Wilk potrącony przez auto pod Świętą Katarzyną. Weterynarze próbowali ratować zwierzę

Do zdarzenia doszło blisko granic Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Jego pracownicy skontaktowali się z Fundacją SAVE, zajmującą się badaniem populacji wilków w regionie świętokrzyskim. Naukowcy natychmiast zawiadomili współpracującego z fundacją weterynarza Marcina Mandziaka, który pojechał na miejsce. Wilk był ranny, ale przytomny. Po uśpieniu zwierzę przewieziono do przychodnia dla zwierząt "Cztery Łapy" w Starachowicach. Badanie wykazało, że ofiarą kolizji był dwuletni samiec, który w wyniku uderzenia doznał rozległych obrażeń organów wewnętrznych, miał złamaną łapę i kręgosłup lędźwiowy. Po konsultacjach weterynarze uznali, że wilk nie ma szans na przeżycie i postanowili skrócić mu cierpienie. Zwierzę uśpiono, po uzyskaniu zgody Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. To kolejny wilk, który nie przeżył zderzenia z samochodem. Podobne przypadki miały miejsce w powiatach skarżyskim, starachowickim i koneckim. Najczęściej giną młode, niedoświadczone osobniki.

- Wilki są regularnie obserwowane we wschodniej części Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Między innymi jeden z naszych zaobrożowanych wilków – Geralt - przebywał tam przez kilka tygodni. Niestety, droga 752, która przedziela park na dwie części, jest dość ruchliwa i na jej odcinku przebiegającym przez las często dochodzi do kolizji ze zwierzętami. Wydaje się, że w przyszłości na odcinku między Przewozem a Świętą Katarzyną, przebiegającym przez ŚPN, powinno zostać wybudowane przejście dla zwierząt. Nie tylko pozwoliłoby to uniknąć kolizji ze zwierzętami, ale zapewniło ciągłość biologiczną populacji dużych ssaków zamieszkujących wschodnią (Łysogóry) i zachodnią (Pasmo Klonowskie) część parku - informuje profesor Roman Gula z Fundacji SAVE. Naukowiec dziękuje też pracownikom Świętokrzyskiego Parku Narodowego za szybką reakcję, a lekarzom weterynarii Marcinowi Mandziakowi i Augustynowi Blicharzowi za pomoc i ograniczenie cierpień wilka.