MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Woś: Nie jestem niczyją kopią (video)

Elżbieta Zemsta
Przez siedem tygodni mogliśmy obserwować metamorfozę Julity. Jaka jest naprawdę? Pewnie wkrótce się przekonamy.
Przez siedem tygodni mogliśmy obserwować metamorfozę Julity. Jaka jest naprawdę? Pewnie wkrótce się przekonamy. ZOOM
Julita Woś, uczestniczka programu "Fabryka gwiazd", opowiada całą prawdę o show, relacjach z jurorami i o planach na przyszłość.

Elżbieta Zemsta: * Jakie wrażenia po "Fabryce gwiazd"? Podejrzewam, że to najbardziej interesuje twoich fanów, których zgromadziłaś sporą rzeszę?

Julita Woś: - To najczęstsze pytanie, jakie dostaję po wyjściu z programu i zdaję sobie sprawę, że tak już będzie przez najbliższych dziesięć lat. A już go nie lubię. W programie było ciężko. Byłam jedynym uczestnikiem, do którego było najwięcej uwag. Teraz rekompensatą są moi fani. Dodają mi sił. Cieszę się, że są za mną. Teraz mam energię, żeby walczyć o rynek, chociaż wiele umów mnie ogranicza. Nie będzie łatwo.

* Czy można stwierdzić, że program nie spełnił twoich oczekiwań?

- Spodziewałam się wszystkiego, bo byłam już w "Barze" i wiem jak to wygląda, jednak miałam nadzieję, że takie nazwiska jak Adam Sztaba, Kayah czy inni szanowani ludzie, którzy biorą w tym udział, do czegoś zobowiązują i program nie będzie aż tak komercyjny.
* Byłaś chyba jedyną uczestniczką najbardziej i najczęściej krytykowaną przez jury programu. Spore oburzenie spowodowały słowa Kayah, która zarzuciła ci, że gonisz za sławą, o czym może świadczyć twój udział przed laty w programie "Bar". Później się za to zrehabilitowała, przepraszając cię.

- Myślę, że ze strony Kayah nie była to rehabilitacja. Ona doskonale wiedziała, co po jej wystąpieniu zaczęło się dziać z jej fanami, którzy po prostu zaczęli się od niej odwracać. Kayah wysłała do mnie list, w którym napisała dokładnie to samo, co powiedziała w programie, tylko bez emocji i agresji. Cały czas podtrzymywała to, że wtedy kiedy byłam w "Barze" i teraz kiedy jestem w "Fabryce", to oznacza tylko jedno, że mam "ciśnienie na ekran". Sama bierze udział w wielu reklamach, a nawet fakt, że siedzi w jury programu "Fabryka Gwiazd" za duże pieniądze to dla mnie jest "parciem na szkło" i sprzedawaniem się.

Julita Woś w "Fabryce Gwiazd" w piosence Shakiry "Objection"

* Pobyt w "Fabryce" był chyba dla ciebie dużą lekcją życia...

- Cieszę się, że miałam na tyle siły, aby to jakoś przeżyć, udało mi się przetrwać i moim zdaniem obroniłam się. Chociaż musiałam bardzo się hamować, aby nie powiedzieć czegoś więcej. Prawdę mówiąc, teraz okazało się, że dyplomacja popłaca, bo ludzie sami mnie bronią i to jest dla mnie najważniejsze. Cała sytuacja nauczy mnie większej walki i pokory przed wejściem do branży show-biznesu. Wiem, że tam będzie jeszcze gorzej i większość z uczestników "Fabryki" nie da sobie rady, bo potrafią tylko płakać z byle powodu i czekają na pochwały. Dostałam dobrą szkołę.

* Mieliście jakieś "przecieki" ze świata zewnętrznego o tym, jak odbierają was widzowie? Czułaś poparcie ze strony publiczności będąc w "Fabryce"?

- Kompletnie nie wiedziałam jak jesteśmy postrzegani. Dopiero po wyjściu z programu weszłam do netu i siedziałam do godziny 7 czytając to, co pisano na mój temat i jak mnie odebrano. Po tym, co wyczytałam, mam superwrażenia. Byłam przekonana, że po "wojnie" z Kayah jej fani mnie zniszczą, a tymczasem opowiedzieli się za mną. Niesamowite wrażenie! Fajnie, że jednak społeczeństwo nie jest tak zacofane i wiele widzi.

Julita Woś w piosence "Mój kawałek podłogi - Mr Zoob

* W opinii realizatora programu Konrada Smugi, który zresztą też pochodzi z Kielc, program dużo straci dlatego, że ty z niego odeszłaś. Według niego byłaś najbardziej wyrazistą osobowością.

- Jest mi bardzo miło słyszeć takie słowa, szczególnie od Konrada. Mam wielki szacunek do jego kompetencji. Tym bardziej, że jesteśmy "ziomalami". Ale takie opinie padają nie tylko z jego ust. Właśnie wróciłam z wytworni fonograficznej "My place" i wiem, że moja wyrazistość nie jest im obojętna. Najważniejsza jednak dla mnie jest opinia publiczności i rzeczywiście oni potwierdzają te słowa.

* Czy po powrocie do Kielc spotkałaś się już z jakimiś komentarzami na twój temat?

- Co ciekawe, obce osoby odbierają mnie bardzo pozytywnie. Będąc w sklepie przy ulicy Sienkiewicza pani sprzedawczyni powiedziała, że dziękuje za to, że byłam w programie i że całe Kielce są ze mnie dumne. Nie dziwię się natomiast negatywnym komentarzom, ponieważ widząc to, w jaki sposób pokazywano mnie w "Fabryce" i oglądając siebie, zastanawiam się, czy ja odbierałabym taką postać, na jaką mnie kreowano w przyjazny sposób. Pokazano tylko jedną część mnie, dopiero na galach piątkowych mogłam tak naprawdę pokazać prawdziwą siebie. Cieszę się również z postawy moich rodziców, było to dla mnie miłym zaskoczeniem. Bardzo mnie wspierają i są ze mnie dumni. Nareszcie. Pomimo kontrowersyjnych wypowiedzi.

* Czy zawarłaś jakieś przyjaźnie w Akademii, za kim będziesz tęsknić, z kim będziesz utrzymywać kontakty?

- Ci, którzy oglądali programy, zauważyli, że byłam trochę z boku wszystkich kłótni i niesnasek w programie. Byłam taką outsiderką. To wynika po części z mojego charakteru. Zdawałam sobie sprawę z tego, że w domu żyje piętnaście różnych osobowości i musimy się starać przeżyć ten pobyt fajnie i nie ma się co irytować na siebie. Zaś w momentach, gdy nie podobało się mi jakieś zachowanie po prostu odchodziłam, żeby tego nie słuchać. Najbardziej zaprzyjaźniłam się z Malwiną Kusior, tą, która odeszła z programu jako pierwsza. No i z Przemkiem Pukiem (odpadł w szóstej gali - przyp. red.), z którym będziemy nagrywać duet punkowy, będziemy krzyczeć i skakać po scenie.

- Przemek to był taki mój naprawdę wielki kumpel i było mi strasznie ciężko po tym, jak opuścił program. Był to człowiek z ogromnym dystansem, który w podobny jak ja sposób odbierał tę całą szopkę związaną z reality show. Reszta osób zaś, to są dla mnie jeszcze bardzo młodzi ludzie, którzy tak naprawdę nie wiedzą, co ich czeka. Wydaje się im, że po opuszczeniu programu tłum ochroniarzy będzie ich bronił przed rzeszą fanów. A tak nie będzie.

Julita Woś i Piotr Dymała w piosence "Time of my life"

* Zdradź, jakie są twoje plany na przyszłość? Co zamierzasz robić dalej?

- Miałam spotkanie w wytwórni płyt "My Place", która jest jednym z producentów programu "Fabryka gwiazd". Rozmowy dotyczyły wydania mojej przyszłej płyty. Były pytania o stronę muzyczną, promocyjną i o to, jak widzę swój wizerunek. Ale teraz niestety muszę czekać do zakończenia programu. Nienawidzę czekać, ale tak musi być. Wiem, że muszę teraz rozsądnie decydować o moje przyszłości, bo zdaję sobie sprawę, że wkrótce pojawią się osoby, które będą próbowały na mnie zarobić pieniądze i nie będzie im zależało na moim wizerunku. Chcę się trzymać moich zasad i do tego nie dopuścić.

* A jakie to będą zasady?

- Przede wszystkim męczy mnie komercja. Nie chcę, aby ludzie "wymiotowali" mną, kiedy włączą telewizję i na każdym programie będę ja, i w każdej gazecie będę ja. Nie chce udawać i kreować wokół siebie nieprawdziwych zdarzeń. Wydaje mi się, że mam tak wyrazistą osobowość, że nie potrzebuję tworzyć sztucznych rzeczy czy romansów. Może to brzmi śmiesznie, ale właśnie w ten sposób rodzą się w Polsce pseudogwiazdy. Już trochę zdążyłam zauważyć, czym się tak naprawdę żyje. Wolę spokojniej.

* Czyli raczej nie usłyszymy cię jako połączenia Dody i Agnieszki Chylińskiej, co zarzuciło ci jury "Fabryki"?

- Niektórzy mówią, że gdy porównują cię do Chylińskiej to jest to dobre. Ale gdy ktoś kojarzy cię z kimś znanym, oznacza to, że jesteś tylko jego "posturką" i nie masz wstępu do jego świata, stanowisz jedynie namiastkę. Skąd to porównanie? Nie wiem. Jest przecież dużo dziewczyn, które mają czarne włosy, noszą tatuaże i mają głos z chrypką, którą notabene chciano mi w "Fabryce" zlikwidować.

- Kolejny absurd. Jak można zlikwidować chrypkę, którą ma się nawet wtedy, gdy się mówi? Chciano mi niby pomóc, aby wyjść z charakterystyki Chylińskiej, ale tego się nie da wykonać! Z takim głosem się urodziłam i tyle. Być może jury w programie jest tak ograniczone, że znają tylko Dodę i Chylińską? Nie wiem. Widzę ile mam fanów, a to oznacza, że nie jestem niczyją powtórką.

* Podczas jednej z gali programu sama mogłaś wybrać piosenkę i zdecydowałaś się na "Mój kawałek podłogi" Mr ZOOB. Rozumiem zatem, że twój motyw przewodni w muzyce to będzie rock.

- Można tak powiedzieć, że to będzie rock. Nie będę definiować do końca mojej muzyki. Z pewnością nie będzie to pop. Miałam aspiracje przed wejściem do programu, aby zrobić coś bardziej ambitnego, ale kilka osób pokazało mi, że jestem na to jeszcze za mała. Zrobię więc rockową płytę, a jeśli się ona przyjmie, zacznę tworzyć to, co mi naprawdę odpowiada. W popie nie czuję się dobrze, nie czuję tej muzy, poza tym mój głos sprawdza się w rockowym brzmieniu.

- Żałuję jednego - że ludzie, którzy uważają, iż nie potrafię śpiewać, nie przychodzili na galę na żywo, bo tam można było usłyszeć, jak śpiewam. Jeśli zaś będą mieli ochotę przekonać się czy faktycznie nie potrafię śpiewać, niech przyjdą na mój koncert.

* Nie mogę nie zapytać o zmianę twojego image. W programie "Bar" w 2002 roku byłaś blondynką, a teraz trudno cię rozpoznać.

- No cóż, ludzie się zmieniają. Niech każdy z was zobaczy jak wyglądał sześć lat temu, był na pewno inny. Zmieniasz się, bo dojrzewasz, doświadczasz. Jeżeli ktoś nie przechodzi metamorfozy, to znaczy, że się nie rozwija. Wiem, że za dziesięć lat znów będę inna, bo wiele jeszcze walki przede mną. Może będę ruda?

* Twoja rodzina cieszy się, że jesteś już w domu? W programie wyglądałaś na bardzo stęsknioną, zwłaszcza za bratankiem Mikołajem.

- Jasne, że się cieszą, zresztą tak jak ja! Pamiętam jak byłam w "Barze" i wyjechałam na dwa miesiące. Miałam wtedy 19 lat i myślałam: "O jak fajnie wyrwać się z domu od rodziców". Teraz mam 25 lat i cały czas mieszkam z rodzicami, tęskniłam bardzo. Inaczej patrzy się na relacje dziecko - rodzic, gdy jest się dojrzalszym człowiekiem. A mój bratanek? Od małego jest wychowywany w moim rodzinnym domu, a za takim małym dzieckiem tęskni się najbardziej.
Pierwszą zmianę, jaką w nim zauważyłam, to jego głos. W ciągu siedmiu tygodni!

* Podejrzewam, że zwłaszcza męską część publiczności interesuje to, czy obecnie jesteś z kimś związana?

- Nie mam nic do ukrycia w tej kwestii. Obecnie jestem sama. I z tego co widzę, chyba nie będę miała czasu na razie na poznawanie kogokolwiek.

* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie