Ustalono przyczyny masowego śnięcia ryb w kanale Strumień w gminie Pacanów. To "niedostateczna ilość tlenu w wodzie"

O dramacie rolników i katastrofie ekologicznej w gminie Pacanów piszemy od kilku dni. Przypomnijmy. W czasie ulewnych deszczy z początku sierpnia kanał Strumień nie był w stanie odprowadzić gigantycznego nadmiaru wody do Wisły. W szybkim czasie pola uprawne zamieniły się w rozległe jeziora.

Jak mówił burmistrz Pacanowa Wiesław Skop, pod wodą znalazły się setki hektarów ziemi na obszarze rozciągającym się 5-6 kilometrów po obu stronach kanału na całej jego długości. - Mamy środek żniw, to pora intensywnych prac polowych, ale ludzie nie mogą wjechać na pola. Całoroczna praca zmarnowana w ciągu kilku dni - denerwował się Wiesław Skop.

Burmistrz wskazywał, że przyczyną ustawicznego zalewania terenów rolniczych jest stan kanału Strumień oraz wszystkich strug dopływowych, które są zarośnięte przez bujną roślinność.

Już 12 sierpnia Wiesław Skop alarmował, iż woda robi się atramentowa w wyniku procesów gnilnych, co wiąże się niechybnie z zatruciem środowiska naturalnego. Kilka dni później na brzegu kanału Strumień oraz na polach pojawiły się śnięte ryby i martwe raki. Widok przeraził świętokrzyskiego posła Republikanów oraz ministra do spraw rozwoju samorządu terytorialnego Michała Cieślaka, który podjął w tej sprawie interwencję u wojewody.

Jak podkreślał Wiesław Skop, katastrofa ekologiczna to konsekwencja utrzymywania się "zatrutej" wody na polach. - Przyczyna tkwi w braku tlenu spowodowanym spływem wód z setek hektarów pól uprawnych zalanych przez kanał "Strumień", na których gniją uprawy. Powolny spływ fali powodziowej jest efektem wysokiego zarastania i zakrzaczenia kanału oraz jego strug dopływowych - mówił burmistrz Pacanowa. Jak dodał, powiadomił o problemie wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska, Sanepid oraz Wody Polskie.

Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Kielcach w dniach 17-18 sierpnia przeprowadził działania rozpoznawcze i oględziny kanału Strumień na odcinku od stawu rybnego Mrozy do miejscowości Karsy Dolne w sprawie zanieczyszczenia rzeki i śnięcia ryb. "Echo Dnia" poznało wstępne wyniki badań wody przeprowadzone przez Centralne Laboratorium Badawcze Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska Oddział w Kielcach.

Jak informuje WIOŚ, "wykazały one niedostateczną ilość tlenu w wodzie w przedziale 1,05-1,6 mg/l O2, co przyczyniło się do śnięcia ryb. Jednocześnie na obecnym etapie nie potwierdzono odprowadzania niedostatecznie oczyszczonych ścieków komunalnych z oczyszczalni ścieków w Słupi do Dopływu od Chrzanowa oraz z oczyszczalni ścieków w Wełninie do rzeki Rzoski. Wody w tych ciekach były przejrzyste, a zawartość tlenu w granicach 8,71-7,11mg/l O2" - czytamy w piśmie.

WIOŚ potwierdził też zastrzeżenia Wiesława Skopa co do niewłaściwej konserwacji kanału Strumień. "Przeprowadzone oględziny wskazują, że kanał Strumień nie jest utrzymywany w stanie gwarantującym swobodny przepływ wód, co w przypadku nawalnych deszczy i wystąpienia rozlewisk nie zapewnia prawidłowego odpływu rozlanych wód do pokrytego roślinnością koryta rzeki" - napisano.

Wiesław Skop apeluje do Wód Polskich o jak najszybsze rozwiązanie problemu, by uniknąć takich zdarzeń w przyszłości.

Jednocześnie na terenie gminy trwa szacowanie strat w uprawach rolniczych.