Wpadka opatowskiej policji: na pogrzebie w Ożarowie zatrzymali nie tego człowieka

Dwaj pochodzący z Ożarowa bracia są poszukiwani przez wymiar sprawiedliwości listami gończymi. Obaj są podejrzani o puszczanie w obieg fałszywych pieniędzy, jeden z nich także o czerpanie korzyści z nierządu. Ponieważ istniało podejrzenie, że mogą się ukrywać za granicami kraju, organa ścigania sporządziły wnioski o wydanie za nimi europejskich nakazów aresztowań. Nim do tego doszło, opatowski policjant we wtorek tuż przed południem dostał informację, że bracia mogą się pojawić tego dnia na pogrzebie ojca w Ożarowie.

Na uroczystości, która odbywała się we wtorek o godzinie 14, prócz żałobników, pojawili się też policjanci i antyterroryści po cywilnemu.

- Braliśmy pod uwagę to, że poszukiwani przez nas mężczyźni mogą być uzbrojeni oraz, że mogą się posługiwać fałszywymi dokumentami - mówili policjanci. Mieli kserokopie paszportowych zdjęć obu poszukiwanych braci i ich rysopisy.

Zanim wkroczyli do akcji, podobno przyglądali się uczestnikom ceremonii. Uznali, że towarzyszący żonie i córce zmarłego mężczyzna może być jednym z poszukiwanych braci. Czy był rzeczywiście do nich podobny, tego nie wiemy, może tylko policjanci zasugerowali się tym, że znajdował się w gronie najbliższej rodziny.
Gdy kondukt żałobny opuścił kaplicę i skierował się na cmentarz, policjanci wkroczyli do akcji. Zatrzymali upatrzonego wcześniej mężczyznę i zabrali do komendy. Kondukt ruszył dalej.

Dopiero tutaj po bardzo drobiazgowym sprawdzaniu okazało się, że człowiek ten nie jest żadnym z poszukiwanych mężczyzn. Podobno to narzeczony siostry poszukiwanych braci.

- Przeprosiliśmy tego pana za pomyłkę, będziemy dokładnie wyjaśniać, jak mogło dojść do takiego nieporozumienia - komentuje komisarz Zbigniew Pedrycz, rzecznik prasowy świętokrzyskiej policji.