MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie zamieszanie drogowe w Kielcach - kierowcy lekceważą zakaz wjazdu na Świętokrzyską. Lawina mandatów (zdjęcia)

/JaS/
Posterunkowy Radosław Karpiński zatrzymywał samochody, które wjechały na zamknięty fragment od ulicy Żniwnej
Posterunkowy Radosław Karpiński zatrzymywał samochody, które wjechały na zamknięty fragment od ulicy Żniwnej Aleksander Piekarski
- Skończyły się już bloczki mandatowe - mówił posterunkowy Radosław Karpiński. W ciągu niecałej godziny przed południem policjanci ukarali kilkudziesięciu kierowców, którzy łamiąc przepisy wjeżdżali na zamknięty dla ruchu fragment ulicy Świętokrzyskiej w Kielcach.

[galeria_glowna]

Ulicę Świętokrzyską koło "Exbudu" na odcinku od Alei Solidarności do ulicy Żniwnej zamknięto dla ruchu we wtorek rano. Wjeżdżać tam mogą jedynie pojazdy, które pracują przy budowie drogi ekspresowej S 74 oraz w wyjątkowych sytuacjach inni kierowcy po uzgodnieniu wjazdu z kierownikiem budowy.

Oznakowanie jest czytelne i widoczne

O tym, że obowiązuje zakaz informuje bardzo precyzyjne i widoczne oznakowanie (niekiedy powtórzone kilkakrotnie), które ustawiono na wszystkich ulicach doprowadzających do zamkniętego odcinka. Porządku pilnowali we wtorek policjanci, którzy przyjechali dwoma radiowozami. Jeden ustawiono przy skrzyżowaniu koło Galerii "Echo", drugi w dalszym fragmencie zamkniętej ulicy na wysokości skrzyżowania ze Zbożową.

Mimo znaków kierowcy nagminnie wjeżdżali na zamknięty odcinek Świętokrzyskiej. Niektórzy przyczajeni na skrzyżowaniu z Aleją "Solidarności" widząc policjanta i co oczywiste znaki w ostatniej chwili zmieniali pierwotny zamiar wjechania w Świętokrzyską. Błyskawicznie włączali kierunkowskaz i skręcali w stronę Reala. Inni nie bacząc na nic pakowali się w zamkniętą ulicę, tłumaczyli, że… nie widzieli znaków.

Kolejka po mandat

Sytuacja przy Alei Solidarności to było jednak tylko preludium tego, co działo się przy drugim końcu zamkniętej ulicy na wysokości Zbożowej i Żniwnej. Tam, także mimo zakazu wjazdu, zadowoleni kierowcy cięli prosto przed siebie. Zadowolenie jednak szybko minęło. Policjanci na poboczu zatrzymywali jedno auto po drugim. Ustawiła się pokaźna kolejka oczekujących na mandat. - No wjechałam, no nie wiem dlaczego - tłumaczyła zrezygnowana kobieta.

- Ja tu mam hurtownię - wyjaśniał funkcjonariuszom jeden z mężczyzn. - Bardzo dobrze, ale to nie uprawnia pana do nie stosowania się do znaków. Do hurtowni może pan dojechać od strony ulicy Domaszowskiej - ripostował policjant.

Kolejnych pojazdów, które zatrzymywały się na poboczu wciąż przybywało. - Kończą się bloczki mandatowe - kwitował posterunkowy Radosław Karpiński z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.

"Elka" też wjechała

Ku naszemu zdumieniu na zamknięty odcinek wjechała także "elka", jednak instruktor widząc dość niecodzienny w tym miejscu zator i kolejkę na poboczu szybko nakazał kursantowi zawrócić. Podobnych manewrów obserwowaliśmy zresztą znacznie więcej przy skrzyżowaniu ulicy Żniwnej z Świętokrzyską. Niektórzy się jednak nie zrażali i wjeżdżali śmiało, chwilę potem mieli już spotkanie z mundurowym.
Policjanci instruowali także kierowców obsługujących plac budowy, aby za szybę włożyli stosowne oznakowanie wraz z pieczęcią kierownika budowy. Oni mogą tam jeździć bez przeszkód. Inni nie, ale jeżdżą na pamięć. A to kosztuje nawet 500 złotych mandatu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie