handluje truskawką. Tylko dlatego w ogóle mi się to opłaca - mówi Józef Kubas z wsi koło Stopnicy.
Sam uprawiam, sam zbieram i sam handluje truskawką. Tylko dlatego w ogóle mi się to opłaca - mówi Józef Kubas z wsi koło Stopnicy. Dawid Łukasik
Owoców jest w bród i gniją na polach. Plantatorom nie opłaca się ich zbierać, bo są bardzo tanie i trudno je sprzedać.

Ceny truskawek na skupach są półtora razy niższe niż w zeszłym roku. Plantacje stoją, bo rolnikom nie opłaca się wynajmować zbieraczy. To co zbiorą rodziny i tak trudno sprzedać, a urodzaj czerwonych owoców jest jakiego od lat nie było.

Łubianka truskawek kosztuje w osiedlowym warzywniaku w Kielcach 7 złotych. Rolnicy są zadowoleni jak na skupie dostaną przynajmniej połowę tej ceny, ale żeby ją uzyskać wożą truskawkę na Śląsk. Na naszych skupach ceny wynoszą około 2,5 złotego za koszyk, a o odebranie truskawek wprost trzeba się prosić.

RODZINA ZBIERA

- Ja zbioru truskawek nawet nie zacząłem, z pola zwozi się jej tyle ile da radę zebrać rodzina razem z dziećmi. Podobnie jest u sąsiadów. Za zebranie koszyka trzeba zapłacić wynajętym ludziom 1 do 1,5 złotego, przy czym to jest stawka dla dużej, deserowej truskawki. O zbieraniu drobnej sengi dla przetwórstwa za te pieniądze ludzie nawet nie chcą słyszeć. Tymczasem na skupie za łubiankę dostaje się 2 do 2,30 złotych i jeszcze trzeba czekać na pieniądze - gorzko przelicza Henryk Maruszak, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Producentów Truskawka Bielińska.
Tymczasem dorodnych truskawek w tym roku jest wyjątkowo dużo. Mimo deszczu owoce nie gniją, tyle tylko, że wolniej dojrzewają. Daje to rolnikom mającym mniejsze plantacje na samodzielne zbieranie owoców. Część z nich zamiast szukać szczęścia na skupie od razu przywozi je na targowiska czy miejskie giełdy owocowo-warzywne. Na kieleckiej cena dochodzi do 3,50 złotego za koszyk.

WSZYSTKO SAM

- Sam hoduje, sam zbieram i sam handluję. Tylko dlatego w ogóle mi się opłaca tu stać z truskawkami. Inaczej w ogóle nie byłoby sensu tego zbierać i męczyć się pracą w polu - mówi Józef Kubas, rolnik, który wczoraj sprzedawał truskawki na kieleckim osiedlu Czarnów.

Skupy, które w ubiegłym roku za koszyk truskawki płaciły powyżej 4 złotych. Nasze chłodnie - zakładów produkujących dżemy, przeciery i mrożonki - są pełne jeszcze starych zapasów. A Zachód naszej truskawki nie chce.
- Nie ma masowych odbiorców na polską truskawkę i ich nie będzie, bo w Europie Zachodniej za tonę chińskiej truskawki już schłodzonej płaci się 650 euro. Pojawiła się też włoska truskawka po 350 euro za tonę. Przy takich cenach zachodni przetwórcy nawet nie myślą o kupowaniu polskich truskawek - wyjaśnia Marian Lechowski, prezes Chłodni Kieleckich sp. z o.o., które produkują mrożone truskawki. - Szkoda ludzi, bo owoców jest w tym roku dużo i są wyjątkowo ładne. Jedyne co może uspokajać konsumentów to, że u nas w przetwórstwie bazujemy na polskiej truskawce i chińskiej jeszcze nie jemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie