Biolelektrowni jeszcze nie ma, ale jej przedstawiciele już wiedzą, komu będą mogli sprzedać wyprodukowaną energię elektryczną i biometan. W czwartek szef Bioelektrowni Świętokrzyskich Marek Kurtyka, Wojciech Łukaszek - członek Rady Głównej Polskiej Izby Biomasy, Andrzej Pacocha - specjalista do spraw energii odnawialnej rolnictwa ekologicznego w Departamencie Rozwoju Obszarów Wiejskich i Środowiska Urzędu Marszałkowskiego oraz Sylwester Kwiecień, wiceprezydent miasta spotkali się z kierownictwem starachowickiego oddziału MAN-a, firmy która jest zainteresowana korzystaniem z zielonej energii wytworzonej w bioelektrowni i biogazwoni w Starachowicach.
Takich firm w Specjalnej Strefie Ekonomicznej Starachowice jest więcej, ale przedstawiciele Bioelektrowni Świętokrzyskich nie chcą mówić o szczegółach umów handlowych. Pewne jest tylko to, że zielona energia ma zostać w Starachowicach.
- Zapewniam, że każdy kilowat energii elektrycznej i każdy metr sześcienny gazu zostanie zużyty przez odbiorów w Starachowicach – zapewnił Wojciech Łukaszek.
Bioelektrownia o mocy 7 megawatów co wystarcza do zasilenie w energię miasta w który mieszka od 10 do 20 tysięcy mieszkańców i biogazownia o mocy trzech megawatów mają powstać na północnych obrzeżach Starachowic, na dziewięciohektarowej poprzemysłowej działce na Bugaju. Według planów inwestycja ma być gotowa w 2017 roku. Inwestorzy zapewniają, że zastosowana innowacyjna technologia Elektra sprawi, że produkcja energii elektrycznej i biogazu będzie bezwonna i bezodpadowa. Pozostałości po zielonej masie użytej do produkcji energii mają być odwadniane, wzbogacane substancjami odżywczymi, granulowane, suszone a następnie sprzedawane jako nawóz do trawników. Teraz trwają poszukiwania terenów rolniczych, na których będą hodowane rośliny energetyczne. Główna nadzieja inwestorów to ziemie niskich klas w gminach Brody i Wąchock.
- Jesienią i zimą planujemy spotkania z rolnikami. Chcemy dotrzeć do każdej osoby indywidualnie. Proponujemy kontrakty 25-letnie na uprawę i sprzedaż roślin, które na słabych ziemiach dają dobry plon, takich jak topinambur czy perz zbitokłębkowy wydłużony. Rośliny te dają plon w ilości kilkudziesięciu ton z hektara, a tona biomasy kosztuje od 80 do 110 złotych. Mamy też propozycję dla rolników, którzy z różnych przyczyn nie chcą uprawiać ziemi. Proponujemy im 25-letnie umowy użyczenia ziemi. Rolnik zatrzyma dopłatę unijną, my zapłacimy ma dodatkowo za użyczenie ziemi, sami ją uprawimy i zbierzemy plon. Jeśli użyczonej ziemi będzie więcej, konieczne może okazać się założenie czegoś na kształt dawnych kółek rolniczych, w których zatrudnienie znalazłoby kilka osób – przedstawił plany firmy Wojciech Łukasik. – Chodzi o to, żeby zarobili i rolnicy i my.
W bioelektrowni, która zgodnie z planami ma ruszyć w 2017 roku pracę ma znaleźć około 40 osób, głównie specjalistów. Prace – jeśli wszystko pójdzie zgodnie z zamierzeniami inwestorów – mogłyby ruszyć w drugiej połowie przyszłego roku. Jeszcze w tym roku firma planuje przeprowadzić spotkania z rolnikami – potencjalnymi dostawcami roślin zielonych oraz wykonać odwierty geologiczne potrzebne do sporządzenia raportu oddziaływania na środowisko.

Andrzej Duda spotkał się z przedsiębiorcami w Jasionce
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Kto byłby lepszym prezydentem – Trzaskowski czy Hołownia? Jasna odpowiedź
- Będą zmiany w dyskusyjnej ustawie? Ważna zapowiedź poseł od Hołowni
- Wiceminister nie ma wątpliwości: Ta sprawa ma charakter „wrzutki” lobbystycznej
- Ostrzeżenie dla Europy: Przygotować się na najgorsze w związku z epidemią w Chinach