Do zalewów Brody i Wióry wędkarze wpuścili za dużo karpi, wbrew zaleceniom naukowców. Za karę trzeba będzie odłowić ich nadmiar.
Wióry i Brody to dwa z trzech największych zbiorników wodnych w regionie. Od państwa dzierżawi je Polski Związek Wędkarski, który wygrał przetargi na gospodarowanie na tych akwenach. Jeszcze kilka lat temu wędkarze mogli zarybiać tak, jak się im to podobało. Dominowały karpie i karasie srebrzyste. Dziś zarybienia muszą być zgodne z operatami, które określają, ile i jakich gatunków Polski Związek wędkarski może wpuszczać do swoich zbiorników.
- Nasze operaty przygotowywał Instytut Rybactwa Śródlądowego, opiniowali naukowcy z wydziału rybactwa akademii rolniczej w Olsztynie - mówi Czesław Grychowski, dyrektor biura Zarządu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Kielcach.
KARP NIEPOŻĄDANY
Polskie prawo zabrania wpuszczania do wód otwartych ryb, które są obce dla naszego środowiska. Wśród nich znalazły się popularne wśród wędkarzy, ale pochodzące z Azji karpie i karasie srebrzyste. Zdaniem fachowców, te ryby szkodzą wodom. Karpie nie rozmnażają się w Polsce, przyczyniają się do zanieczyszczania i eutrofizacji, czyli przeżyźnienia wód.
Karasie srebrzyste przystępują do tarła z innymi gatunkami ryb karpiowatych, ale z ich połączenia rodzą się tylko samice karasia, zwanego japońcem. Stąd niemal całkowity zakaz zarybiania tymi gatunkami. Tymczasem w ciągu ostatnich trzech lat Zarząd Okręgu do wymienionych zbiorników wpuścił o tonę karpi więcej, niż zezwalały normy.
WĘDKARZE SIĘ DOMAGALI
Dlaczego kielecki okręg PZW nie zastosował się do wytycznych naukowców? - Mieliśmy podane minimalne wielkości zarybień, nie wiedzieliśmy, że ich przekroczenie może być uznane za złamanie ustaleń - tłumaczy Czesław Grychowski.
Dyrektor biura dodaje, że na okręg silną presję wywierały koła wędkarskie, domagając się zarybień karpiami. Działająca w okręgu Komisja Zagospodarowania Wód uległa i wędkarze mogli łowić karpie dowoli. Aż do czasu, kiedy Zarząd Regionalny Gospodarki Wodnej w Warszawie zorientował się, że kieleccy wędkarze wpuszczają do wydzierżawionych zbiorników nie takie ryby, jak powinni.
ODBIERAMY WODĘ
Konsekwencje były surowe i natychmiastowe. - W związku z tym, że kielecki okręg Polskiego Związku Wędkarskiego nie wywiązywał się z podpisanej umowy, cofnęliśmy dzierżawę zalewów Wióry i Brody - mówi Dariusz Bogacz, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie. Kielczanie od tej decyzji się odwołali. Zaproponowali program naprawczy. - Zgodziliśmy się na jego przyjęcie, stąd decyzja o ponownym wydzierżawieniu tych wód wędkarzom - wyjaśnia Dariusz Bogacz. Ten program będzie dla świętokrzyskich miłośników wędkowania i uciążliwy, i kosztowny.
Dwa punkty programu naprawczego, dzięki któremu wędkarze nadal będą mogli łowić w Wiórach i Brodach, to wprowadzenie zakazu nęcenia (czyli wrzucania do wody karmy ściągającej ryby w łowisko) na obu zbiornikach, a także przeprowadzenie odłowów. Pod nadzorem urzędników z Warszawy naukowcy i rybacy najpierw przeprowadzą odłowy sieciowe na obu zalewach, a jeśli dojdą do wniosku, że wśród złowionych gatunków jest zbyt dużo karpia, trzeba będzie przeprowadzić kolejny odłów, redukcyjny. Świętokrzyskich wędkarzy będzie to kosztować od 30 do 50 tysięcy złotych. - To zostanie wykonane wiosną, najprawdopodobniej wyłowione karpie zostaną przerzucone do zbiorników, które można nimi zarybiać - deklaruje Grychowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?