Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczestnicy niezwykłego rejsu Wisłą do Gdańska zawitali do Sandomierza

Małgorzata PŁAZA [email protected]
Galar, którym płyną uczestnicy wyprawy. Z żagla zrobiony został namiot chroniący przed deszczem.
Galar, którym płyną uczestnicy wyprawy. Z żagla zrobiony został namiot chroniący przed deszczem. fot. Małgorzata Płaza
Mieszkańcy Sandomierza po raz kolejny byli świadkami niezwykłej wyprawy. Zatrzymali się tu śmiałkowie płynący flisacką łodzią do Gdańska.

Wyprawa to piąty już Królewski Flis na Wiśle. Jego trasa wiedzie od ujścia Przemszy do Gdańska. Uczestnicy pokonują historyczny szlak handlowy I Rzeczpospolitej.

Niezwykły rejs został zorganizowany przez grupę miłośników wody i historii z Krakowa i Wrocławia wspólnie z flisakami z Ulanowa.

PIELĘGNUJĄ TRADYCJE

Wyprawa ma być przypomnieniem najlepszych tradycji flisackich i kunsztu szkutników ulanowskich.
Flis, jak podkreślają uczestnicy wyprawy, stanowił w dawnej Polsce jedną z najważniejszych form transportu, był zatem istotnym elementem ówczesnej gospodarki. Do najczęściej spławianych towarów w Rzeczpospolitej należało zboże, które transportowane było właśnie galarami. Wisła, przypominają pomysłodawcy wyprawy, była do czasów rozwoju kolei podstawową drogą komunikacyjną - "autostradą" Rzeczpospolitej. Handel wzdłuż biegu rzeki w XVI i XVII wieku zapewniał dochody bezpośrednio ponad 40 tysiącom mieszkańców Polski, a spław wiślany był głównym źródłem bogactwa i potęgi Rzeczpospolitej w okresie "złotego wieku". Jego istnienie przyczyniło się do rozkwitu wspaniałych ośrodków miejskich wzdłuż biegu Wisły, w tym Krakowa, Sandomierza, Kazimierza Dolnego, Nieszawy, Bydgoszczy, Chełmna, Torunia i Gdańska.

Uczestnicy Królewskiego Flisu płyną oczywiście tradycyjną łodzią - galarem.

CIEKAWA ZAŁOGA

Tegoroczna wyprawa ma charakter międzynarodowy. Uczestniczą w niej Francuzi - małżeństwo z trójką dzieci, z których najmłodsze ma dwa lata. - To flisacy znad Loary, z Orleanu, niezwykle doświadczeni i cenieni - wyjaśnia Jarosław Kałuża.

Francuzi dowiedzieli się o polskich miłośnikach flisactwa dzięki internetowi. Rok temu uczestniczyli w części wiślanej wyprawy, a potem zaprosili jej organizatorów na flisacki festiwal w Orleanie.
Flis ma również akcenty artystyczne. Uczestniczką wyprawy już po raz kolejny jest Ewa Ciepielewska. Artystka prowadzi dziennik, a także rysuje. Jej rysunki przedstawiające przede wszystkim najciekawsze miejsca mijane po drodze znajdą się w książce "Wisła - dusza Polski".

Artystycznym efektem flisu będzie także, stworzony wspólnie z Anną Czarny, klejnot wiślany. - Zostanie wykonany z bursztynu, kamyków i kory wiślanej oraz sznurka - mówi Ewa Ciepielewska.

INNA RZECZYWISTOŚĆ

Pogoda wyraźnie nie sprzyja uczestnikom - jest mokro. Z żagla, głównie z myślą o dzieciach, zrobiony został namiot. Ale mimo kiepskiej aury, nikt nie narzeka. Świetnie radzą sobie nawet najmłodsi. - Z chwilą wejścia na łódź wkracza się w inną rzeczywistość. To wielka przygoda - stwierdza Ewa Ciepielewska. - Trzeba to lubić. Dla mnie flisactwo to pasja. Kocham wodę - podkreśla retman Mieczysław Łabędzki z Ulanowa.

Retman czuwa nad bezpieczeństwem uczestników wyprawy. - Trzeba uważać, aby nie wpłynąć na mieliznę. Wisła jest rzeką niebezpieczną i trudną do pływania. Na szczęście płaskodenne łódki jak galar świetnie się sprawdzają w takich warunkach - podkreśla Mieczysław Łabędzki.
Sytuacji niebezpiecznych nie sposób uniknąć, w poniedziałek flisaków zaskoczyła burza. Na szczęście szybko udało im się zejść na ląd.

Podczas przystanków uczestnicy zwiedzają okolice. We wtorek po południu spacerowali po sandomierskiej Starówce, następnego dnia podziwiali Zawichost. Tam Bogdan Luty, mieszkaniec miasta uczył Francuzów pływać łódką.

Rejs to oczywiście również te prozaiczne czynności. Trzeba uprzątnąć pokład, zacumować, uzupełnić prowiant, ugotować obiad. - Program każdego dnia jest bardzo bogaty - zaznaczają uczestnicy.
Podczas 24 dni uczestnicy flisu przepłyną prawie tysiąc kilometrów. W Gdańsku mają być 23 maja.
Kontakty z Francuzami będą kontynuowane. W Ulanowie flisacy znad Loary będą budować łódź. Będzie to, jak podkreśla Mieczysław Łabędzki, świetna lekcja szkutnictwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie