Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radny szuka testamentu. Jaka była ostatnia wola ojca rudnickiego wikliniarstwa?

Konrad SINICA
Pomnik hrabiego Ferdynanda Hompescha na plantach w Rudniku nad Sanem.
Pomnik hrabiego Ferdynanda Hompescha na plantach w Rudniku nad Sanem. Konrad Sinica
Marian Pędlowski, radny z Rudnika nad Sanem chce rozwikłać zagadkę zniknięcia testamentu hrabiego Ferdynanda Hompescha. Dokumenty zaginęły w tajemniczych okolicznościach na drodze między Rudnikiem a Rzeszowem.

Marian Pędlowski znany jest ze swego zamiłowania do historii regionu. W przeszłości próbował już ustalić dokładne okoliczności pobytu biskupa Karola Wojtyły na rudnickiej wikarówce, teraz chciałby odnaleźć zaginiony testament założyciela koszykarstwa w Rudniku nad Sanem.

ZŁODZIEJ Z RACŁAWIC?

- Od wielu lat poszukuję testamentu hrabiego Ferdynanda Hompescha - informuje na swojej stronie internetowej radny Marian Pędlowski. - Lektura Kuryera Rzeszowskiego z 1897 roku potwierdza, iż testament zaginął w tajemniczych okolicznościach.

Na swojej stronie radny Pędlowski przytacza archiwalne artykuły z rzeszowskiej gazety. Wzmianki o tajemniczym zniknięciu ostatniej woli hrabiego pojawiły się w trzech numerach Kuryera Rzeszowskiego z listopada 1897 roku. Testament został nadany z rudnickiej poczty i miał dotrzeć do małżonki zmarłego. Tak się jednak nie stało. Dlaczego?

W pierwszym tekście dziennikarz Kuryera sugeruje, że testament zniknął w wyniku kradzieży. Wóz pocztowy jadący z Rudnika nad Sanem do Rzeszowa miał zostać otwarty między Jasionką a Rzeszowem. Złodziej rzekomo zabrał tylko dwa worki nadane przez rudnicką pocztę, reszta nadawana przez urzędy z innych miejscowości pozostała nietknięta. W jednym ze skradzionych worków miał znajdować się testament zmarłego niewiele wcześniej hrabiego Ferdynanda Hompescha. Pikanterii całej sprawie dodawał fakt, że hrabia zmarł bezdzietnie i znaczne sumy pieniędzy miał przeznaczyć na cele dobroczynne.

- Jak dzienniki doniosły, przytrzymano w Krakowie podejrzanego o tę kradzież Franciszka Bisa z Racławic - pisał w 1897 roku dziennikarz na łamach Kuryera Rzeszowskiego. - Jechał on w dniu popełnienia kradzieży onym wozem pocztowym. Aresztowanego odstawiono do krakowskiego sądu krajowego.
CHCIAŁ ZAROBIĆ

W kolejnym numerze gazety wyjaśniono jednak, że okoliczności zniknięcia worków były zgoła inne. Miały one wypaść z wozu pocztowego podczas drogi do Rzeszowa. Wóz prawdopodobnie nie został odpowiednio zamknięty. Świadczyć miał o tym fakt, że niektóre z zaginionych przedmiotów odnalazły się później przy drodze.

- Zdaje się też, iż testament śp. hr. Hompescha (którego były dwa egzemplarze) wyleciał wraz z innymi przedmiotami z wozu i znajduje się u jakiegoś niewiadomego znalazcy, który może nawet nie zna zawartości znalezionej przesyłki, lub który takowego nie oddaje spodziewając się coś na tym zarobić - czytamy w Kuryerze Rzeszowskim z 1897 roku. - Treści testamentu nikt w Rudniku nie czytał, gdyż takowy znajdował się w zaklejonej kopercie, dlatego nie można wiedzieć były poczynione zapisy na cele dobroczynne, lub kto był ustanowiony spadkobiercą.

- Dotąd nie udało się ustalić, jakie były dalsze losy testamentu, czy kiedykolwiek odnalazł się - dodaje Marian Pędlowski. - Jeżeli ktokolwiek dysponuje informacjami na ten temat, proszę o kontakt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie