Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartos chce zacząć od nowa

Agnieszka Białek–Madetko
Łukasz Bartos, syn właściciela Zakładu Rzeźniczo – Wędliniarskiego Józefa Bartosa chce wrócić do starego zakładu produkcyjnego i kontynuować dotychczasową działalność gospodarczą, jednakże w znacznie ograniczonym zakresie.
Łukasz Bartos, syn właściciela Zakładu Rzeźniczo – Wędliniarskiego Józefa Bartosa chce wrócić do starego zakładu produkcyjnego i kontynuować dotychczasową działalność gospodarczą, jednakże w znacznie ograniczonym zakresie. Dawid Łukasik
Firma Józefa Bartosa w Piekoszowie, kiedyś potentata wędliniarskiego, po 26 latach działalności przeżywa kryzys. – Mamy długi i wierzycieli nad sobą, ale nasz majątek jest znacznie większy niż to, co mamy oddać, na pewno spłacimy wszystkich – zapewnia Łukasz Bartos.

O problemach finansowych firmy Józefa Bartosa słychać od kilku miesięcy. Opóźnienia w wypłatach pensji, zlikwidowane sklepy, zwolnienia pracowników i komornik. W tej chwili firma złożyła wniosek o ogłoszenie upadłości z możliwością zawarcia układu i czeka na orzeczenie sądu pozwalające prowadzić postępowanie naprawcze. Program naprawczy firmy rodziny Bartosów polega na sprzedaży ubojni, nowoczesnego i jednego z największych zakładów tego typu w regionie. Do tego rodzina chce również wyzbyć się niektórych nieruchomości.

- Chcemy zachować markę Bartos – mówi Łukasz Bartos, syn Józefa Bartosa. - Chcemy sprzedać ubojnię, stanowiącą niezależną część przedsiębiorstwa, żeby uratować drugą, tj. stary zakład, gdzie prowadzimy rozbiór mięsa i produkcję wyrobów wędliniarskich. Tym sposobem spłacimy wierzycieli, bo pieniądze, które mamy w nieruchomościach w stu procentach wystarczą, by oddać każdemu wszystkie długi.

Sklepy tylko w Świętokrzyskiem

Oprócz produkcji, zakład prowadził sprzedaż swoich wyrobów we własnych placówkach handlowych w województwach: świętokrzyskim, podkarpackim, małopolskim, śląskim, mazowieckim. Ich zdecydowana większość została zlikwidowana. - Kiedyś prowadziliśmy sprzedaż w około stu sklepach, z czasem jednak sukcesywnie zmniejszając ich ilość. Ostatecznie zostawiliśmy 17 najbardziej rentownych i tylko w województwie świętokrzyskim, mając na celu minimalizację kosztów i możliwość sprawowania nad nimi stałego nadzoru – mówi Łukasz Bartos.

W ramach podjętych działań oraz w konsekwencji ograniczenia sprzedaży do sklepów zlokalizowanych w województwie świętokrzyskim, zostało zwolnionych około stu pracowników. Ci, co zostali skarżą się, że nie otrzymują wypłat na czas. – Zostawiliśmy 60 pracowników, nikogo już nie mamy zamiaru zwalniać, nie będzie też zwolnień grupowych – zapewnia Łukasz Bartos. – Wiem, że ludzie się skarżą, ale muszą wytrzymać. Podjęte działania mają nam pomóc przetrwać trudny okres, stąd nadzorca sądowy, który nas kontroluje. Musimy zatem wszystkim systematycznie wypłacać pieniądze, jednakże nie wszystko od razu, bo w takim wypadku nie wystarczałoby na zakup towaru niezbędnego do bieżącej produkcji. Zadłużenie wobec pracowników spada, to jest teraz najważniejsze dla mnie. Będę też dogadywał się z wierzycielami, mam nadzieję, że dadzą mi czas na wyjście z problemów.

Długi po modernizacji

Łukasz Bartos nie chce wypowiedzieć się, jakie firma ma zadłużenie. Ale mówi, co stało się, że zakład popadł w długi? – Wybudowaliśmy olbrzymi zakład - ubojnię, zaciągnęliśmy duże kredyty – mówi. - Wymogi unijne i weterynaryjne zmusiły nas do kupienia drogich maszyn, mówiono, że po zmianie przepisów, unijne normy będą tak wysokie, że niewiele osób przetrwa. Myśleliśmy, że tak trzeba robić. I co nam zostało? Zmodernizowaliśmy się i pozostaliśmy z długami. A przepisy się nie zmieniły, konkurencja się rozrosła, a nam sprzedaż spadła.

Kolejnym problemem było wejście Bartosów do znanej w Polsce sieci supermarketów. Tam mieli 60 swoich stoisk. - W 2009 i 2010 zarząd sieciówki sukcesywnie likwidował wszystkie nasze stoiska. Wprowadzili swoje wędliny, a nam podnosili czynsze, z 2 tysięcy do 5. Do sieciówki szło połowę naszej produkcji. To nas najmocniej dotknęło. Jesteśmy na dobrej drodze. Wrócimy do początków biznesu, kiedy broniliśmy się jakością wyrobów i działaliśmy na lokalnym rynku – kończy optymistycznie Łukasz Bartos.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia