Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co za historia! Słynny brytyjski znawca zachwycił się sandomierskim winem! Miejscowi winiarze zdradzają swoje sekrety (zdjęcia)

Małgorzata PŁAZA
Uczestnicy spotkania byli oczywiście częstowani młodym  winem.
Uczestnicy spotkania byli oczywiście częstowani młodym winem. Małgorzata Płaza
Święto młodego wina odbyło się w Sandomierzu. Właściciele podsandomierskich winnic pochwalili się swoim winem, opowiadali o tajnikach jego powstawania oraz o uprawie winorośli. Uczestnicy spotkania, wśród nich koneserzy, osoby zawodowo zajmujące się winiarstwem, mówili zgodnie: tutejsze wino jest znakomite, ma szanse podbić rynek. Jego smak zachwycił jednego z najbardziej znanych smakoszy na świecie – Brytyjczyka Hugh Johnsona.

Było to pierwsze takie święto w Sandomierzu. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, impreza zgromadziła mnóstwo miłośników wina. Wyprzedane zostały wszystkie wejściówki.   Celem spotkania było promowanie działalności zawiązanego niedawno Sandomierskiego Stowarzyszenia Winiarzy, a przede wszystkim pochwalenie się regionalnym winem, pokazanie, że warto po nie sięgać.  Gospodarzami byli właściciele Winnicy nad Jarem w Złotej - Sylwia i Mateusz Paciurowie, Winnicy Płochockich w Darominie – Barbara i Marcin Płochoccy oraz Winnicy Sandomierskiej w Górach Wysokich – Marceli Małkiewicz.

ZOBACZ ZDJĘCIA ZE ŚWIĘTA MŁODEGO WINA W SANDOMIERZU

Obecna na spotkaniu miłośników wina w Sandomierzu Bernadetta Jarosz podkreśliła, że pochodzi z Sandomierszczyzny i mocno kibicuje tutejszym winiarzom. Od kilku lat profesjonalnie zajmuje się sprzedażą win, ale nie polskich, tylko światowych. Zaznaczyła, że chciałaby, aby na półkach sklepowych pojawiało się coraz więcej naszych win. Potencjał jest, brakuje przede wszystkim dobrej promocji. - Gdy sześć lat temu po raz pierwszy próbowałam polskich win, ich jakość odbiegała od standardów światowych, szczególnie jeśli chodzi o czerwone. Teraz to jakościowo  wina z wysokiej półki. Warto je polecać – podkreśliła pani Bernadetta.  

Bernadetta Jarosz dla potwierdzenia tej opinii przywołuje sytuację ze spotkania w Dworze Sieraków z udziałem Hugh Johnsona, brytyjskiego popularyzatora, smakosza i znawcy win, autora popularnych Przewodników po Świecie Win. -  Po skosztowaniu win z Winnicy Płochockich  i Winnicy nad Jarem, Hugh Johnson stwierdził, że pod literą „P” będzie musiał opisać wina polskie – opowiadała Bernadetta Jarosz.

TO DOBRY ROCZNIK 

Winiarze mają za sobą bardzo ważny etap produkcji wina - zakończona została pierwsza burzliwa fermentacja. - Mamy za sobą pierwsze obciągi, za moment zrobimy drugie. Potem będzie moment uspokojenia. Wino będzie miało czas dojrzewać, stabilizować się. Butelkowanie i sprzedaż będzie już w przyszłym roku, około marca – zapowiedziała  Barbara Płochocka.

Dla  każdego winiarza możliwość skosztowania i oceny  trunku po burzliwej fermentacji jest ważna.  Na tej podstawie można  wiele powiedzieć o końcowym smaku. Bohaterowie spotkania zgodnie stwierdzili, że mają powody do zadowolenia: młode wino jest dobre, to będzie dobry rocznik. - Tegoroczny sezon jest nawet lepszy od poprzedniego. Pogoda była idealna. Było mało deszczu, ale susza nie zaszkodziła winnicy i owocom. Temperatura była wysoka zarówno w dzień, jak i w nocy. Zrobiliśmy wino dobrej jakości – podkreślił z satysfakcją Marceli Małkiewicz.

Barbara Płochocka potwierdziła: – Owoce dobrze dojrzały, wino będzie dobre. Dzisiejsze spotkanie to znakomita okazja, aby się nim cieszyć.

PRODUKUJĄ CORAZ WIĘCEJ **I ZDOBYWAJĄ NAGRODY**

Uczestnicy spotkania najpierw kosztowali wina białego, a następnie czerwonego. Degustując, mogli porozmawiać z winiarzami. – To wino o lekko podwyższonej kwasowości, co dodatkowo będzie zabezpieczało je przed starzeniem się, ma aromatyczny, owocowy aromat, smak białych porzeczek - mówił, rozlewając jedno ze swoich białych win, Marceli Małkiewicz.    

Sylwia Paciura jest szczególnie zadowolona z wina wytworzonego z odmiany winogron muskat odeski. - To bardzo orzeźwiające, aromatyczne wino, o muszkatołowych, kwiatowych aromatach. Jestem przekonana, że będzie smakowało.

Sylwia i Mateusz Paciurowie pierwszy większy zbiór owoców mieli w ubiegłym roku. Zrobili pięć rodzajów win - trzy białe i dwa czerwone. - W 2008 roku odziedziczyliśmy działkę, ze względu na lokalizację i ukształtowanie terenu idealne miejsce pod uprawę winorośli. Korzystne zmiany w ustawie winiarskiej wprowadzone w tym samym roku zachęciły nas do tego, aby zaryzykować  - wspominała pani Sylwia. - Należymy do Stowarzyszenia Winiarzy Podkarpacia, tam się szkolimy, ale wiedzę czerpiemy przede wszystkim z winnicy. Teoria to jedno, a praktyka drugie. Uczymy się na błędach.

Winiarski debiut Sylwii i Mateusza Paciurów jest niezwykle udany. W tym roku za wino półsłodkie dostali pierwszą nagrodę w konkursie „Nasze kulinarne dziedzictwo”, natomiast na międzynarodowym konkursie w Czechach - srebrny medal za wino wytrawne Regent.      

Barbara i Marcin Płochoccy winiarstwem zajmują się dłużej, od 2002 roku. Wina sprzedają od kilku lat. Co roku więcej, gdyż kolejne części winnicy zaczynają owocować. Wina Płochockich można kupić nie tylko w Sandomierzu, ale także między innymi w Krakowie i Warszawie, są serwowane  w winiarniach i restauracjach. Mają już swoją markę. - Robimy dużo win. W ciągu roku to 10-12 etykiet, kilka win białych i pięć czerwonych, jedno różowe – poinformowała  Barbara Płochocka.

W 2012 roku wina z Daromina dwukrotnie zdobywały medale na międzynarodowych konkursach. Ostatnio w Krakowie nagrodzonych zostało pięć win - dwa srebrnymi i trzy brązowymi medalami.

W Winnicy Sandomierskiej powstanie w tym roku około dwóch tysięcy litrów trunku. Jak podkreśla Marceli Małkiewicz, w następnym sezonie będzie go dużo więcej, ponieważ plantacja osiągnie pełniejsze owocowanie. - Wtedy będziemy mogli robić do 10 tysięcy litrów wina. W tym roku robimy między innymi wino czerwone w beczkach dębowych, co wpłynie korzystnie na jego jakość i długość jego przechowywania – dodał Marceli Małkiewicz.

TAJEMNICA SUKCESU

Właściciele zdradzali tajniki powstawania wina. Zapytani o tajemnicę powodzenia, zgodnie odpowiadali, że podstawą są dobrej jakości owoce. - Dobre wino rodzi się w winnicy. Jeśli winnica w trakcie sezonu jest zadbana, a owoce są w dobrej kondycji, niewiele już trzeba starań, aby powstało dobre wino, Oczywiście, o wino trzeba dbać na każdym etapie produkcji, również wtedy, gdy jest w piwnicy. Niezwykle ważna jest czystość w winiarni -  opowiadała Barbara Płochocka.

Sylwia Paciura wyjaśniła, że w trosce o dobrą jakość owoców, a potem wina, w winnicy przeprowadza się „zielony zbiór”, czyli redukcję winogron na krzakach. Robi się to po to, aby krzewy nie były zanadto  obciążone, a owoce, które będą dojrzewać, były jak najlepsze. - Z winnicy przechodzimy do piwnicy, a tam próbujemy, próbujemy, próbujemy… .Trzeba dużo kosztować i w razie potrzeby reagować – mówiła właścicielka Winnicy nad Jarem. – Przyciągamy klientów nie ilością, a jakością. 

Zdaniem Marcelego Małkiewicza, ważny jest również pomysł na wino. Trzeba go sobie samemu wypracować. Jak mówi, każda z podsandomierskich winnic, ma nieco inny pomysł i inną metodę, dlatego wino robione z tych samych odmian, może smakować trochę inaczej. - Prosta rzecz: mamy do wyboru około tysiąca rodzajów drożdży, a one w dużym stopniu decydują o smaku wina. Znaczenie ma również stanowisko, na którym znajduje się winnica oraz termin zbioru. Jeśli zbiorę owoce tydzień później niż kolega, moje wino będzie miało już inny smak – tłumaczył Marceli Małkiewicz.      

DOMINIKAŃSKIE TRADYCJE 

Uczestnicy święta potwierdzili: wino jest znakomite. Słów uznania nie szczędził między innymi doktor Janusz Suszyna ze Świętokrzyskiej Izby Rolniczej, członek Towarzystwa Naukowego Sandomierskiego. - Dla mnie te wina są doskonałe. Mają aromat. Cukier jest już prawie wytrącony, został sam smak - chwalił Janusz Suszyna.  

- Zawsze wierzyłem, że sandomierskich winiarzy stać na coś naprawdę dobrego, ciekawego. Tutejsze wina cenię przede wszystkim za to, że są – jak to mówię - czujne. Mają trochę więcej kwasów i dzięki temu konkretny smak. Wina produkowane z tych samych odmian we Francji czy we Włoszech są bardziej mdłe – dodał ekspert.

Towarzystwo Naukowe Sandomierskie zachęca mieszkańców regionu do uprawy winorośli i powrotu do tradycji winiarskich. Przypomina, że pierwsze winnice powstały w Sandomierzu już w XIII wieku dzięki dominikanom, już wtedy tutejsze wino było cenione.

Dzięki staraniom towarzystwa na wzgórzu obok kościoła świętego Jakuba powstała winnica, w której uprawia się 10 odmian winogron, w tym siedem przerobowych. W minionym sezonie, w ramach projektu „Powrót do tradycji winiarskich Ziemi Sandomierskiej”, odbywały się tam szkolenia i pokazy. Każde gromadziło mnóstwo zainteresowanych. Ta winnica również będzie miała swoje wino – Wino Dominikańskie, etykiety są gotowe.  

- W tym roku będzie go jednak niewiele - zastrzegł doktor Janusz Suszyna.  - W czasie szkoleń uczestnicy zjedli mnóstwo owoców, na wino zostało ich niedużo. Zrobiliśmy je tylko z odmiany seyve villard. Fermentacja dobiega już końca. Degustacja przewidziana na podsumowanie projektu, konferencję winiarską 6 lutego. Na zakończenie chcielibyśmy zabutelkować pierwsze egzemplarze Wina Dominikańskiego.

Z WYSOKIEJ PÓŁKI

Właściciele podsandomierskich winnic chcą ze sobą współpracować. Razem zamierzają propagować wiedzę z zakresu uprawy winorośli oraz produkcji i oceny wina. - Promujemy kulturę picia wina. Staramy się również poszerzać wiedzę społeczeństwa na temat wina  - tłumaczył Marceli Małkiewicz.   

Właściciele winnic chcą wypromować sandomierskie wino. Szanse powodzenia zwiększa moda na wino i na produkty regionalne. Obecnie, jak się szacuje, winnice zajmują w okolicach Sandomierza powierzchnię co najmniej 10 hektarów, ale sporo jest również winnic małych, „przydomowych”. Plantacji szybko przybywa. - Niedawno zgłosiła się do mnie osoba, która chce założyć czterohektarową winnicę i produkować wino regionalne. Mamy ogromne szanse na zdobycie silnej pozycji na polskim rynku winiarskim. Winnice, które już produkują wino na sprzedaż, zdobywają laury i zwiększają areał – podkreślił doktor Suszyna.

Jak powiedział Adam Kusak, reprezentujący firmę Austrovin, wśród polskich konsumentów rodzime wina są coraz bardziej popularne. Szukają ich coraz częściej lokale gastronomiczne. - Uczestnicząc w imprezach regionalnych, widzę również duże zainteresowanie wśród turystów zagranicznych – zaznaczył Adam Kusak.

O jakości sandomierskich win ekspert wypowiadał się z uznaniem. - Jakościowo są bardzo dobre, jedne z najlepszych robionych w Polsce. Mają czystą, bardzo wyrazistą aromatykę. Powstały w miejscu, gdzie występuje fantastyczny  mikroklimat, i to czuć. Widać również, że ludzie, którzy je  zrobili,  są  dobrze przygotowani teoretycznie i mają świetną praktykę – stwierdził Adam Kusak.

Uczestnicy spotkania w winiarni Hotelu pod Ciżemką w Sandomierzu mogli skosztować win ze specjalnie dobranymi przystawkami. Pojawiła się także promowana ostatnio gęsina. Atrakcją  wieczoru było wspólne przygotowywanie owoców do wyrobu wina, a potem tłoczenie i kosztowanie soku.  Organizatorzy podkreślali, że to pierwsze, ale na pewno nie ostatnie spotkanie z sandomierskim winem. Są już pomysły na następne, między innymi Święto Młodego Rocznika. Planowany jest także zjazd w Sandomierzu winiarzy z całej Polski.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia