Mężczyzna już po raz czwarty zmienił wersje zdarzeń.
W czwartek w skarżyskim Sądzie Rejonowym odbyła się druga rozprawa w sprawie korupcyjnych praktyk w środowisku szpitala powiatowego i miejskich struktur Platformy Obywatelskiej. Przypomnijmy; Prokuratura Okręgowa w Radomiu postawiłą sześciu osobom zarzuty brania łapówek i poświadczania nieprawdy. Chodzi o wydarzenia z lat 2001-2003. Wtedy za pośrednictwem osób związanych z biurem podróży Terra Travel ówczesny wicedyrektor szpitala, były wiceminister zdrowia i obecny poseł Krzysztof Grzegorek miał wziąć od przedstawicieli handlowych firmy Johnson i Johnson ponad 20 tysięcy złotych łapówek.
W procederze udział mieli brać także Tadeusz Jasiński, do niedawna dyrektor szpitala w Skarżysku, Joanna Ćwiszewska i Andrzej Gadomski z Terra Travel. Wszyscy oni działali w skarżyskiej Platformie Obywatelskiej. Oskarżeni byli też Andrzej Sadłowski i księgowa biura podróży. Gadomski i księgowa biura podróży przyznali się do winy, kobieta poddała się dobrowolnie karze.
Na rozprawie stawili się wszyscy wezwani. Przed świętami przesłuchano Jasińskiego, Grzegorka i Gadomskiego. Dwaj pierwsi nie przyznali się do winy, Gadomski uznał swoją winę i szeroko opisywał, jak wyglądał łapówkarski proceder. W zamian za faworyzowanie Johnson i Johnson w przetargach przedstawiciele handlowi tej firmy mieli zlecać agencji Terra Travel organizację szkoleń. Te się nie odbywały, a biuro wystawiało fikcyjne faktury. Pieniądze z nich miały trafiać do rąk Krzysztofa Grzegorka.
Tymczasem w czwartek Andrzej Gadomski stwierdził, że "wkręcił" posła. - Czy to znaczy, że pańskie informacje były nieprawdziwe? - pytała sędzia Magdalena Michalewicz. - De facto tak - odpowiedział Gadomski. - Czy to nieprawda, że przekazywał pan Krzysztofowi Grzegorkowi pieniądze? - dopytywała sędzia Michalewicz. - Tak - uciął oskarżony. W ten sposób Andrzej Gadomski po raz czwarty zmienił wersję wydarzeń. Najpierw obciążył zeznaniami Grzegorka. Potem sam napisał oświadczenie odwołujące wszystkie oskarżenia. Następnie wycofał oświadczenie i mniej niż dwa tygodnie temu podtrzymywał obciążającą posła wersję. Wczoraj stwierdził, ze wcześniej kłamał.
Na pytanie Magdaleny Michalewicz o powody kolejnej zmiany zeznań, mężczyzna wyjaśnił: - Przemyślałem wszystko. Jak w potopie, kończ waść, wstydu oszczędź. Nie nosiłem nigdy Grzegorkowi pieniędzy ani nikt z biura tego nie robił. Pierwszym ogniwem w sprawie był pan Jasiński. To on wziął pieniądze z pierwszej faktury od Johnson i Johnson. Kolejne zabrałem ja, w rozmowie z Jasińskim wyszło, że to ma być dla mnie gratyfikacja za te pierwszą fakturę - opowiadał jak zawsze z pełnym przekonaniem Gadomski.
Poseł oskarża
Krzysztof Grzegorek w czasie rozprawy starał się udowodnić, że dziennikarze telewizji TVN, którzy przygotowali dwa materiały na jego temat, działali z określonym zamiarem i współpracowali z prokuraturą. - Wiedzieli o tym, co zeznawałem w prokuraturze, zanim minęła doba od tego faktu - ujawniał parlamentarzysta.
-Sugerowali, że i tak załatwią Grzegorka, czyli zrobią program - mówił biorący udział w programach Andrzej Gadomski. -Nalegałem, żeby przygotowany program nie został wyemitowany, bo zorientowałem się, że to materiał szkalujący, kiedy dziennikarze TVN pokazali mi nagranie z ukrytej kamery. Cierpienie dotknęło nie tylko pana Grzegorka, ale i jego żonę i syna, których dobrze znałem. Główny bohater rozprawy gubił się w zeznaniach.
Raz mówił, że nagrany z jego udziałem program, filmowany z ukrytej kamery, zobaczył dopiero w telewizji, to znów twierdził, że po nagraniu pokazano mu nagrany materiał w samochodzie. Poseł znał nawet fragmenty rozmów dziennikarzy między sobą. Skąd - nie chciał ujawnić.
Więcej w piątek w Echu Dnia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?