Seria nieszczęść na kieleckiej Kadzielni. Kilku młodych wspinaczy utknęło na skałach. Ktoś nie mógł wydostać się z jaskini pod "skałką geologów". Na dodatek przejeżdżający koło rezerwatu samochód runął z nasypu.
- Znaleźliśmy nieprzytomną osobę w jaskini. Trzeba było ją opatrzyć i ewakuować, wykorzystując techniki alpinistyczne, a później przekazać pogotowiu - relacjonował Sławomir Pytel z jednostki ratowniczo - gaśniczej numer 10 w Łodzi. - Dość trudno było zbudować stanowisko. To dla nas obcy teren. W Łodzi nie mamy skał, pracujemy zwykle na wieżowcach. Ale udało się.
W środę od rana w na kieleckiej Kadzielni zaroiło się od strażaków. Na szczęście tylko w ramach ćwiczeń, a właściwie drugiego dnia IV Międzynarodowych - VIII Ogólnopolskich Manewrów Ratownictwa Wysokościowego Kielce 2008. - Przygotowaliśmy kilka scenariuszy zdarzeń, do których może dojść w rzeczywistości - mówi Robert Włodarczyk, dowódca kieleckiej jednostki ratowniczo gaśniczej numer 3, która specjalizuje się w ratownictwie wysokościowym.
SERIA NIESZCZĘŚĆ
Oprócz uwięzionego w jaskini, w tarapatach znaleźli się też młodzi ludzie, którzy wyruszyli na wspinaczkę po ścianach rezerwatu - zawiśli na linach lub utknęli na skałach. Jakby tego było mało, doszło do nietypowego wypadku samochodowego. Auto przejeżdżające obok Kadzielni runęło z nasypu w dół. Zresztą właśnie ta akcja okazała się najbardziej czasochłonna. Nic dziwnego, trzeba było uwolnić z wraku aż cztery osoby i metodą tzw. tyrolki, czyli na linach rozpiętych w powietrzu, przetransportować je na drugi brzeg oczka wodnego.
Choć to ćwiczenia, wszystko wyglądało jak podczas prawdziwej akcji. "Poszkodowani" od razu trafiali do namiotu medycznego, pod opiekę ratowników z Polskiego Czerwonego Krzyża. A po jednego z "rannych" przyleciał nawet helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
ĆWICZYŁ NAWET BOR
Oprócz strażaków, na manewrach pojawili się też funkcjonariusze innych służb. M.in. reprezentant Biura Ochrony Rządu. - To znakomita forma przygotowania psychicznego i fizycznego do prawdziwych akcji, okazja do oswajania stresu. Te techniki mogą przydać się chociażby w sytuacji, gdyby ochraniania przez nas osoba miała wypadek w górach - mówi Tomasz Goleniowski.
Na skałach musieli się też sprawdzić panowie z bytomskiej Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego. - Zwykle pracujemy w kopalniach, ale i podczas ćwiczeń na wieżowcu, i tu w rezerwacie zgraliśmy się bardzo dobrze z kolegami z innych służb. Zresztą współpracujemy ściśle ze Strażą Pożarną - tłumaczy Dariusz Radoń. Dziś za to ratownicy górniczy znajdą się w stworzonych dla siebie warunkach. Na kolejny dzień manewrów przewidziano bowiem akcję w pogórniczych sztolniach w Miedziance.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?