Piotr Kraska do wyrobienia potrzebnych mu dokumentów przystąpił w zeszłym roku. Do tegorocznej wiosny wyjeździł wszystkie potrzebne godziny na kursie i przystąpił do egzaminów, które zdał. Potem czekał go jeszcze jeden, ale nie podszedł do niego do tej pory.
Chodzi o egzamin z kwalifikacji zawodowych. Jest konieczny, by móc podjąć pracę jako kierowca ciężarówki. Odbywa się na płycie poślizgowej, gdzie trzeba pokazać, że umie się prowadzić samochód ciężarowy w trudnych warunkach.
Aby mogło do niego dojść, szkoła jazdy, w ramach której działa ośrodek szkolenia kierowców, musi przesłać do Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego w Kielcach dokumenty kursanta, bo to właśnie ten urząd trzyma pieczę nad kwalifikacjami wydając ich świadectwo po uzyskaniu pozytywnego wyniku egzaminu. Tyle tylko, że w styczniu Kieleckiej Szkole Jazdy cofnięto uprawnienia do prowadzenia ośrodka szkolenia kierowców. Dokonali tego kieleccy urzędnicy po kontroli placówki.
– Decyzja o zakazie prowadzenia tego ośrodka miała rygor natychmiastowej wykonalności. Oznaczało to, że ośrodek został od razu wykreślony i nie istniał – wyjaśnia Aneta Stajewska, kierownik Biura Działalności Gospodarczej w Wydziale Spraw Obywatelskich i Działalności Gospodarczej kieleckiego Urzędu Miasta.
Tym samym Kielecka Szkoła Jazdy nie mogła być brana pod uwagę jako instytucja zgłaszająca swoich kursantów na egzamin z kwalifikacji i informująca o tym Urząd Wojewódzki. – Ta sytuacja trwa już ponad dwa miesiące. Właścicielka szkoły zarzeka się, że złożyła w urzędzie moje dokumenty, ale tam mówią, że ich nie mają. Chcę je odzyskać i otrzymać z powrotem pieniądze za kurs, bo przez problemy szkoły jestem zablokowany. Nie mogę jako kursant innej szkoły przystąpić do zrobienia kwalifikacji bez ponownego płacenia i tym samym nie mogę podjąć pracy – denerwuje się Piotr Kraska.
Mężczyzna domaga się zwrotu 4,5 tysiąca złotych. O takiej sumie Agata Jaśkowska, właścicielka Kieleckiej Szkoły Jazdy, nie chce słyszeć. – Pan Piotr zrobił prawo jazdy, więc za wyjeżdżone godziny nie może mieć oddanych pieniędzy. Co najwyżej za kwalifikacje, czyli 900 złotych. Tylko tyle, bo zapisał się do nas na kurs po promocyjnej cenie – podkreśla.
Ale Agata Jaśkowska w międzyczasie od decyzji kieleckich urzędników odwołała się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które 10 kwietnia zwróciło urzędowi sprawę do ponownego rozpatrzenia. To oznacza, że ośrodek znów może funkcjonować. – I funkcjonuje. 10 maja dostałam stosowne pismo od wojewody i potem dokonałam stosownych opłat. Pan Piotr może więc jako nasz kursant zdać egzamin z kwalifikacji – zaznacza Agata Jaśkowska.
Przypomnijmy, że to nie pierwszy przypadek skargi kursanta na Kielecką Szkołę Jazdy. Pod koniec kwietnia opisywaliśmy przypadek Krzysztofa Łukawskiego z Kielc, który postanowił zrobić prawo jazdy kategorii C+E, ale zrezygnował po jednej niepełnej godzinie jazdy, bo – jak twierdził – obrażał go instruktor. Mężczyzna też domagał się zwrotu za – jak zaznaczał – nieukończony nie z jego winy kurs. Dodajmy, że pan Krzysztof zgłosił sprawę na policję, a tam także inni kursanci domagają się zwrotu pieniędzy za nieukończone kursy. Jak informował nas pod koniec kwietnia komisarz Kamil Tokarski, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach, wówczas do funkcjonariuszy zgłosiło się i złożyło zawiadomienia na Kielecką Szkołę Jazdy 8 osób.
ILE DAJEMY DZIECKU DO KOPERTY NA KOMUNIĘ ŚWIĘTĄ?
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE:
Info z Polski: nieustające strajki opiekunów niepełnosprawnych dzieci, kierowca spłonął w samochodzie, larwy w jajkach w hipermarkecie, szczypiorniści kadry w nietypowej roli
Źródło:vivi24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?