Żagle nad zalewem

Stary budynek na żaglówki przy kieleckim zalewie wygląda żałośnie. Miasto chce wyremontować jego elewację. Ma też projekt nowego budynku w kształcie łodzi dla żeglarzy wraz z kawiarenką. Kto go wybuduje?

Przystań dla łódek ma być kolejnym ładnym zakątkiem nad akwenem przy ulicy Klonowej. Jest tam przystań i pomost dla łódek. Niedawno miasto wyburzyło nadpalone ruiny starego budynku, kiedyś wykorzystywanego przez żeglarzy. Wycięto także potężne topole, które zagrażały bezpieczeństwu wodniaków. Pozostał tylko stary magazyn na łódki z 1890 roku, brzydki, z przeciekającym dachem.

- Trzymamy tu łódki, naprawiamy je, ale do niczego więcej hangar się nie nadaje - mówi Zbigniew Kubicki, jeden z żeglarzy spotkanych w niedziele przy zalewie. - Jesteśmy wdzięczni miastu za uporządkowanie tego terenu. Potrzebne jest jeszcze pomieszczenie dla młodych żeglarzy, w którym mogliby się przebrać, wysuszyć po wpadnięciu do wody, napić herbaty oraz toaleta.

A dzieci w Kielcach chcą pływać na łódkach. Prężnie działa od roku Uczniowski Klub Sportowy. Na zajęcia przychodzi ponad 30 dzieci. - W Kielcach nie było wody, więc w ubiegłym roku trenowaliśmy w Cedzynie. Nasze dzieci odnoszą sukcesy i pokonują kolegów z innych miast - dodał trener Janusz Kasiak. - Chcemy pływać w Kielcach, ale tu brakuje zaplecza.

Żeglarze chcą organizować zawody na zalewie i dostarczać kielczanom radości z pływania łódką czy oglądania jachtów. To ożywi i uatrakcyjni to miejsce.

- W tym roku wyremontujemy stary magazyn na żaglówki. Odnowimy elewację i wymienimy przeciekający dach z azbestobetonu - deklaruje Czesław Gruszewski, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta w Kielcach. - Będzie też gotowa dokumentacja nowego budynku dla żeglarzy z tarasem, gdzie można by urządzić kawiarenkę, bo to atrakcyjne miejsce także dla spacerowiczów.

Kto wybuduje pawilon za około 800 tys. zł i go utrzyma?

- Bardzo chcemy, aby powstał taki budynek, ale nie mamy na niego pieniędzy. Nie utrzymamy go też bez wsparcia miasta - przyznaje Bogusław Tomasik, prezes Świętokrzyskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego w Kielcach zrzeszającego około 20 klubów z województwa i 12 w Kielcach.

- Miasto na pewno samo nie sfinansuje tej inwestycji - tłumaczy dyrektor Gruszewski. - Ktoś musi się dołożyć. Wystąpiliśmy do kieleckich uczelni, państwowych i prywatnych, które także prowadzą kluby żeglarskie o współfinansowanie inwestycji. Rozmowy jeszcze się nie zakończyły.

Miasto również nie utrzyma budynku. - Muszą to zrobić sami żeglarze albo inwestor, który dołoży się do budowy. Potrzebny jest jeden gospodarz obiektu, z którym podpiszemy umowę, a on dalej będzie podnajmował pomieszczenia klubom i organizacjom - informuje dyrektor Gruszewski. - Nawet nie dołożymy do utrzymania budynku, bo nie możemy. Miastu nie wolno płacić za prąd czy wodę, jak wyobrażają to sobie żeglarze. Pieniądze możemy przekazać klubom na szkolenie dzieci, jeśli przygotują program i wystartują w konkursie na jego sfinansowanie.

- Z żeglarzami rozmawia się trudno - dodaje dyrektor Gruszewski. - Nie ma wśród nich jedności. Przedsięwzięcia uzgodnione z jednym klubem, nie podobają się członkom innego. Żeglarze powinni się zjednoczyć, włożyć trochę wysiłku w to przedsięwzięcie i szukać inwestora.

Ilu kielczan pływa?

W Świętokrzyskim Okręgowym Związku Żeglarskim zrzeszonych jest około 800 żeglarzy, w tym około 500 z samych Kielc. Drugie tyle wodniaków nigdzie nie jest stowarzyszona. Jest też prężnie działająca grupa kilkudziesięciu harcerzy, która pływa tylko na Mazurach i po morzu.