MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wołosatki w odwiedzinach u belgijskich kolegów

Lidia Cichocka
Wołosatki przed ratuszem w Brukseli.
Wołosatki przed ratuszem w Brukseli. archiwum
Kielecki zespół Wołosatki gościł u przyjaciół w Belgii. Na zaproszenie posła Andrzeja Szejny zwiedził Parlament Europejski.

Odśpiewana po polsku piosenka Wołosatek była prezentem dla zespołu, który Flamandowie zaprosili do siebie. Skąd słabość Flamandów do kieleckiego zespołu? Zaczęła się od poznania na międzynarodowym festiwalu w Neerpelt w Belgii.

- Każdy z zagranicznych zespołów otrzymywał opiekuna, a nami zajął się Martin Gonnisen-Lenders, szef kilku zespołów, człowiek niezwykły - mówi kierujący Wołosatkami Ryszard Pomorski.

Martin prowadził w tamtym czasie 40-osobowy chór dziecięco-młodzieżowy, taką orkiestrę symfoniczną i chór dorosłych. Oba zespoły i ich szefowie spotkali się kilka lat później w Bydgoszczy, na kolejnym międzynarodowym festiwalu. Tym razem role się odwróciły i zawiązała się nić porozumienia, która przerodziła się w coś większego.
To dlatego Wołosatki zostały zaproszone do Belgii z kilkoma koncertami.

WIELKA SERDECZNOŚĆ

- Przyjęto nas niebywale serdecznie - podkreśla Pomorski. Dziewczyny mieszkały u belgijskich rodzin, które traktowały je jak własne dzieci. To było niesamowite.

Udało się też bliżej poznać Martina, który okazał się bardzo niezwykłym człowiekiem, bo kto inny wybrałby zawód listonosza, by móc poświęcić się muzyce? - Martin tłumaczy, że jako listonosz pracuje od 4.30 do 12, a potem ma czas na zajęcia muzyczne. Zresztą ich dom jest niezwykły. Muzykę słychać wszędzie. W ogrodzie koło domu wydzielono miejsce dla gęsi, które kiedyś Martin dostał w prezencie, w budce dla ptaków jest zainstalowana kamera, by na ekranie komputera oglądać ptaki - opowiada Pomorski.
Wołosatki wiedziały, że gospodarze szykują im niespodziankę. Na ich cześć zaśpiewali po polsku wołosatkowy szlagier "Połączyła nas muzyka". - Cały tekst mieli rozpisany fonetycznie i na przykład słowo "połączyła" wyglądało tak: powatsijwa - mówi Pomorski.

- Byliśmy tym wzruszeni, a na pożegnalnym koncercie śpiewaliśmy wszyscy razem. Trzeba przyznać, że teksty wszystkich piosenek były tłumaczone na flamandzki, a kiedy do naszych dziewczyn dołączył się tak duży chór, ciarki chodziły po plecach.

U POSŁA SZEJNY

Wołosatki przy okazji pobytu w Belgii zwiedzały Antwerpię i dowiedziały się, że nazwa miasta pochodzi od odcinanych złoczyńcom rąk. W Brukseli zobaczyły Parlament Europejski.

Zostały zaproszone i ugoszczone przez naszego posła Andrzeja Szejnę.
Przy pożegnaniu nie obyło się bez łez. - Byliśmy tam kilka dni, ale zżyliśmy się z sobą, doznaliśmy tyle serdeczności, że trudno to nawet opisać - opowiada Pomorski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie