Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie kontrowersje po wywiezieniu do Warszawy legendarnego czołgu wydobytego z rzeki w Bieleckich Młynach! Dlaczego nie został u nas?

Paulina Baran
Paulina Baran
Wideo
od 16 lat
W czwartek, 28 września o świcie odbyła się operacja przekazania zabytkowego wraku czołgu Bergepanther z Bieleckich Młynów w gminie Morawica, gdzie został znaleziony, do Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Po ujawnieniu tego faktu pojawiło się mnóstwo kontrowersji i pytań. Dlaczego ten niezwykle cenny zabytek, nie trafił on do prywatnego Muzeum Zabytków Techniki Wojskowej w Warszawie, które przez lata zdobywało zgody na wydobycie maszyny i zainwestowało w całą operację kilkaset tysięcy złotych lub nie został przekazany do Muzeum Orła Białego w Skarżysku - Kamiennej, gdzie mogliby go podziwiać mieszkańcy Świętokrzyskiego? Dziś szczegółowo badamy tę sprawę.

Poszukiwania niemieckiego czołgu w Bieleckich Młynach koło Kielc zakończone sukcesem!

Legenda o niemieckich czołgach zatopionych w bagnach Czarnej Nidy, gdzieś w okolicach Radomic i Bieleckich Młynów, od dziesięcioleci rozpalała wyobraźnię poszukiwaczy militariów. Miała to być pozostałość po bitwie pod Lisowem z 1945 roku, gdzie wycofujący się Niemcy walczyli z napierającą Armią Czerwoną. Podczas przeprawy pomiędzy Bieleckimi Młynami a Kuby Młynami Wermacht utracił wiele pojazdów, a dwa udało się już wydobyć współcześnie. Były to właśnie kadłuby niemieckich Panter.

Prywatne muzeum włożyło w akcję pół miliona złotych, na dokumenty czekało 5 lat

Poszukiwania zabytkowej maszyny prowadziło prywatne Muzeum Zabytków Techniki Wojskowej w Warszawie. Jak udało nam się ustalić same procedury związane z pozwoleniem na wydobycie i uzyskaniem odpowiednich zgód od konserwatora zabytków oraz właściciela terenu, czyli wód Polskich trwały około pięciu lat, a operacja przeszukiwania rzeki oraz wydobycia czołgu kosztowała około pół miliona złotych. Co ważne, ekipa poszukiwawcza absolutnie nie ukrywała sprawy, a wręcz przeciwnie, opisywała każdy dzień tych niezwykłych poszukiwań w mediach społecznościowych, nawet samo wydobycie czołgu było transmitowane w internecie na żywo.

Dlaczego więc czołg ostatecznie trafił do Państwowego Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie? Okazuje się, że były wielkie plany, żeby sprzęt trafił Muzeum Orła Białego w Skarżysku - Kamiennej, gdzie mogliby go podziwiać mieszkańcy Świętokrzyskiego. Sprawę dla "Echa Dnia" anonimowo skomentował przedstawiciel Muzeum Zabytków Techniki Wojskowej w Warszawie.

- Tu absolutnie nie chodzi o włożone w operację pieniądze, ale my chodziliśmy 5 lat po urzędach, wypełnialiśmy setki pism, żeby w ogóle móc próbować odnaleźć czołg i nie wiadomo, czy inne muzeum kiedykolwiek wydobyłoby ten cenny zabytek

- mówił nam przedstawiciel prywatnego muzeum dodając, że dysponuje ważnym do końca tego roku pozwoleniem konserwatora zabytków na wydobycie i przewiezienie wraku do Muzeum Zabytków Techniki Wojskowej w Warszawie, w celach jego zabezpieczenia i oczyszczenia.

Czołg miał zostać w Świętokrzyskiem

- Kiedy okazało się, że jednak nie możemy zabrać czołgu do naszego muzeum, chcieliśmy, aby zabytek pozostał w regionie, na ziemi świętokrzyskiej, jest przecież związany z wydarzeniami, które miały miejsce na terenie powiatu kieleckiego. Wybór padł na Muzeum imienia Orła Białego w Skarżysku-Kamiennej i w zasadzie wszystko było już ustalone. Można sobie wyobrazić, w jakim szoku byliśmy, kiedy jadąc z przedstawicielami urzędu konserwatorskiego do Skarżyska-Kamiennej na spotkanie z dyrektorem muzeum i prezydentem Skarżyska - Kamiennej, dostaliśmy telefon, że wrak trafi do Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Odwołano spotkanie, zawrócono nas z trasy - wyjaśnia pracownik Muzeum Zabytków Techniki Wojskowej w Warszawie.

Sprawa wywołała gigantyczne emocje

Przekazanie wartego grube miliony złotych sprzętu do Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie wywołało gigantyczne kontrowersje. Były osoby, które uważały, że zrobiono dobrze, bo zabytek nie zostanie sprzedany, czy wywieziony za granice, ale znawcy tematu zaznaczali, że obecne przepisy i tak by na to nie pozwoliły, a prywatne muzeum, którego tworzą pasjonaci, na pewno odpowiednio zadbałoby o czołg i zrobiłoby z niego perełkę.

- Dziwnie zakończyła się ta akcja i może być tak, że była to ostatnia taka akcja... Warto podkreślić, iż wydobycie zostało sfinansowane z prywatnych środków i teraz wszystko trafia do państwowego muzeum... Nawet biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności, pozostaje duży niesmak co do samej procedury, przepisów, zasad.... Warto prześledzić i porównać jaka jest aktywność prywatnych i państwowych placówek muzealnych w kwestiach odbudowy pojazdów, wydobyć, renowacji, pozyskiwaniu eksponatów i kto za to płaci...

- napisano na facebookowym profilu Tropem pancernych bojów. Lisów -Morawica - Radomice, który codziennie relacjonował akcje wydobywczą.

Dlaczego czołg nie został w Świętokrzyskiem? Starosta wyjaśnia

W środę, 4 października w Starostwie Powiatowym w Kielcach zorganizowano spotkanie podsumowujące akcję związaną z odnalezionym w Bieleckich Młynach czołgiem, podczas której starosta kielecki Mirosław Gębski serdecznie dziękował służbom za pilnowanie dniem i nocą odnalezionego zabytku zanim został wywieziony do muzeum w Warszawie.

Zapytaliśmy więc starosty, dlaczego Bergepanther trafił do Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, a nie do Muzeum Zabytków Techniki Wojskowej w Warszawie, które go wydobyło lub naszego Muzeum imienia Orła Białego w Skarżysku-Kamiennej.

-To gdzie czołg trafi zależało od Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. On zdecydował, że ma trafić do Muzeum Wojska Polskiego. W mojej gestii jako starosty reprezentującego Skarb Państwa było bezpiecznie go i przetrzymanie do przyjazdu ekipy z Muzeum Wojska Polskiego

- wyjaśnił starosta.

Sprawę czołgu z Bieleckich Młynów komentuje Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Kielcach

Jak sprawę komentuje Świętokrzyski Wojewódzki Konserwator Zabytków Joanna Modras?

- Zgodnie z ustawą o rzeczach znalezionych, która reguluje sposób postępowania z zabytkami, konserwator może przekazać taki obiekt tylko do muzeum państwowego albo samorządowego

- wyjaśnia Joanna Mordas i dodaje, że przekazanie czołgu do prywatnego muzeum byłoby niezgodnie z prawem.

Dlaczego czołg trafił więc do Warszawy, a nie do Muzeum Orła Białego w Skarżysku - Kamiennej, które przecież też jest samorządowe?

- Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie było jedynym muzeum które złożyło do nas wniosek o przejęcie obiektu - komentuje Świętokrzyski Wojewódzki Konserwator Zabytków.

Czołg w Bieleckich Młynach. Muzeum Orła Białego w Skarżysku - Kamiennej nie złożyło wniosku ale...

Jak sprawa wygląda z perspektywy Muzeum Orła Białego w Skarżysku - Kamiennej? Dyrektor muzeum Grzegorz Bień wyjaśnia, że wiedząc iż sprawa jest pilna, telefonicznie skontaktował się z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków i jeszcze w tym samym dniu miało odbyć się jego spotkanie z przedstawicielami Muzeum Zabytków Techniki Wojskowej w Warszawie i Świętokrzyskim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków Joanną Modras w obecności zastępcy prezydenta miasta Skarżyska - Kamiennej w Urzędzie Miasta.

- Niestety, kiedy byli już w drodze okazało się, że klamka zapadła i czołg pojedzie do do państwowego muzeum w Warszawie. Było to dla nas zaskoczeniem, ale i tak nie mielibyśmy funduszy, żeby sami odrestaurować czołg. Myśleliśmy o tym, żeby współpracować w tej kwestii z Muzeum Zabytków Techniki Wojskowej w Warszawie, które wydobyło zabytek, ale teraz to już nie ma większego znaczenia

- wyjaśnia Grzegorz Bień zaznaczając, że Muzeum Orła Białego zareagowało tak szybko jak było to możliwe, jednak podejmowanie deklaracji bez możliwości finansowania byłoby niepoważne.

Jaka będzie przyszłość czołgu z Bieleckich Młynów?

Bergepanther z Bieleckich Młynów jest już w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, które będzie starało się o dofinansowanie z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na jego odrestaurowanie.

- Wiem, że były już wstępne rozmowy z panem premierem Glińskim i jeżeli dostaną takie dofinansowanie to będą się starali ten czołg odremontować, odbudować. Widzieliśmy, że był on w bardzo dobrym stanie, była na nim jeszcze oryginalna farba z czasów II Wojny Światowej, więc czekamy na dobre rozmowy z Muzeum Wojska Polskiego z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego i mam nadzieję, że za kilka lat pojedziemy z delegacją zobaczyć jak odremontowany czołg służy odwiedzającym Muzeum Wojska Polskiego

- podsumowuje starosta kielecki Mirosław Gębski.

Sprawę dla "Echa Dnia" skomentował również wiceburmistrz Morawicy, Marcin Dziewięcki:

- Moim zdaniem źle się stało, że Bergepantera nie trafiła do muzeum Orła Białego w Skarżysku, gdzie mogłaby stanąć obok fragmentu pantery wydobytej z tego samego miejsca w 2003 roku. Po serii filmów jakie planowała wyprodukować Discovery z wydobycia i renowacji znalazłoby się wielu chętnych, aby pojazd zobaczyć i pewnie wówczas trafiliby także do naszej gminy i poznali ciekawy fragment naszej historii. A tak to jest szansa na zwiększony ruch turystyczny ale w Warszawie. Smutne. Mam chociaż nadzieję, że znajdą się pieniądze na renowację

- powiedział.

Zobaczcie galerię zdjęć z wydobycia czołgu w Bieleckich Młynach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie