Food trucki w Kielcach niemile widziane?

ZOBACZ TAKŻE:
Food Trucki na Sienkiewicza w Kielcach

- Dwa lata temu food trucki z powodzeniem działały już w wielu miastach w Polsce, u nas ten biznes wtedy był nieznany. Nie dlatego, że ciężarówki z jedzeniem były niezainteresowane, lecz z powodu utrudnień ze strony sanepidu. Dyrektor stacji powiatowej nie wydaje zezwoleń na działalność food trucka, jeśli ten nie jest podłączony do sieci kanalizacyjnej. W innych miastach w Polsce takie podłączenia nie są wymagane - mówi jeden z właścicieli food trucków.

Problemy te, jak dowiadujemy się w środowisku prowadzących tego typu działalność, są do dziś. - Bez względu na czas i miejsce sprzedaży food truck musi być podłączony do sieci kanalizacyjnej, nawet jeśli ma odbiór sanepidu wykonany w innym mieście. Najwyraźniej komuś nie podoba się idea food trucków i robi wszystko, by było ich u nas jak najmniej - mówi inny informator.

Grażyna Majewska, powiatowy inspektor sanitarny w Kielcach, przyznaje, że jeśli food truck, chce prowadzić handel i produkcję żywności na terenie miasta, musi złożyć uprzednio odpowiedni wniosek do urzędu. - W przepisach jasno jest napisane, że tego typu gastronomia musi mieć dostęp do bieżącej wody. Tę można zapewnić tylko poprzez podłączenie do systemu wodociągowego, z nieprzerwanego źródła - mówi dyrektorka stacji. - Właściciele food trucków błędnie interpretują przepisy - chcą, aby zatwierdzać ich działalność jako ruchomy punkt sprzedaży, który faktycznie, jeśli jest już dopuszczony przez sanepid w innej części Polski, a działa na naszym terenie, nie musi posiadać dodatkowego naszego pozwolenia. Food trucki to jednak zazwyczaj nie tylko sprzedaż, lecz także produkcja żywności. Za taką uważamy choćby zaparzenie herbaty. W przypadku produkcji food truck musi uzyskać zgodę na handel także w miejscu, gdzie go podejmuje - tłumaczy Grażyna Majewska.

Powiatowy inspektor dodaje, że nikt nie ma na celu ograniczenia działalności food trucków, lecz maksymalne zabezpieczenie żywności. - Do każdego wniosku podchodzimy bardzo indywidualnie, bo też różne produkty są sprzedawane i w różny sposób przetwarzane. Nie możemy jednak pozwolić, by doszło do zatruć, wtedy to my, sanepid, będziemy pociągnięci do odpowiedzialności - dodaje.

W innych miastach Polski takich problemów jednak nie ma - lokalne stacje sanitarno-epidemiologiczne nie wymagają podłączenia food trucków do sieci kanalizacyjnej. - Sama idea food trucków to handel obwoźny - przebywają przez kilka godzin lub dni w jednym miejscu, po czym przemieszczają się w inne, więc nie widzę możliwości do każdorazowego podłączania do sieci. U nas dopuszczamy, by food trucki korzystały ze zorganizowanych przez siebie zbiorników, muszą ponadto mieć dostęp zarówno do ciepłej, jak i zimnej wody. Podłączenia do sieci wymagamy od tych, którzy działają w danym miejscu dłużej, na przykład przez 3 miesiące - informuje Katarzyna Maksymiuk z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku.

Podobnie jest w Krakowie, gdzie food trucki są bardzo popularne. - To ruchome obiekty, który z racji swojej specyfiki nie mogą być podłączone na stałe do miejskiej sieci. My wymagamy, aby zapewniono w nich dostęp do ciepłej i zimnej wody. Zimnej donoszonej, w opakowaniach oryginalnych od producenta, ciepłej - poprzez montaż przepływowych ogrzewaczy - poinformowano nas w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie.