Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W mieszkaniu kielczanki zamarzła woda. Na interwencję czekała trzy dni

Beata KWIECZKO [email protected]
Pani Krystyna Kraft pokazuje fragment rurki, w której zamarzła woda.
Pani Krystyna Kraft pokazuje fragment rurki, w której zamarzła woda. Dawid Łukasik
- To nie do pomyślenia, żeby w XXI wieku tak długo czekać na usunięcie awarii - denerwuje się pani Krystyna Kraft. W sobotę w jej mieszkaniu zamarzła woda. Później nie było ogrzewania. Pracownicy administracji przyszli dopiero w poniedziałek.

Pani Krystyna Kraft mieszka na poddaszu. Silne mrozy spowodowały, że w sobotę w jej mieszkaniu zamarzła woda.

- Rurka, którą płynie woda do mojego mieszkania znajduje się na strychu. Do tej pory była otulona i nigdy nie zamarzała. Niestety, jak pracownicy remontowali dach i kominy, zniszczyli otulinę, a ja o tym nie wiedziałam, bo tu nie zaglądałam. Jak tylko zauważyłam, że nie ma wody, pobiegłam na strych. Weszłam po drabinie i zobaczyłam, że otulina jest rozdeptana. Bałam się, że lód może rozsadzić rurę, dlatego natychmiast ją nakryłam - relacjonuje kobieta.

CIERPLIWIE CZEKAŁAM

Pani Krystyna od razu powiadomiła administrację. - Zadzwoniłam na pogotowie techniczne przy Przedsiębiorstwie Gospodarki Mieszkaniowej i poprosiłam, żeby przyjechali, bo w mieszkaniu zamarzła woda. Powiedzieli, że nie mają czasu, bo mają inną awarię, więc cierpliwie czekałam. Przyjechali dopiero w poniedziałek wieczorem, pogrzali trochę rurkę, ale nie udało się jej rozmrozić - opowiada zdenerwowana.

Pracownicy administracji interweniowali ponownie we wtorek. Po kolejnym podgrzaniu rurki woda zaczęła lecieć malutkim strumieniem. Pojawił się jednak problem z ogrzewaniem.

- W piecu wzrosło ciśnienie, ale był zimny. Przestraszyłam się, że może go rozsadzić. Spałam pod dwoma kocami i w szlafroku. Grzałam się przy piekarniku. W czwartek był hydraulik i miał przepchnąć rury. Jestem tym wszystkim tak zdenerwowana, że nie mam już na nic siły. Jak można tak długo czekać na usunięcie awarii w XXI wieku? - pyta zrozpaczona.

TO WINA POGOTOWIA

Zdaniem pani Krystyny wszystkiemu winne jest pogotowie techniczne. - Gdyby przyjechali od razu, nie byłoby tych problemów. Teraz wszystko się rozregulowało i nikt nie chce mi pomóc - stwierdza.

Justyna Borek, kierownik Biura Obsługi Mieszkańców numer 1 Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Kielcach, tłumaczy, że pracownicy pogotowia technicznego nie mogli zareagować od razu. - Prace są realizowane w kolejności zgłoszeń lub priorytetu. W sobotę mieliśmy dwie duże awarie i napływały kolejne zgłoszenia. Dlatego trzeba było czekać do poniedziałku.

Kierownik biura poinformowała, że instalacja została udrożniona we wtorek. - Nasi pracownicy odmrozili instalację i ją zaizolowali. Przyczyną awarii była właśnie kiepska izolacja, która nie wytrzymała silnych mrozów. Co do piecyka, to nasi pracownicy też go sprawdzili. Teraz pani musi wezwać serwisanta, który go naprawi - wyjaśnia Justyna Borek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie