Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy były funkcjonariusz MO odpowie przed sądem za przestępstwa sprzed lat? Teraz nie ma już pewności

Marcin RADZIMOWSKI
Przed sądem w Tarnobrzegu nie ruszył w piątek proces Jana J. - byłego kierownika Referatu Śledczego Powiatowej Komendy Milicji Obywatelskiej w Tarnobrzegu.

Mężczyzna, któremu prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej zarzucają dopuszczenie się zbrodni komunistycznych, nie stawił się w sądzie z uwagi na zły stan zdrowia.

Oskarżony Jan J. ma obecnie ponad 85 lat i z racji wieku podupadł na zdrowiu. Czy jednak na tyle, by nie stanąć przed sądem? W piątek nie stawił się, argumentując to złym stanem zdrowia. Obrońca byłego funkcjonariusza MO złożył jedynie wniosek o zasięgnięcie w tej kwestii opinii biegłego lekarza.

Potrzebna opinia lekarska

- Sąd odroczył bezterminowo rozprawę, do czasu uzyskania opinii lekarskiej. Biegły określi, czy stan zdrowia oskarżonego pozwala na to, by stanął przed sądem - informuje sędzia Józef Dyl, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.

Przypomnijmy, że prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej zarzucają Janowi J. dopuszczenie się zbrodni komunistycznych, czyli zbrodni przeciwko ludzkości. Zarzucają mu, że będąc milicjantem pozwalał podwładnym i tolerował stosowane przez nich bestialskie formy przesłuchań "wrogów komunistycznego państwa".

Sporo na sumieniu

Według Instytutu Pamięci Narodowej Jan J. ma wiele na sumieniu. W latach 50 i 60 piastował różne stanowiska kierownicze w Milicji Obywatelskiej, w tym czasie wielokrotnie wspólnie z podległymi mu funkcjonariuszami przekraczał władzę i stosował represje wobec "wrogów państwa". Niektórzy przypłacili to życiem i zdrowiem.

Jan J. w roku 1948 był kierownikiem Referatu Śledczego Powiatowej Komendy Milicji Obywatelskiej w Tarnobrzegu. Prokurator zarzuca mu, że w okresie od marca do maja tegoż roku wspólnie z innymi funkcjonariuszami (nie ustalono liczby i tożsamości), znęcał się nad trzema zatrzymanymi mężczyznami - Władysławem R., Mieczysławem R. i Bolesławem P.

Kaci w mundurach mieli bić aresztantów przetrzymywanych w tarnobrzeskiej komendzie MO, chcąc wymusić na nich przyznanie się do przynależności do nielegalnej organizacji niepodległościowej i uczestnictwa w napadzie na żołnierzy radzieckich. Mężczyźni faktycznie nie dokonali tego napadu, jednak sąd skazał ich za to.

Udział Jana J. w maltretowaniu aresztantów polegać miał na uczestnictwie i zlecaniu częstych przesłuchaniach tych osób, dokonywanych także nocą, podczas których podlegli mu funkcjonariusze wielokrotnie bili, używając kawałków gumy z ołowianym prętem w środku oraz pistoletu. Władysław R. został wielokrotnie pobity do utraty przytomności, funkcjonariusze umieszczali go w specjalnej celi izolacyjnej pozbawionej ogrzewania, nie podając jedzenia ani picia

Najtragiczniejsze wydarzenia

Najtragiczniejsze wydarzenia, w jakich - zdaniem oskarżyciela - swój udział miał Jan J., dotyczy stycznia 1951 roku. Wtedy to oskarżony był komendantem Posterunku MO w Rozwadowie (od grudnia 1973 roku do dziś jest dzielnicą Stalowej Woli). Jak ustalono od 22 do 25 stycznia 1951 roku komendant miał doprowadzić do zatrzymania i aresztowania Wojciecha P., bez najmniejszego powodu. Wystarczyło podejrzenie przynależności mężczyzny do "wrogiej grupy politycznej". Jan J. jako komendant dopuścić miał do tego, by podlegli mu funkcjonariusze katowali aresztowanego, wielokrotnie bijąc go po całym ciele. Wojciech P. zmarł wskutek doznanych obrażeń.

Jak ustalono, tuż po stwierdzeniu zgonu Wojciecha P. jeden z funkcjonariuszy poszedł do mieszkającego nieopodal lekarza żądając wydania zaświadczenia, że Wojciech P. nie zmarł na skutek pobicia. Lekarz odmówił wydania takiego zaświadczenia, gdyż na miejscu zdarzenia stwierdził, iż funkcjonariusze MO "najpierw Wojciecha P. przesłuchiwali, później go nożem przebili (…), a następnie powiesili na drucie kolczastym na oknie."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie