Władze Ostrowca zaciskają pasa

Kryzys już bardzo daje się we znaki finansom publicznym, co najlepiej obrazuje projekt przyszłorocznego budżetu. Dochody oszacowano na 195 milionów złotych, wydatki na 202 miliony złotych. Deficyt wyniesie więc 7 milionów złotych.

- Jest i będzie ciężko, ale nie ma tragedii - zapewnia Jarosław Wilczyński, prezydent Ostrowca. - Nasze zadłużenie wyniesie 7,02 procent przy limicie 15 procent, możemy więc spać spokojnie. Wskaźnik zadłużenia wieloletniego to 43 procent przy limicie ustawowym 60 procent. Przygotowaliśmy realny budżet na trudne lata. Jeżeli tylko budżet państwa nie będzie weryfikował już podanych kwot na subwencje czy naszego udziału w podatku od osób fizycznych, to ze spokojem możemy wejść w 2012 rok.

Gmina już odczuwa kryzys gospodarczy, przede wszystkim mniejsze wpływy z podatków. Prezydent przyznaje, że są problemy z płynnością finansową urzędu.

- Wynikają one z wielu czynników, między innymi braku płynności finansowej przedsiębiorstw. Widać spowolnienie gospodarcze, skończyły się dobre lata, kiedy siadaliśmy rano, robiliśmy lokaty terminowe i zarabialiśmy odsetkami - tłumaczy. - Dlatego ratujemy się kredytem obrotowym, ale jesteśmy dla banku wiarygodnym partnerem, dlatego nie mamy problemów z uzyskaniem go.

OSZCZĘDNOŚCI ZACZNĄ OD SIEBIE

Mimo problemów nie ma zapowiedzi gwałtownego wzrostu podatków lokalnych od 1 stycznia. Te najbardziej kontrowersyjne - od transportu i nieruchomości, wzrosną tylko o wskaźnik ogłoszony przez Główny Urząd Statystyczny - 4,2 procent. Nikt już jednak nie ukrywa, że całe miasto musi "zacisnąć pasa".

- Nie jest to tak proinwestycyjny budżet jak w latach poprzednich. Musimy teraz złapać oddech, aby dobrze wejść w inwestycje w 2014 roku - mówi prezydent Ostrowca. - Dużo łatwiej się inwestuje mając dofinansowanie z Unii Europejskiej, dlatego najbliższe lata poświęcimy na przygotowanie projektów, które mogą być kluczowe w następnym okresie programowania.

Jednocześnie zapowiada, że oszczędności zaczynają się od Urzędu Miasta. Nie wiadomo jeszcze, czy konieczne będą zwolnienia, ale na pewno nie będą tworzone nowe stanowiska.

- Pracy nam nie ubywa, a przyszły rok to w urzędzie ogromna praca nad przygotowaniem się do wprowadzenia opłaty śmieciowej. Ktoś to musi zrobić - mówi Jarosław Wilczyński.

CO DALEJ ZE SZKOŁAMI?

Największym problemem będzie niewątpliwie oświata, do której z roku na rok gmina dokłada około 15 milionów złotych. Więcej już nie można. Prezydent zapowiada nadzwyczajną sesję Rady Miasta, na której przedstawi warianty zmiany sieci szkół. Należy spodziewać się likwidacji przynajmniej jednej placówki.

- Mam przygotowane kilka wariantów, ale przede wszystkim patrzę na aspekt społeczny, bo gdybyśmy mówili tylko o ekonomii to rzeczywistość byłaby bardzo brutalna. Nie obejdzie się bez zmian, ale może ona mieć różne oblicza.

Wielu inwestycji w przyszłym roku nie należy się spodziewać. Na pewno dokończona będzie budowa IV etapu ulicy Zagłoby, a poza tym miasto raczej skupi się na pozyskiwaniu dodatkowych środków. Na sprzedaż już wystawione zostało Miejskie Przedsiębiorstwo Robót Drogowych. W lutym ogłoszony ma być przetarg na sprzedaż działki przy alei 3 Maja. Największy problem jest wciąż z odzyskaniem długu od upadłych przedsiębiorstw, w tym Huty Ostrowiec. W tym roku do kasy gminy syndyk ma wpłacić jeszcze około miliona złotych.