Za drogie paliwa w Staszowie

Ceny paliw na staszowskich stacjach wprawiają w osłupienie klientów, którzy wręcz przecierają oczy ze zdumienia. Każdy dzień przynosi zmianę cennika na stacjach. Dotyczy to niemal każdego rodzaju paliwa sprzedawanego w Staszowie.

Jak się okazuje staszowskie stacje są tylko dla bogatych. Wczoraj padł rekord cenowy. Zwykła etylina 95-oktanowa kosztowała wszędzie 4,49 złotych. Są to jedne z najwyższych cen za zwykłą "bezołowiówkę" w województwie świętokrzyskim.

NAJDROŻEJ W MIEŚCIE

Najbardziej niezadowolonymi z całej sytuacji są oczywiście kierowcy. - Co dzień to drożej, raz trzy grosze w dół, za chwilę dziesięć w górę - mówi jeden z mieszkańców. Miał zatankować, ale stwierdził, że wjedzie tylko na myjnię, a paliwo kupi poza miastem.

Najdziwniejsze jest to, że cena za litr benzyny utrzymywała się na identycznym poziomie w całym mieście. Dla przykładu, wczoraj na stacji Orlen w Tarnobrzegu paliwo było tańsze o 20 groszy, tak samo było na stacji "Bliska" w Łoniowie. - To jest jakaś zmowa - mówią kierowcy.

Kierownicy stacji nie komentowali wczoraj tego faktu w ogóle albo mówili, że cena jest, jaka jest. Dodawali, że i tak nie jest najgorzej. Niektórzy nie wiedzieli nawet, jaka aktualnie była cena sprzedawanego przez nich paliwa.

RZECZNIK MOŻE NIEWIELE

W sprawie drogiego paliwa kilkanaście telefonów odebrał też powiatowy rzecznik praw konsumenta w Staszowie. Zapytaliśmy, jakie są możliwości "zbicia" cen na stacjach. Okazuje się, że rzecznik może w tej kwestii niewiele albo i jeszcze mniej.

- W tego typu przypadkach można mówić o zmowie cenowej, ale pod kilkoma warunkami - mówi Agata Cholewa, powiatowy rzecznik praw konsumenta w Staszowie. - Aby udowodnić to, że stacje się z sobą zmówiły, trzeba wykazać, że w ciągu nie więcej niż dziesięciu minut ceny paliw uległy zmianie i wynosiły tyle samo na różnych stacjach. Rynek paliw podlega prawom wolnego rynku, ale klienci nie są bez szans - dodaje rzecznik.

KLIENT PANEM... SWOJEGO PORTFELA

Okazuje się, że slogan "klient nasz pan" nie jest tylko pustym stwierdzeniem. - Lobbing społeczny jest najlepszym sposobem na taką sytuację. Klienci mogą tankować, gdzie chcą i warto się czasem nad tym zastanowić - kontynuuje Agata Cholewa.

Tego samego zdania jest też koordynator biura prasowego PKN Orlen. - Klient ma prawo wyboru i może tankować gdzie chce - odpowiada Beata Karpińska. Kiedy poprosiliśmy o krótkie wyjaśnienie powodów tak różnych cen w różnych stacjach należących do koncernu, usłyszeliśmy dość długą listę warunków. Począwszy od notowań giełdowych i kursu walut, na klasie obsługi i standardu stacji kończąc.

- Każda stacja podlega weryfikacji i to analitycy decydują o cenach paliw w regionie, który im podlega - wyjaśnia Beata Karpińska. Dodaje, że inna będzie cena paliwa na stacji Orlen w Staszowie przy ulicy Opatowskiej, a inna na stacji Bliska. Różnica w cenie ma, jej zdaniem, polegać na niższym standardzie. Mniej metrów kwadratowych, mniej artykułów w sklepie, brak gastronomii i ogólnie mniejsze koszty funkcjonowania.

LICZY SIĘ STANDARD

Okazuje się, że stacje markowane logo Orlen to klasa Premium, natomiast Bliska to klasa ekonomiczna. Jak zatem wytłumaczyć klasę Premium dla stacji przy ulicy Krakowskiej? - A może bojkot stacji - proponują internetowi forumowicze.

Pomysłowi w tej kwestii okazali się radni ze Stalowej Woli, którzy postanowili tankować niewiele i zapłacić... najdrobniejszym bilonem. Kilka większych miast skutecznie poradziło sobie z paliwową drożyzną. Prezydent Rzeszowa, po kalkulacji kosztów, obniżył ceny na stacji paliw należącej do Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Reszta musiała się dostosować. W Staszowie słowo konkurencja wydaje się być w tej materii zupełnie obce. Czy naprawdę wszystkim pasuje taki stan rzeczy?