Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie mieli czasu na urlop. Jeśli nie zostaną wybrani na kolejną kadencję, trzeba będzie im wypłacić spore ekwiwalenty

Beata TERCZYŃSKA
Wśród zapracowanych prezydentów przoduje prezydent Tarnobrzega Jan Dziubiński - 45 dni zaległego urlopu. To rekord na Podkarpaciu. Drugi w kolejności jest Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, a następny Andrzej Szlęzak, prezydent Stalowej Woli.
Wśród zapracowanych prezydentów przoduje prezydent Tarnobrzega Jan Dziubiński - 45 dni zaległego urlopu. To rekord na Podkarpaciu. Drugi w kolejności jest Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, a następny Andrzej Szlęzak, prezydent Stalowej Woli.
Nie wszyscy prezydenci, burmistrzowie, wójtowie chętnie korzystają z urlopów wypoczynkowych.

Wśród zapracowanych prezydentów przoduje prezydent Tarnobrzega Jan Dziubiński - 45 dni zaległego urlopu. Twierdzi, że przynajmniej połowę chętnie by wykorzystał, ale tegoroczna powódź mu w tym przeszkodziła. Tuż za nim jest Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa - 42 dni urlopu. Jego zastępcy Stanisław Sienko - 28 dni, Henryk Wolicki - 27. Andrzej Szlęzak, prezydent Stalowej Woli, ma 37-dniowe zaległości urlopowe. Wiceprezydent Krosna Bronisław Baran ma 14 dni urlopu z 2009 roku i 26 dni bieżącego, ale właśnie wybiera się na 10-dniowy wypoczynek. Karta urlopowa została już wypisana.

EKWIWALENT ZA URLOP

Co w sytuacji, kiedy samorządowiec przestaje po wyborach pełnić funkcję, bo nie został wybrany, a na koncie ma zaległy urlop?
- Ustaje tak zwany stosunek pracy, więc ostatni pracodawca, czyli urząd miasta, gminy musi mu wypłacić ekwiwalent za ten urlop - tłumaczy Dawid Baran z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Rzeszowie.

Jak taki ekwiwalent jest liczony? - Każdy dzień urlopu to dniówka pracy - wyjaśnia Dawid Baran. - Dostanie takie wynagrodzenie, jakby był w pracy.
Z naszych wyliczeń wynika, że prezydentowi Ferencowi należy się ponaddwumiesięczna pensja, czyli około 18 tysięcy złotych "na rękę". Prezydent Dziubiński dostałby około 16 tysięcy złotych, a Szlęzak - około 14 tysięcy złotych.

- Znając mojego szefa, na pewno nie wziąłby pieniędzy za zaległy urlop - twierdzi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
- Te pieniądze należą się pracownikowi zgodnie z prawem. Co z nimi zrobi, czy przekaże je na przykład na cele charytatywne, to już jego sprawa - dodaje Dawid Baran.

URLOP NA KAMPANIĘ

Na wypłatę ekwiwalentu może też liczyć Jerzy Zając, burmistrz Lubaczowa. Nie wykorzystał ani dnia z tegorocznego urlopu. Zapowiada, że część z 26-dniowego wolnego weźmie na prowadzenie kampanii wyborczej. Józef Michalik, starosta lubaczowski, ma 30 dni urlopu. Jeśli po wyborach przestanie pracować w starostwie, to dostanie około 15 tysięcy złotych ekwiwalentu za niewykorzystany urlop.

Zbigniew Kiszka, starosta przeworski, ma 20 dni urlopu. Burmistrz Przeworska Janusz Magoń - 31. Kilka dni wykorzysta na potrzeby kampanii wyborczej. Za resztę, jeżeli nie wygra wyborów, może spodziewać się prawie 10 tysięcy złotych ekwiwalentu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie