Zlikwidują oddział pulmonologiczny w szpitalu na Czerwonej Górze

Małgorzata Jędrzejczak, wojewódzki konsultant ds. pulmonologii tłumaczy, że musi zrezygnować z pracy w szpitalu, któremu poświęciła całe swoje zawodowe życie.

- Zdecydowałam się odejść ze szpitala, bo dłużej nie da się pracować w takich warunkach - tłumaczy powody złożenia wypowiedzenia Małgorzata Jędrzejczak, ordynator oddziału pulmonologicznego w szpitalu na Czerwonej Górze i wojewódzki konsultant ds. pulmonologii. Po tym jak wypowiedzenie złożyła mój zastępca i nie przedłużono stażu jednemu z lekarzy, musiał tym samym wyjechać do województwa małopolskiego, zostałam na oddziale sama z trzema lekarzami, którzy są dopiero w trakcie specjalizacji.

Ilość czynności jakie wykonuję w ciągu dnia łączy obecnie obowiązki zwykle należące do początkującego asystenta, poza tym muszę kierować wszystkim, nadzorować oddział, zajmować się sprawami ekonomicznymi, wszystko to razem przekracza ludzkie możliwości. Ordynator Jędrzejczak mówi, że wie, iż taka sytuacja panuje na wielu oddziałach, ale ona jako pierwsza odważyła się ponieść głowę i zaprotestować przeciw takiej irracjonalności, w której nie da się należycie zabezpieczać chorych.

- Z tego szpitala odchodzą specjaliści, a dyrekcja nie robi nic, żeby ich zatrzymać ani przyciągnąć nowych - narzeka dr Małgorzata Jędrzejczak. - Zarobki tutaj też są o wiele niższe, niż w szpitalu wojewódzkim na Czarnowie. Ordynator twierdzi, że zlikwidowanie oddziału pulmonologicznego z 56 łóżkami i pozostawienie jedynie trzech na pewno odbije się niekorzystnie na pacjentach regionu, zmniejszy się dostępność chorych do specjalistycznych świadczeń z zakresu chorób płuc. Mam też wrażenie, że dyrekcja nie szanuje naszego dorobku, na pulmonologii pracuje od blisko trzydziestu lat, mamy pracownię leczenia snu, zajmowaliśmy się bezdechem sennym, prowadziliśmy domową terapię tlenem. Teraz w tutejszym ZOZ - ie pulmonologię się marginalizuje, przełożeni stawiają na inne oddziały. Będę tu pracować do końca marca, a potem muszę niestety odejść.

Pacjenci nie stracą.

Krzysztof Skowronek, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Czerwonej Górze postrzega całą sytuację inaczej. Mówi, że nie jest niczemu winien, bo to lekarze sami chcą odejść, on nikogo nie zwalnia. - Kiedyś faktycznie nasz szpital miał inną specyfikę, skupialiśmy się głównie na leczeniu gruźlicy, chorób płuc, a teraz nie ma już takiej potrzeby - wyjaśnia.

- Chcemy stworzyć ośrodek wielospecjalistyczny, co nie oznacza, że pulmonologię marginalizujemy. Jak przyszedłem 10 lat temu, to na oddziale był tylko brochnchoskop, od tamtej pory mamy nowoczesny sprzęt, aparat do badania wydolności płuc, wysokiej klasy tomograf, dbamy o rozwój pulmonologii. Nie mamy wpływu na to, że jest mało specjalistów w tej dziedzinie, młodzi lekarze wolą specjalizować się w kardiologii, niż w pulmonologii. Musimy więc dostosować strukturę placówki do możliwości kadrowych.

Dyrektor zapowiada, że z czterech oddziałów pulmonologicznych mają na nich 2,5 miliona nadwykonań, za które nie dostali pieniędzy, zrobią w najbliższym czasie trzy. - Chorzy z zapaleniami płuc, zatorami pomieszczą się, bo teraz czasami nie było całkowitego obłożenia - zapewnia. - Częściowo fundusz stwarza nam takie warunki, gwarantuje pewną ilość świadczeń, a my musimy dbać o dyscyplinę finansową. Przykro nam, że dobrzy lekarze chcą odejść, ale pacjenci będą mieli zapewnioną dobrą opiekę.