Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmarła zostawiła trzy testamenty. W rodzinie wybuchła wojna o majątek

Iwona ROJEK [email protected]
Małżonkowie nie mogą pogodzić się z przegraną w sądzie.
Małżonkowie nie mogą pogodzić się z przegraną w sądzie. D. Łukasik
Janina Janik zmarła przed dwoma laty mając 84 lata. Pewnie nigdy by nie przypuszczała, że po jej śmierci dojdzie do takiego rozpadu rodziny.

Dwa lata trwała walka w Sądzie Rejonowym w Busku Zdroju o majątek, który zostawiła mieszkanka Mikułowic, Janina Janiec. Jedyny syn twierdzi, że mama zapisała wszystko jemu, nie zgadzają się z tym trzy siostry.

Adwokat Krzysztof Królikowski, przestrzega, że ta sprawa może być wielkim ostrzeżeniem dla wszystkich rodzin. Warto regulować sensownie sprawy majątkowe za życia, żeby potem nie dochodziło do tragedii i skłócenia rodzeństwa.

- Często bywa tak, że jak rodzice zamkną oczy, wówczas rozpoczyna się bezpardonowa walka, między rodzeństwem o to, co zostawili, choćby majątku było nawet niedużo - podkreśla. - W buskiej rodzinie nikt już ze sobą nie rozmawia, a wcześniej, gdy rodzice jeszcze żyli, między bratem i siostrami panowała zgoda.
- Teraz zgody nie ma i nie będzie - mówi rozżalony 57 letni Andrzej Janiec z Buska Zdroju. Towarzyszy mu żona Bożena. - Mama, którą się opiekowałem zapisała mi w 1999 roku niewielki majątek u notariusza Barbary Niziołek. W skład majątku wchodzi parterowy, zniszczony domek, 10 arów działki i 60 arów łąki.

- Z testamentu jasno wynika, że trzy moje siostry wydziedziczyła, dlatego, że nie pomagały jej w sprawach życia codziennego i prowadzeniu gospodarstwa, a poza tym mnie się najgorzej w życiu powiodło - odczytuje testament. - Mamy z żoną bardzo niskie pięćsetzłotowe renty. Byłem też najmłodszy, jedyny chłopiec i mama chciała mi jakoś zadośćuczynić za różne moje niepowodzenia. Ten dokument był przechowywany w biurze notarialnym i odczytany w sądzie dopiero po śmierci mamusi. Ale zaraz po tej sprawie okazało się, że moje trzy siostry są w posiadaniu dwóch ręcznie pisanych, rok później przez mamę testamentów, z których wynika, że swój majątek dzieli ona po równo między czwórkę swoich dzieci. Jestem przekonany, że całą tą sprytną intrygą kierowała tylko jedna siostra Halina, która 35 lat pracowała w Sądzie Rejonowym w Busku Zdroju. Była zatrudniona jako protokolantka, działała też jako ławnik sądowy. Dwie pozostałe tylko przychyliły się do jej niecnego planu. Dlatego wnioskowałem o wyłączenie z tej sprawy buskiego sądu, ale nie wyrażono na to zgody.

Mężczyzna opowiada o rodzinnym domu. - Miałem trzy starsze siostry, ja urodziłem się jako ostatni - wspomina. - Wszystkim siostrom dobrze się w życiu powiodło, jedna mieszka w Mikułowicach, druga w Skorzowie, trzecia Kazimiera w Krakowie, a ja w bloku w Busku Zdroju. Tak się złożyło, że wszyscy mamy po troje dzieci. Do tej pory układało się między nami dobrze, ale jak zobaczyłam, do jakich świństw zdolne są siostry, straciłem do nich serce. Ta walka w sądzie kosztowała nas mnóstwo pieniędzy i zdrowia, mam nadciśnienie, nerwicę, żona tak samo mnóstwo chorób, ale chcieliśmy, żeby sprawiedliwość zwyciężyła. Teraz po przegranej już w nic nie wierzę, bardzo żałuję, że rozpocząłem tą batalię o uczciwość.

KAŻDEMU PO RÓWNO

- O jaką uczciwość tu chodzi - obrusza się pani Halina, siostra Andrzeja Jańca. - Matka miała nas czworo, to zapisała majątek na cztery części. Płakała, mówiła, że nie chce żadnego dziecka skrzywdzić. Testamenty ręczne sporządziła w 2000 roku, już po tym notarialnym, a zgodnie z przepisami ważny jest ten, który został napisany jako ostatni. Jako siostry też się mamą opiekowałyśmy, niech brat nie robi z siebie świętego, bo jak on się mamą zajmował to korzystał z jej niemałej, tysiąc złotowej renty.

Kobieta oburza się na posądzenie brata, że na wynik sprawy miały wpłynąć jej znajomości w buskim sądzie. - Już od dawna jestem na emeryturze, do sądu przyszli nowi sędziowie, nie znam ich - wyjaśnia. - Jak się ma dzieci, to trzeba je obdzielać po równo.

Z dokumentów sądowych wynika ponadto, że zdaniem sióstr, brat Andrzej wywierał presję na matce, żeby to jemu zapisała majątek, podstępnie zawiózł ją do notariusza, potem nawet wywiózł ją na siłę do szpitala do Morawicy, gdzie doznała załamania nerwowego.

Również siostra Kazimiera, mieszkająca w Krakowie nie zgadza się z roszczeniami brata. - Ja też żyję w bloku, mam małą emeryturę, a mąż jest na zasiłku przedemerytalnym - wyjaśnia. - Bratu Andrzejowi wydaje się, że mu się wszystko należy, dlatego, że zawsze był ukochanym synusiem mamusi. Ale rodzice kochali nas jednakowo i jakaś sprawiedliwość musi być. Wcześniej szanowaliśmy się i mam nadzieję, że znów tak będzie. Ale spadek musi być podzielony po równo.
- To są nieprawdziwe oskarżenia, że źle traktowałem mamę, żeby mnie zdyskredytować - mieszkaniec Buska broni się. Mówi, że jest całkowicie przekonany o tym, że testamenty przedstawione przez siostry zostały sfałszowane.

- Mimo,że opinie dwóch grafologów powołanych przez sąd były dla mnie niekorzystne i dwie opinie psychiatrów, którzy ocenili stan mamy w momencie pisania tych ręcznych testamentów jako dobry, że była w pełni świadoma, za sporządzenie wszystkich tych dokumentów musiałem zapłacić, to ja jednak nie wierzę, że napisała je moja mama - mówi przekonany. - Świadczy o tym wiele dowodów. Siostry przekonują, że zostały one napisane w dwóch różnych dniach i różnymi długopisami, a papier jest identyczny i długopis też. Poza tym moja mama dała swym dwóm córkom tak samo na imię Teresa, nie mam pojęcia dlaczego, a w testamencie napisała, że powołuje do spadku dwie Teresy, chociaż na jedną moją siostrę, dla odróżnienia całe życie mówiła Halina. Takie miała drugie imię. Nie sądzę, więc, że w testamencie zapomniała przekazać część swojego majątku Halince, tak zawsze ją nazywała.

W wyroku, który zapadł ostatnio w buskim sądzie uznano, że ważne były wszystkie trzy testamenty, zarówno notarialny jak i pisane ręcznie i majątek zostanie podzielony na czwórkę dzieci po równo. - Chociaż wnioskowałem o wyłączenie całego buskiego sądu z tej sprawy, a potem, kiedy mi odpowiedziano, że mogą wystąpić tylko o wyłączenie konkretnego sędziego i ja poprosiłem o wyłączenie sędziego Piotra Wilka, to właśnie ten sędzia został i wydał niekorzystny dla mnie wyrok - oburza się pan Andrzej. - Do dnia dzisiejszego zresztą, a od 20 stycznia, dnia wydania wyroku, minęło już sporo czasu nie mam jeszcze jego uzasadnienia. W związku z tym nie odwoływałem się.

Wiesław Łakomy, prezes Sądu Rejonowego w Busku Zdroju jest zdania, ze wszystko odbyło się zgodnie z prawem. - Ta pani Teresa faktycznie pracowała przez wiele lat w naszym sądzie i ja osobiście nie uczestniczyłbym w tej sprawie, bo ktoś mógłby mnie posądzić, że jestem dla niej zbyt przychylny, albo na odwrót, działam na jej niekorzyść, bo była na przykład złym pracownikiem - tłumaczy prezes. - Ale teraz przyszli nowi, młodzi sędziowie i sędzia Piotr Wilk złożył oświadczenie, że nie łączą ją z tą panią związki zawodowe, ani osobiste. Wcześniej ten mieszkaniec Buska składał też o wyłączenie wszystkich naszych sędziów, czyli o przeniesienie sprawy do innej miejscowości, ale na to też nie wyrażono zgody. Ostatecznie taką decyzję podejmuje Sąd Okręgowy w Kielcach, ale nie przychylił się do wniosku Andrzeja Jańca.

- Dla nas takie stanowisko sądu jest jednoznaczne - obruszają się małżonkowie. - To, że moja siostra Halina już nie pracuje w tym sądzie i nie zna osobiście sędziego Wilka nie znaczy, że nie ma tam znajomości, które sobie przez 35 lat pracy wyrobiła. Wszyscy wiemy, jakie jest życie i jak ono zwłaszcza teraz wygląda.

- Kawałek ziemi i domek o wartości mniej więcej 80 tysięcy złotych mama przekazała mnie, a siostry niesłusznie zagarnęły przyznaną mi przez mamusię własność - mówi przegrany mężczyzna. - O miłości mamy do mnie świadczy chociażby list, w którym mama pisze, że pozostawia wszystko mnie, żebym się tym opiekował na czas jej wyjazdu. Pod spodem jest zdanie o siostrze Halinie, której przeszkadzał licznik i przyłącze w mamy domu, więc dlaczego w testamencie użyła rzekomo imienia Teresa? Mieliśmy z mamą kontakt na codzień i nic mi nie wspominała, że napisała jakieś inne dwa testamenty.

Ale sędzia Marcin Chałoński, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Kielcach potwierdza słowa prezes Łakomego. - Często sprawy zwłaszcza z mniejszych miejscowości są przenoszone do sądów w innych miastach, gdy są ku temu uzasadnione powody. - A w tym wypadku takiego nie było, sędzia prowadzący sprawę złożył stosowne oświadczenie, że nią łączy go żaden stosunek zależności z tą panią.

Janina Janik zmarła 10 lutego 2007 roku mając 84 lata. Była chora na cukrzycę, cierpiała na niewydolność krążenia i nerek. Pewnie nigdy by nie przypuszczała, że po jej śmierci dojdzie do takiego rozpadu rodziny. Na pewno by sobie tego nie życzyła.

PODZIEL MAJĄTEK ZA ŻYCIA

Mecenas Krzysztof Królikowski, obrońca poszkodowanego Andrzeja Jańca uważa, że wyczerpali wszelkie możliwości proceduralne i w tej sytuacji trudno byłoby się jeszcze odwoływać od tego wyroku. - Z tej sprawy wypływa taki wniosek, że najlepiej byłoby, żeby rodzice nie mieli żadnego majątku, wtedy nie doszłoby do kłótni i wybuchu nienawiści między rodzeństwem.

- Ta sprawa, walka o majątek doprowadziła do tego, że nikt z rodzeństwa już ze sobą nie rozmawia. Zauważyłem, że gdy chodzi o pieniądze w rodzinie znika miłość i przyjaźń. W życiu często bywa tak, że starsi rodzice często zmieniają swoją wolę w zależności o tego, kto aktualnie się nimi opiekuje i jaką presję na nich wywiera. Aby uniknąć takich tragicznych w skutkach kłótni najlepiej byłoby gdyby żyjący rodzice obdarowali majątkiem poprzez akty darowizny swoje dzieci wcześniej. Ale oni z kolei się boją, że jak coś dzieciom przekażą za życia, to one przestaną się nimi opiekować, albo będzie im zależało na ich wcześniejszej śmierci. I przy obecnej znieczulicy często niestety mają rację. Tak więc błędne koło się zamyka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie