Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znów zawrzało w schronisku w Dyminach

Lidia CICHOCKA [email protected]
Odpowiedzią na zarzuty oponentów były baner na płocie schroniska i wyjaśnienia Ewy Bartosik. Za stołem siedzą p.o. kierownika schroniska Albert Łosak i prezes Katarzyna Schmidt.
Odpowiedzią na zarzuty oponentów były baner na płocie schroniska i wyjaśnienia Ewy Bartosik. Za stołem siedzą p.o. kierownika schroniska Albert Łosak i prezes Katarzyna Schmidt. Aleksander Piekarski
Sami członkowie towarzystwa, które prowadzi obecnie przytulisko, wysłali pismo do prezydenta Kielc, sponsorów, a także powiatowego lekarza weterynarii, informujące o nieprawidłowościach panujących w placówce.

O skargach na obecne szefostwo schroniska, wynikach kolejnej kontroli, braku pieniędzy i planach Urzędu Miasta była mowa na konferencji, zwołanej przez prowadzące schronisko dla bezdomnych zwierząt w Dyminach Świętokrzyskie Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt.

O kłopotach prowadzącego od ubiegłego roku wykreślone z rejestru schronisko w Dyminach pisaliśmy wielokrotnie. Przypomnijmy, że jesienią odsunięto od zarządzania schroniskiem Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych w Kielcach, szybko doszło do kolejnej zmiany, kiedy zgodnie działające towarzystwa prozwierzęce podzieliły się, a w schronisku zostało jedynie Świętokrzyskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami Zwierzak i to ono po wygranym konkursie (było jedynym chętnym) prowadzi je.

SKARGA WYRZUCONYCH

Jednak to właśnie członkowie tego towarzystwa niedawno wysłali pismo do prezydenta miasta, sponsorów, a także powiatowego lekarza weterynarii, informujące o nieprawidłowościach panujących w schronisku: niegospodarności, że mimo zakazu zwierzęta są ciągle przyjmowane, karmione są niewłaściwie, np. zupą chlebową, karma jest źle przechowywana. - Pisma pojawiły się po tym, jak zdecydowaliśmy się rozstać z dwójką pracowników, którzy ciągle podkopywali zaufanie do kierownictwa schroniska - wyjaśniała Ewa Bartosik, aktywnie działająca w ŚTOZ. - Trzy osoby zostały też wykluczone z towarzystwa.

POTRZEBNY PROFESJONALIZM

Efektem skarg na działalność schroniska była kontrola, przeprowadzona przez powiatowego lekarza weterynarii. Wiesław Wyszkowski stwierdził uchybienia, które trzeba usunąć, jeśli schronisko ma zostać otwarte. Dotyczy to stworzenia miejsca na kwarantannę oraz dokończenia remontów boksów wewnątrz schroniska. - To jedna sfera zarzutów, druga dotyczy organizacji - mówił Wyszkowski. - W schronisku nie ma procedur postępowania, które powinny być bezwzględnie stosowane. Pasję i oddanie musi zastąpić profesjonalizm.

KTO ZAPŁACI ZA HOTELE

Inspektor zastrzega, że decyzję, co z tym fantem począć, podejmie po otrzymaniu wyjaśnień od Świętokrzyskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Odpowiedzią towarzystwa na zarzuty byłych pracowników był baner rozwieszony na płocie z napisem: "Jeśli jest tak źle, to dlaczego jest tak dobrze". Ewa Bartosik wyliczała: - Do 31 maja przybyło 289 zwierząt, z czego 187 trafiło do adopcji, 38 odebrali właściciele, 16 padło, kilka poddano eutanazji. Mówiła też o dylematach przy przyjmowaniu szczeniaków czy rannych zwierząt. - Ich nie można odesłać, więc je bierzemy. Teraz bronimy się przed odławianiem, bo nie mamy gdzie trzymać psów - wyjaśniała i podkreślała, że w ofercie, jaką ŚTOZ złożyło miastu, napisali: "przetrzymywanie odłowionych zwierząt w miarę posiadanych możliwości". - Tymczasem schronisko jest nieczynne, lokujemy zwierzęta w hotelikach i domach tymczasowych, a to kosztuje.
Bratosik chce, by miasto pokryło koszty przetrzymywania tam zwierząt, obecnie to kwota około 70 tysięcy złotych, a do końca wakacji, kiedy schronisko zapewne zostanie otwarte, urośnie do 100 tysięcy. Czy jednak miasto znajdzie taką sumę?

Wiceprezydent Tadeusz Sayor stwierdził, że radni pozytywnie zaopiniowali przekazanie pieniędzy na budowę boksów kwarantanny i dokończenie remontu, a o tym, czy można dołożyć na działalność, wypowiedzą się prawnicy. On uważa, że takiej możliwości nie ma. - Przejmując schronisko i podpisując umowę, towarzystwo wiedziało, jakim dysponuje budżetem, na co je stać i tak powinno gospodarować - mówił.

Ewa Bartosik usprawiedliwiała się małym doświadczeniem. - Sporządzając kosztorys, braliśmy pod uwagę dane Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych, które w maju ubiegłego roku odłowiło 17 psów, my mieliśmy ich 50. Co mamy robić z tymi zwierzętami? - pytała. W odpowiedzi usłyszała, że towarzystwo, podpisując umowę, znało warunki, a teraz nie jest w stanie im podołać i może powinno się do tego przyznać.

KIEROWNIK PO OBSERWACJI

Sporo kontrowersji wywołuje też sprawa kierownika schroniska. Pełniąca tę funkcję Anita Nawrocka wyjechała na 3-miesięczny urlop (jest właścicielką ośrodka nad morzem), a jej obowiązki przejął 23-letni Albert Łosak, syn wiceprezesa Zwierzaka, który od marca pracował w schronisku na etacie pracownika interwencyjnego i kierowcy. Bartosik wyjaśniała, że zarząd sam zdecydował o obsadzie kierowniczej funkcji na podstawie obserwacji pracy Alberta (kiedy miasto ustalało warunki zatrudnienia kierownika, wymagało wyższego wykształcenia i doświadczenia na stanowisku kierowniczym). Łosak jest z wykształcenia technikiem hotelarskim, pracował przez kilka lat za granicą, m.in. jako barman, ostatnio prowadził sklep z odzieżą. Jego jedyne doświadczenie w pracy ze zwierzętami to opiekowanie się własnym, 13-letnim psem oraz dokarmienie zimą kotów we Włoszech.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie