Zdarzenie miało miejsce 3 maja na zamku w Chęcinach, gdzie małżeństwo Stasiulis było na wycieczce ze swoimi przyjaciółki.
- W pewnym momencie mąż stwierdził, że ma dziwny ból szyi i piecze go. Usiadł na ławce, napił się wody i mu przeszło. Moja przyjaciółka Jola zmierzyła mu tętno – miał niskie. Postanowiliśmy wrócić na parking do samochodu. W drodze powrotnej mąż stwierdził, że mu słabo i zaraz zemdleje. Zaczął się osuwać z nóg. W tym momencie mąż Joli - Marek chwycił go – opowiada Anna Stasiulis.
Małżeństwo, które było na wycieczce z panią Anną i jej mężem Guy’em, bez wahania przystąpiło do akcji resuscytacji. - Jola reanimowała Guy’a, uciskając mu klatkę piersiową, a jej mąż Marek udrożnił mu drogi oddechowe i wykonywał oddechy – relacjonuje kobieta.
Spektakularna akcja ratownicza w wykonaniu małżeństwa z gminy Włoszczowa, które nie chce ujawniać swojego nazwiska, trwała około 8 minut. Na miejsce szybko dojechała karetka pogotowia stacjonująca w Czerwonej Górze. Nieprzytomnego 71-latka przejęli ratownicy medyczni. Sprawnie wykonali defibrylację serca, przywracając krążenie i oddech pacjentowi.
Po chwili pojawił się też śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który zabrał mężczyznę do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach. Co ciekawe, w załodze śmigłowca był Wojciech Chruściel z Włoszczowy, były uczeń pani Jolanty.
- Przez trzy dni mąż leżał nieprzytomny. W szpitalu spędził trzy tygodnie. Miał rewelacyjną opiekę na kieleckiej kardiologii. Po szpitalu schudł 14 kilogramów. Najważniejsze jednak, że żyje. Dochodzi do siebie w domu – mówi jego żona Anna Stasiulis.
- Chciałabym serdecznie podziękować moim przyjaciołom – Joli i Markowi oraz Asi i Grzegorzowi, którzy pierwsi zareagowali i dzięki którym mój mąż żyje. Jestem też wdzięczna przypadkowemu młodemu człowiekowi, który również pospieszył z pomocą i ratował Guy’a – podkreśla wzruszona pani Anna.
- Gdy zobaczyłam, co się dzieje, nie zastanawiałam się. Od razu zaczęłam działać. Najważniejsze, żeby się nie bać w takiej chwili. Uważam, że opatrzność Boska czuwała nad nami, miałam jakieś nadprzyrodzone siły – opowiada pani Jola, która ratowała 71-letniego Amerykanina.
Ale nie tylko ona zasługuje na pochwałę. – Chcę podkreślić, że obcy nam ludzie nie pozostali obojętni i też zareagowali jak należy. Krzyczeli: 30 uderzeń, 2 wdechy… - wspomina pani Jolanta.
Obecnie mężczyzna dochodzi do siebie w domu na Podlipiu. Tutaj państwo Stasiulis mieszkają od 5 lat ze swoim 23-letnim synem Nicolasem i 82-letnią mamą pani Anny. Sprowadzili się tutaj z Florydy, gdzie mieszkali 23 lata. Anna Stasiulis to była działacza społeczna na obczyźnie, wyróżniona w ubiegłym roku na Forum Kobiet Powiatu Włoszczowskiego statuetką Kobieta z Pasją.
Opinia eksperta
Wojciech Chruściel z Włoszczowy, ratownik Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w Masłowie:
W przypadku zatrzymania krążenia bardzo ważne jest, aby to świadkowie przystąpili do reanimacji krążeniowo-oddechowej. W przypadku jej braku, już po 5 minutach dochodzi do nieodwracalnych zmian w mózgu. Skuteczność działań w nagłym zatrzymaniu krążenia definiuje tak zwany łańcuch przeżycia. W tym przypadku wszystkie ogniwa zadziałały perfekcyjnie. Świadkowie zdarzenia rozpoznali i rozpoczęli resuscytację krążeniowo-oddechową, zespół naziemny wykonał sprawnie defibrylację, nasza rola ograniczyła się do szybkiego transportu na oddział kardiologii w Kielcach. Dzięki pierwszym działaniom świadków na miejscu zdarzenia pan Guy żyje.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: Wypadek w Kielcach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?