Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wójt Samborca z zarzutami za finansowe nagrody przyznawane mu przez przewodniczącego rady (też z zarzutami)

Michał LESZCZYŃSKI
Wójt Garnuszek jest przekonany, że zarzuty są efektem spisku.
Wójt Garnuszek jest przekonany, że zarzuty są efektem spisku.
Według sandomierskiej Prokuratury Rejonowej, Witold Garnuszek wbrew prawu pobierał z Urzędu Gminy nienależne mu nagrody. Prokuratura podejrzewa też Stanisława Kiliańskiego, byłego przewodniczącego Rady Gminy w Samborcu, a obecnie jej wiceprzewodniczącego o to, że wbrew prawu przyznawał wójtowi Garnuszkowi nagrody.

Biegły badał podpisy

Biegły badał podpisy

Z aktu oskarżenia wynika, że Stanisław Kiliański miał wątpliwości, co do autentyczności swoich podpisów na pismach przyznających nagrodę wójtowi w maju, listopadzie i grudniu 2008 roku. "Autentyczność podpisów podejrzanego na wszystkich pismach została potwierdzona przez biegłego z zakresu badania pisma" - czytamy w akcie oskarżenia.

Wobec obydwu podejrzanych sandomierska prokuratura zastosowała poręczenie majątkowe dwóch tysięcy złotych. Obydwaj panowie nie przyznają się do zarzucanych im czynów.
- Nie czuje się winny - oświadcza Witold Garnuszek, wójt Samborca. - Nie ukradłem tych pieniędzy, 17500 złotych oddałem.

Nie wiedział, że nie mógł

Witold Garnuszek twierdzi, iż nie wiedział o tym, że nie powinien brać nagród. - Zostałem wprowadzony w błąd przez pana Kiliańskiego - zauważa wójt.

Zdaniem prokuratury, Stanisław Kiliański wówczas przewodniczący Rady Gminy w Samborcu przyznawał Garnuszkowi nagrody pieniężne, podczas gdy według prawa, nie powinien.

Według śledczych w maju 2007 roku, wójt otrzymał dwa tysiące złotych nagrody "z okazji dnia pracownika samorządowego". W listopadzie tego samego roku, jak czytamy w akcie oskarżenia, Kiliański przyznał Garnuszkowi 3,5 tysiąca złotych z okazji "25-lecia pracy w samorządzie". Przyznał też wójtowi 3,5 tysiąca złotych "bez okazji", a potem kolejne 3,5 tysiąca złotych z powodu "dnia pracownika samorządowego". W 2006 roku tysiąc złotych trafiło do kieszeni wójta pod pretekstem "90-lecie odzyskania niepodległości". 15 grudnia 2006 roku cztery tysiące złotych przyznał wójtowi "za cały rok pracy". Tymczasem zgodnie z ustawą o pracownikach samorządowych, wójtom należą się tylko nagrody jubileuszowe, wynikające z kodeksu pracy.

Roczne nie dla wójtów

Nagrody uznaniowe i roczne nie są dla wójtów. "Nagrody były sprzeczne z obowiązującym prawem" - stwierdza w akcie oskarżenia prokurator Ewa Stępień. "Zarówno Witold Garnuszek jak i Stanisław Kiliański przekroczyli swoje uprawnienia. Przewodniczący rady przyznając, a wójt akceptując sobie listy płac do wypłaty" - podkreśla prokuratura.

W 2010 roku między innymi wypłaty nagród były też przedmiotem kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej, która wytknęła wójtowi 17500 złotych bezprawnych premii. Zdaniem prokuratury, proceder wypłaty i przyznawania nagród był umyślnym działaniem samorządowców. Jak wskazują śledczy, już w 2004 roku sprawami nagród, podobnie jak w 2010 roku, interesowała się Regionalna Izba Obrachunkowa. Wtedy też kazano zwrócić wójtowi nienależne nagrody. Prokuratura zauważa, że w 2000 roku Rada Gminy w Samborcu uchwałą zezwoliła przewodniczącemu na przyznawanie wójtowi nagród rocznych i uznaniowe, choć nie pozwalała na to ustawa o pracownikach samorządowych.

Celowo w błąd wprowadzony?

Stanisław Kiliański, były przewodniczący Rady a obecnie jej wiceprzewodniczący powiedział, że został celowo wprowadzony w błąd przez wójta Garnuszka.
- Powoływał się on na uchwałę rady gminy, że ja mogę przyznawać mu nagrody - mówi Kiliański. - Wójt musiał wiedzieć, że nie należą mu się te nagrody, bo w 2004 roku zwróciła mu na to uwagę Regionalna Izba Obrachunkowa.

Kiliański wini też Jadwigę Nowak, skarbnika gminy. Według niego pisma z wypłatą nagród dla Garnuszka podsuwała mu do podpisu właśnie pani skarbnik.
- To z jej polecenia i inicjatywy wójt dostawał nagrody. Pani skarbnik, to siostra cioteczna wójta - zdradza wiceprzewodniczący Rady Gminy w Samborcu.
Jadwiga Nowak, skarbnik gminy powiedziała w środę, że na wszystkie pytania w sprawie, w której jest świadkiem, odpowie przed sądem. W środę nie chciała z nami rozmawiać.
- Będę bronił się przed sądem. Mam nadzieję na uniewinnienie - kończy Kiliański.

Efekt spisku?

Według wójta Garnuszka, wszystko jest efektem spisku Stanisława Kiliańskiego i Wiesławy Marzec, byłej kadrowej i wicewójt.
- Pani Marzec przekonywała mnie o słuszności wszystkich nagród i o tym, że mi się należą. Przecież ja nie wiedziałem, że nagrody mi się nie należą - rozkłada ręce Garnuszek.
Wiesława Marzec, podobnie jak Kiliański wskazuje na Jadwigę Nowak, skarbnika gminy.

- Skarbnik odpowiada za finanse gminy. Moja rola ograniczała się do wpinania pism z nagrodami do akt osobowych wójta. Po prostu chcą ze mnie zrobić kozła ofiarnego - ucina Wiesława Marzec.
- Pani Marzec była kadrową. Od niej zależało wszystko - dodaje Jadwiga Nowak, skarbnik.
Wójtowi Garnuszkowi oraz Stanisławowi Kiliańskiemu grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie