Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Kielcach powstanie stowarzyszenie... terrarystów

Lidia CICHOCKA [email protected]
Gekon lamparci. Prawda, że uroczy?
Gekon lamparci. Prawda, że uroczy? Archiwum
- W grupie jest siła - tłumaczą. Ich pasję można podziwiać w najbliższą niedzielę, w telewizji i na żywo.

Obecność ptaszników, legwanów czy gekonów ludzie znoszą łatwiej niż węży. Bartoszowi rodzice zapowiedzieli: żadnych węży w domu. Marta z Michałem zmieniają mieszkanie po tym, jak zamieszkały z nimi boa tęczowe i dusiciele.

- A przecież boa dusiciel jest najłagodniejszym wężem, czego od niego chcieć? - dziwi się Bartosz.

DOJRZEWANIE TERRARYSTY

- Trzymanie w domu węża to marzenie wielu hodowców egzotycznych zwierząt. Terrarystów, bo zwierzęta mieszkają w terrariach. - Wszyscy zaczynają podobnie - od rybek albo pająków, ale potem przychodzi taki moment, że chcesz mieć węża - wyjaśnia Bartosz Chmielewski, 23-letni student ochrony środowiska.

On też zaczynał od rybek. Te pierwsze dostał od kolegi Sebastiana Kochla. - Do dzisiaj mu to wypominam, że mnie zaraził - śmieje się. Pierwszą rybkę trzymał w słoiku, kolejne miały lepiej. Potem przyszła kolej na żółwie czerwonolice, te, które odławia się dzisiaj, bo zagrażają rodzimemu żółwiowi. - Był czas, że miałem 11 sztuk, a mógłbym mieć ich znacznie więcej, bo ludzie, jak im się żółw znudzi, wyrzucają go po prostu.

Bartosz - wielbiciel rybek, żółwi, psa i gekonów - był idealnym pracownikiem sklepu zoologicznego w Tesco. - Próbowałem studiować wtedy zootechnikę w Krakowie, ale okazało się, że to ma niewiele wspólnego z hodowlą zwierząt, które mnie interesują, a więcej z ubojnią. Zrezygnowałem.

W Tesco dostał propozycję pracy w gospodarstwie agroturystycznym we wsi Kontrowers koło Mniowa w powiecie kieleckim. Opiekował się jeleniami, budował ogrodzenia, postawił całą ścianę terrariów dla gadów. - Ale tego było za dużo jak na jednego człowieka - mówi. - Zrezygnowałem.

Pasja jednak pozostała i w domu Bartosza pojawiły się gekony, jaszczurki, które zależnie od rodzaju, mogą być małe - 4-centymetrowe i 30-centymetrowe. - Niektórzy hodowcy mają nawet 700 sztuk, ja mam kilka, najmniejsze są gekony płaczące, nazwane tak chyba ze względu na smutny wyraz twarzy. Ich musi być kilka, bo samotny gekon myśli tylko o tym, jak uciec.

- A tak razem kombinują, jak to zrobić - śmieje się z kolegi Michał. Poznali się w egzotarium Dolina Gadów, gdzie Bartosz zaczął pracować. Dzisiaj Bartosz ma w domu 12 gatunków zwierząt, w tym trzy ptaszniki, węża ani jednego, bo rodzice nie zgadzają się na takiego lokatora. - Niedługo wyprowadzam się do swojego mieszkania, a tam jest przestrzeń, będę mógł ustawić terraria i hodować, co tylko zechcę - cieszy się.

Michał Mucha, także student ochrony środowiska, pierwsze pająki hodował w domu w Ostrowcu Świętokrzyskim. - Kiedy wyjechałem, rodzice się nimi zajmowali - mówi. Dwa ptaszniki przywiózł też swej dziewczynie - Marcie Maj. Tyle że na początku nie powiedział jej o tym prezencie. - Gdy się dowiedziałam, że w pokoju są pająki, przez dwa tygodnie nie mogłam zasnąć, myśląc, że obok jest coś takiego - mówi Marta. Ale potem przyszła ciekawość, czy nie są głodne, czy nie jest im zimno...

Do tych dwóch dołączyły kolejne ptaszniki. Najpierw te łagodne, potem coraz bardziej niebezpieczne, bo hodowla wciąga. Teraz szukają coraz rzadszych okazów, a jednego z takich wymarzonych pająków Marta dostała na 21. urodziny.

Kiedy oboje z Michałem zdecydowali się kupić gekona, przez dwa tygodnie wspólnie kleili spore terrarium. Mały gekon wyglądał bardzo samotnie w swoim dużym domu, więc dokupili mu towarzystwo. - Nie wiem, czy to dobrze, że obydwoje mamy tę samą pasję - mówi Marta. - Kiedy jedziemy na giełdę, zastanawiamy się tylko, czy nam pieniędzy wystarczy. Żadne z nas nie powie: dosyć, opamiętaj się! Mogłam kupić dla egzotarium agamki brodate, ale jak je zobaczyłam, to postanawiam zatrzymać, były takie śliczne.

LEGWAN JAK DZIECKO

Inaczej było z legwanem z egzotarium, którego trzeba było rozdzielić z partnerem. Przy agresywnym samcu samica zaczęła chorować, straciła na wadze, Marta wzięła ją więc do siebie (klejenie terrarium trwało do 3 nad ranem) i po miesięcznej kuracji antybiotykowej odratowała zwierzaka. Dzisiaj Fiona, bo tak dostała na imię, jest ulubienicą pani. I odwrotnie. - Legwany akceptują tylko jedną osobę, ona wybrała mnie, a Michała podgryza, potrafi uderzyć ogonem - wyjaśnia dziewczyna.

Gdy zapytać terrarystę, po co hoduje zwierzęta, z którymi nie ma prawie żadnego kontaktu, zaprzecza, przywołując przykład legwana. - Fiona, gdy wracamy do domu, uderza głową w szybę, żeby ją wypuścić, i wspina się po mnie, jak po drzewie, żeby siąść na ramieniu. Zostają po tym ślady, bo legwany mają długie pazury, ale trudno - mówi Marta i dodaje, że bardzo dba o Fionę, kąpie ją, wyprowadza na spacer
Także Bartosz jest przywiązany do swego legwana. Zabiera go na spacery, chociaż zdarzyło się, że przestraszony nagłym hałasem zwierzak czmychnął. - Szukałem go po krzakach wokół bloku, aż pani przechodząca obok, dowiedziawszy się, czego szukam, powiedziała, że taka duża jaszczurka wpadła do banku. I była rzeczywiście - przerażeni klienci przed jedną ścianą, ona przed drugą.

KŁOPOTY Z JEDZENIEM

Opiekując się zwierzętami, Marta musiała szybko uczyć się o ich zwyczajach i potrzebach. - Chciałam być dziennikarzem, dlatego wybrałam politologię, a teraz chciałabym pisać o zwierzętach - mówi. Wiedzę ma dużą i coraz większą. Do Doliny Gadów trafiła wiedziona ciekawością i wdała się w dyskusję z Bartoszem, który opowiadał o legwanach. Zwróciła na siebie uwagę i dostała propozycję pracy. Dzisiaj jest kierowniczką, dzieląc czas między studia i pracę, co łatwe nie jest. Ale najgorsze dla Marty było karmienie węża.

Po pierwsze, sama jestem wegetarianką, ale rozumiem, że zwierzęta muszą jeść mięso. Tłumaczę sobie, że nie ma innego wyjścia, jednak podanie pierwszego szczura było nie lada wyzwaniem.

Dzisiaj razem z Michałem mają dwa węże. Zaczęli od razu z górnej półki, od boa tęczowego, chociaż początkujący wybierają najczęściej niewielkiego węża zbożowego. - Ale po doświadczeniu z egzotarium uznałam, że poradzimy sobie. Potem doszedł boa dusiciel, a wkrótce potem zabrakło miejsca w mieszkaniu i trzeba szukać nowego.

PRZYJEMNOŚCI TERRARYSTY

Na prośbę o wyjaśnienie, co sprawia, że hodują zwierzęta, z którymi, poza legwanem, nie ma żadnego kontaktu, które nie reagują na twój widok, a czasami nawet nie lubią cię, całą trójka zgodnie wylicza przyjemności terrarysty. Przyjemnością jest karmienie - warzywami, owocami, owadami. Tych ostatnich nie żal, bo przecież ludzie zwalczają je na potęgę, a gekony na przykład uwielbiają szkodnika mączniaka młynarka. Po karmieniu druga przyjemność to wylinka - patrzenie, jak pająk czy wąż wychodzi z siebie, a robi to raz lub dwa razy w roku, a młode osobniki nawet co miesiąc. W ogóle obserwacja zwierząt wynagradza wszystko.

- Przecież one nie powiedzą, czy coś im dolega, trzeba to samemu zauważyć - tłumaczy Bartosz i do swoich gekonów wstaje o 4 rano, by podpatrzeć, czy zachowują się jak zwykle, czyli nieruchomieją.

Piękne jest też, zdaniem Marty, patrzenie, jak pająki budują kryjówki i pajęczynują - nadrzewne wśród konarów, a naziemne w skorupie kokosa. To nic, że ptaszników nie bierze się do ręki, że na widok właściciela nie reagują w ogóle. Radością hodowcy jest też obserwowanie węża, który wypuszczony z terrarium - porusza się po mieszkaniu. - Człowiek dla niego to jak podgrzewane drzewo. Oplata się na nim. Nie przywiązuje się do nas, ale rozpoznaje po zapachu, daje się wziąć "na ręce" - mówi Marta.

W GRUPIE SIŁA

Pracując w egzotarium, Marta i Bartosz ciągle spotykają się z ludźmi o podobnych do ich zainteresowaniach. Dostają też mnóstwo pytań od hodowców amatorów i z przerażeniem stwierdzają, że w Internecie roi się od błędów. - Dlatego pomyśleliśmy o założeniu stowarzyszenia terrarystów - mówi Bartosz. W grupie jest siła. Możemy się uczyć, wspierać, reagować, jeśli trzeba, pomóc.

Lada moment zarejestrują stowarzyszenie, chcą uruchomić stronę świętokrzyskich terrarystów (na razie jest tylko blog Bartosza www.suppagen.blogspot.com), chętnych do zapisania się jest około 80 osób i ciągle przybywa. Chcą zorganizować wystawy i giełdy, a na razie zapraszają do egzotarium.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie