Choć od zakończenia II wojny światowej minęło już 75 lat, świętokrzyska ziemia wciąż kryje ogromne ilości groźnych pozostałości z tamtego okresu. Jak informuje starszy chorąży sztabowy Robert Krasowski, dowódca oddziału saperów, stacjonującego na kieleckiej Bukówce, rocznie patrole jeżdżą do akcji około 300 razy.
Każdego roku żołnierze zabezpieczają od 5 tysięcy do nawet 20 tysięcy pocisków i niewybuchów. Saperzy zabierają różnego rodzaju pociski artyleryjskie, moździerzowe, a nawet bomby lotnicze. Najwięcej znalezisk jest w okolicach Buska - Zdroju i Stopnicy, ale znajdowane są w każdej części regionu. Na zdjęciu pocisk znaleziony w trakcie... rozbiórki domu w Suchedniowie.
Do tej pory odnalezioną amunicję saperzy wywozili na poligon w Nowej Dębie. Aż 140 kilometrów. A mimo specjalistycznego sprzętu przewożenie niewybuchów nie jest bezpiecznym zajęciem. To się zmieni. Saperzy porozumieli się z władzami spółki Mesko ze Skarżyska. Teraz pociski będą transportowane na tereny Mesko i tam detonowane. - Jeszcze nie było takiej akcji, ale kiedy zajdzie potrzeba, domówimy szczegóły - mówi Jacek Dudek z Mesko, odpowiedzialny za współpracę z saperami. Za korzystanie z terenu spółki wojsko nie będzie musiało płacić. Zamiast 140, saperzy będą mieli do przejechania 35 kilometrów. Będzie taniej i bezpieczniej.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?