Dariusz Przemyski
- Krowy to nasze żywicielki. Musimy o nie dbać jak najlepiej - mówi Dariusz Przemyski.
(fot. Dawid Łukasik)
Dariusz Przemyski
- laureat trzeciego miejsca w powiecie kieleckim w plebiscycie Rolnik Roku 2012. Mieszka w Starej Słupi w gminie Nowa Słupia. Ma żonę Małgorzatę, córki Julię i Wiktorię. Ukończył Technikum Mechanizacji Rolnictwa w Podzamczu Chęcińskim.
W domu i na podwórku pana Dariusza w Starej Słupi ujmuje porządek, nowoczesne budynki i maszyny. W oborach stosuje się nowe metody hodowlane, a o samych zwierzętach mówi się ze szczególną troską. Gospodarstwo działa pełną parą, ale nie zawsze, jak podkreśla jeden z najlepszych rolników w Świętokrzyskiem, było i jest to proste.
POSTAWILI NA KROWY
- To gospodarstwo to moja ojcowizna, na ziemi gospodaruje trzecie pokolenie. Mój dziadek Jan przekazał je tacie, a tata mnie. Dziś utrzymujemy bydło, ale za taty hodowane były owce - opowiada Dariusz Przemyski. Kiedy na początku lat 90. wraz z żoną Małgorzatą rozpoczęli gospodarowanie, zapotrzebowanie na owczą wełnę malało, aż w końcu taka działalność w ogóle przestała się opłacać. Chcąc rozwinąć gospodarstwo rolnik próbował zastąpić sprzedaż wełny, hodowlą jagniąt rzeźnych, jednak konkurencja z innymi państwami była zbyt duża. - Przez kolejne dwa lata rozmyślaliśmy, planowaliśmy, próbowaliśmy wybrać działalność, która będzie przyszłościowa. Zarabiałem na sprowadzaniu maszyn z zagranicy - wspomina rolnik. I wreszcie decyzja zapadła: bydło. W tym czasie areał był zbyt mały, by postawić na opasy, a duże tereny traw sprzyjały hodowli mlecznej. - Przy stadzie owiec były utrzymywane dwie, trzy krowy, więc nie pozostało nic innego jak postawić na rozwój hodowli - podsumowuje pan Dariusz.
WSPARCIE Z UNII
Pierwsze inwestycje gospodarze przeprowadzili z własnych oszczędności. Przebudowali owczarnię na dużą oborę z nowoczesnym sprzętem i zakupili rasowe jałówki i krowy. Z pierwszych środków z unii europejskiej skorzystali jeszcze w 2002 roku. - Był to pakiet przedakcesyjny, a po wejściu Polski do Unii korzystaliśmy z wszelakich dostępnych środków, SAPARD, Program Rozwoju Obszarów Wiejskich - wymienia gospodarz. Wybudowaliśmy budynki, dokupiliśmy areał i przede wszystkim wymieniliśmy maszyny. W 10 lat udało nam się w pełni unowocześnić park maszynowy, rozwinąć stado z trzech do 35 krów i 21 jałówek, dokupić i wydzierżawić duże tereny. Dziś użytkuję w sumie 70 hektarów - podkreśla. Są tu wykorzystywane urządzenia, które zastępują pracę dwóch, czy trzech osób.
GOSPODARSKI ŁAD
Na hodowlę bydła zaadoptowane są dwa budynki. W jednej oborze w trzech rzędach stoją krowy, w drugiej już bez uwięzi chodzą jałówki, tu też przygotowana jest zagroda - porodówka. W dodatkowej "obórce" z wybiegiem hodowane są jałówki, które cały rok spędzają na dworze. Maszyny rozlokowane pod wiatą. Ujmuje wręcz porządek z jakim zostały poszeregowane. - Ustawione są w kolejności, w jakiej będą potrzebne na wiosnę - wyjaśnia pan Dariusz. - Ciężko na nie pracuję, więc o nie dbam - kwituje. Pod wystawą stoją cztery ciągniki, również w rzędach. Budynki łączą się kolorystycznie -białe elewacje z brązowymi wrotami i drzwiami. - Jak wiatę z maszynami wykończę wrotami wtedy to już będzie dopięte na ostatni guzik - dodaje rolnik. Podwórko z maszynami i oborami oddzielona jest bramą od części przydomowej - służącej rekreacji i wypoczynkowi.
POD AGROTURYSTYKĘ
Domeną pana Dariusza są bydło, maszyny i pole, zaś pani Małgorzata zajmuje się domem i agroturystyką. - Wiosną żona sadzi tysiące kwiatów wokół domu, jest tu naprawdę pięknie. Bardzo dba o obejście, zdobywała nawet nagrody - chwali gospodynię. - Kupiliśmy gospodarstwo po drugiej stronie drogi i planujemy je zaadaptować pod agroturystykę. Może córki przy tym pomogą, bo chętnych na agrowczasy nie brakuje - opowiada. Jak wyjaśnia pani Małgorzata, 18-letnia Julia i 16-letnia Wiktoria uczą się w IV Liceum Ogólnokształcącym imienia Hanki Sawickiej w Kielcach. W miarę możliwości pomagają w gospodarstwie, choć skupiają się przede wszystkim na nauce. - Wiktoria jest nieco bardziej zainteresowana hodowlą, czasem mówimy, że może przejmie gospodarstwo po nas, ale to jeszcze dalekie plany - dodaje rolnik.
Rodzina na tle domu: córki Julia - z lewej i Wiktoria oraz Dariusz i Małgorzata Przemyscy.
(fot. archiwum prywatne)
KROWY TO NIE WSZYSTKO
Pan Dariusz to nie tylko świetnie zorganizowany gospodarz. Znajduje czas na działalność w Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej Ostrowiec Świętokrzyski, do której dostarcza mleko. Tu trzecią kadencję zasiada w radzie nadzorczej, a obecnie jest jej przewodniczącym. - W tej chwili wraz z prezesem, Kazimierzem Czerwińskim, obmyślamy jakie innowacje wykorzystać, by zaoszczędzić na energii - mówi. - Naszym sztandarowym produktem jest ser mozzarella, który głównie jest dostarczany do pizzerii między innymi w Krakowie, Stalowej Woli, na Śląsk. Produkujemy i dostarczamy do sklepów sery dojrzewające i kilkanaście innych asortymentów, jak jogurty, serki, mleko. Prócz działań w spółdzielni mleczarskiej, pan Dariusz udziela się jako sekretarz Świętokrzyskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Z ramienia związku uczestniczy w organizacji Świętokrzyskiej Wystawy Zwierząt Hodowlanych w Modliszewicach, gdzie również jego zwierzęta święcą triumfy. W pokazach pomagają mu córki. Jakby tego było mało, zajmuje się handlem ziemniakami - raz w tygodniu dowozi je do pięciu sklepów w Kielcach, oraz pszenicą wysokojakościową z przeznaczeniem na mąkę na chleb. Zboże zbyt znajduje w Krakowie. Dodatkowo prowadzi testy nawozowe dla Świętokrzyskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Modliszewicach.
POD ŁASKĄ AURY
Państwo Przemyscy przyznają, że gospodarstwo z hodowlą bydła mlecznego to był dobry wybór, chociaż przychodzą chwile zwątpienia. - Zdarzają się potknięcia, bo przecież pracuje się z żywymi stworzeniami, czasem ma się ochotę poddać, ale kiedy się zastanowimy nad przyszłością, to jednak znów wstajemy i idziemy do obory - mówi pan Dariusz. - Najgorsze jest uzależnienie od pogody, susza, deszcze… bywa, że się zaplanuje ważne prace, a tu nie da się nic zrobić, bo pogoda przeszkadza, a bywa, że i powoduje straty - stwierdza pani Małgorzata. Jak podkreśla, nowoczesne narzędzia ułatwiają pracę. - Jednak maszyny nie pracują same, praca w gospodarstwie nie jest lekka, trzeba mieć w sobie mnóstwo dyscypliny i samozaparcia. Darek robi to, co lubi i jest w tej pracy bardzo zaradny - chwali męża. - Zeszły rok był dla nas bardzo ciężki, mieliśmy dużo strat, ale ten - 2012 można uznać za dobry - podsumowuje Dariusz Przemyski.
W gospodarstwie panu Dariuszowi pomaga tata, Franciszek, który 20 lat temu prowadził tu hodowlę owiec.
(fot. Dawid Łukasik)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?