– Byłem świadkiem, jak 28 września w godzinach okołopołudniowych na moim osiedlu pracownicy Urzędu Miasta nieśli torby wypchane ulotkami - powiedział Andrzej Szlęzak na zwołanej w poniedziałek konferencji prasowej. Jedną z ulotek znalazł w swojej skrzynce. W środku było zaproszenie na spotkania z kandydatami Prawa i Sprawiedliwości na radnych miejskich.
Szlęzak nie ma wątpliwości, że są to materiały wyborcze, bo na kopertach jest wizerunek prezydenta Lucjusza Nadbereżnego z dopiskiem „kandydat na prezydenta Stalowej Woli”. - Przez dwanaście lat byłem prezydentem i znam pracowników Urzędu Miasta. Nie mam więc wątpliwości, że zaproszenia roznosili pracownicy urzędu. To skandal i ewidentne nadużycie - stwierdził Szlęzak.
Jednak Szlęzak, startujący w wyborach na radnego sejmiku samorządowego, nie powiadomił prokuratury o swoich podejrzeniach, tylko powiedział o tym Jakubowi Kopycie, kandydatowi na radnego miejskiego, startującego ze Stalowowolskiego Porozumienia Samorządowego, opozycyjnego wobec Nadbereżnego. Między Kopytą i Szlęzakiem nawiązała się dyskusja na facebooku. Kopyto napisał: „Rozniesione zostały koperty z zaproszeniem dla mieszkańców na spotkanie z przedstawicielami PiS. Otóż jedna rzecz jest dla mnie bardzo niepokojąca i dlatego domagam się na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej udzielenia odpowiedzi na pytanie: Dlaczego ulotki zostały rozniesione przez urzędników pracujących w urzędzie miasta w godzinach ich urzędowania? A drugie pytanie brzmi: Ile nas (podatnika stalowowolskiego) kosztowało rozniesienie tych ulotek przez tych urzędników?
Prezydent Nadbereżny uznał te stwierdzenia za pomówienie i zażądał przeprosin, grożąc sądem w trybie wyborczym. Zapewnił, że pracownicy mieli urlopy na czas roznoszenia ulotek, a ulotki opłacił z własnej kieszeni.
- Kandyduję w wyborach do sejmiku i miałem sobie nie zawracać głowy wyborami do rady miejskiej, ale okazuje się, że się nie da. Wkurza mnie obłuda i zastraszanie młodego człowieka, który dopiero wchodzi w życie polityczne - tłumaczył były prezydent.
- Trzeba być idiotą, żeby uwierzyć, że urzędnicy kancelarii wzięli urlopy, żeby radośnie roznosić ulotki wyborcze prezydenta. Czekam na sąd, na wezwanie na rozprawę - stwierdził Szlęzak.
Zapytaliśmy prezydenta Lucjusza Nadbereżnego dlaczego tylko postraszył sądem w trybie wyborczym i nie skorzystał z tej okazji. - Bo pan Kopyto mnie przeprosił - powiedział.
Rzeczywiście, po pytaniu „dlaczego ulotki zostały rozniesione?”, Jakub Kopyto napisał, że popełnił błąd pisząc „dlaczego”, co zabrzmiało jakby stwierdził fakt, „za co mogę przeprosić” - napisał i dodał: Jednocześnie ponawiam pytanie w innej i chyba bardziej prawidłowej formie „czy to prawda, że urzędnicy rozdawali koperty z zaproszeniem na spotkanie?”.
„Panie Jakubie, nikt w trakcie swojej pracy urzędniczej nie rozdawał materiałów wyborczych” - odpisał prezydent i zapewnił, że druk ulotek finansuje ze swojej kieszeni, na co ma rachunki.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: FLESZ. GŁOSOWANIE POZA MIEJSCEM ZAMELDOWANIA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?