Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Iskra tworzy niezwykłe modele starych statków

Zdzisław SUROWANIEC, [email protected]
Łódź wikingów jest latem kwietnikiem.
Łódź wikingów jest latem kwietnikiem. fot. Zdzisław Surowaniec
W Nisku jakiś żartowniś napisał na murze, że miasto żąda dostępu do morza. I to pragnienie nie jest pozbawione sensu, bo Nisko ma pod nosem stocznię statków. A to dzięki Stanisławowi Iskrze z Nowosielca, który w swoim domu buduje cudnej urody modele żaglowców, jakich nikt inny w Polsce nie robi.

Stanisław Iskra

Angielski kliper herbaciany „Cutty Sark”, jeden z najpiękniejszych żaglowców świata.
Angielski kliper herbaciany „Cutty Sark”, jeden z najpiękniejszych żaglowców świata. fot. Zdzisław Surowaniec

Angielski kliper herbaciany "Cutty Sark", jeden z najpiękniejszych żaglowców świata.
(fot. fot. Zdzisław Surowaniec)

Stanisław Iskra

Ma 53 lata. Urodził się i mieszka w Nowosielcu koło Niska. Jest z wykształcenia i zawodu budowlańcem. Ma żonę, syna i córkę. Od młodości zajmuje się modelarstwem, od dziesięciu lat modeluje żaglowce. Pokazywał je na dwóch wystawach w Stalowej Woli. Model karaki przekazał na licytację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

- To jest stocznia w salonie! - ogłasza pani Barbara, żona budowniczego żaglowców. Na szczęście Stanisław może liczyć na zrozumienie swojej pasji ze strony żony. A nawet pomoc. Bo to właśnie ona szyje żagle do jego statków.

PIĘKNE HOBBY

- Modelarstwem zajmowałem się od dziecka - przyznaje Stanisław. Co go w tym hobby pociągało? - Piękno - wyznaje. W czasach jego młodości było sporo sklepów sprzedających części, z których sklejało się modele statków i samolotów. W Stalowej Woli było kilka miejsc, w tym składnica harcerka, gdzie można się było zaopatrzyć w ten towar. Także w Tarnobrzegu, gdzie Stanisław chodził do średniej szkoły budowlanej. Było również mnóstwo kółek modelarskich, po których dziś nie ma już śladu.

Z czasem sklepy z modelarskimi towarami "zwijały żagle". Dziś, kiedy chce kupić części do modelowania, musi pojechać do Rzeszowa. - Jak wejdzie do takiego sklepu, to pół dnia może tam siedzieć - donosi jego żona. I zaprasza do domowego muzeum. To pokój na pierwszym piętrze, gdzie pod sufitem wiszą kartonowe modele samolotów, wykonane przed wieloma laty.

Pan Stanisław jest z zawodu budowlańcem. Modelowanie oznacza dla niego odpływanie w inny świat. Od dziesięciu lat tym światem są stare żaglowce z czasów, gdy na morzach grasowali piraci, kiedy drewnianymi statkami wyruszali na wielkie odkrycia wielcy podróżnicy i odkrywcy nieznanych lądów, kiedy w ich wnętrzach byli przewożeni ludzie, skarby albo egzotyczne owoce i przyprawy korzenne.

BUNT NA "BOUNTY"

Pierwszym modelem statku, jaki wyszedł spod ręki nowosieleckiego mistrza budownictwa, była słynna handlowa królewska fregata "Bounty" z XVIII wieku. Wybuchł na niej bunt załogi, który stał się nawet tematem głośnego filmu. Model jest jednym z najmniejszym w kolekcji, został zbudowany w skali 1:100.
Od tej pory liczyły się tylko stare żaglowce. - Są piękne i to mnie w nich pociąga - wyznaje twórca.

Wykonywanie ich pożera mnóstwo czasu. - Czasami siedzę przy robocie szesnaście godzin, a niekiedy mam dość i nie robię nic - mówi. Ale najczęściej wchodzi do salonu i świat dla niego nie istnieje.

- Czasami tylko słyszę, jak klnie - śmieje się pani Barbara. A klnie, kiedy na rysunkach nie zgadzają się rzuty, kiedy co innego jest w rzucie pionowym, co innego w poziomym. I trzeba wybierać, na co się zdecydować, z czego zrezygnować.

Materiał do budowy modeli jest drogi. Na szczęście szwagier ma stolarnię i Stanisław bierze od niego odpady, jakie są przeznaczone do spalenia. Do przepychanki z żoną dochodzi w kuchni, kiedy Stanisław gotuje listewki, które potem wygina i nadaje im kształt kadłuba. - To moje królestwo, a okazuje się, że to jego kuchnia - śmieje się pani Barbara.

Model rosyjskiego liniowca „Priedestinacja” z 1700 r.
Model rosyjskiego liniowca „Priedestinacja” z 1700 r. fot. Zdzisław Surowaniec

Model rosyjskiego liniowca "Priedestinacja" z 1700 r.
(fot. fot. Zdzisław Surowaniec)

SMUKŁY GALEON

Po niewielkim "Bounty" powstawały coraz większe modele, w skali 1:33, 1:25. I tak w stoczni-salonie stoją rosyjski liniowiec "Priediestinacja" z 1700 roku, angielski kliper herbaciany "Cutty Sark" z 1863 roku, rosyjski "Ingermanland" z XVIII wieku. Przyciąga uwagę wielkiej urody smukły galeon, okręt wojenny z 1570 roku, walczący pod Oliwą.

Pięknym statkiem jest model największego polskiego trzymasztowca z XV wieku, zwanego karaką. Najsłynniejsza karaka na świecie to "Santa Maria", na której Krzysztof Kolumb dopłynął do Ameryki w 1492 roku. I właśnie ten model pan Stanisław przekazał na ostatnią licytację Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Stała w Stalowej Woli i jest do kupienia na licytacji ogólnopolskiej. Cena wywoławcza - 30 tysięcy złotych - jest jednak na tyle duża, że mimo wielu osób zaglądających na stronę,
nie znalazł się nikt chętny do przebicia.

Cena wysoka, bo wysiłek przy produkcji modeli jest solidny. Praca nad montażem jednego żaglowca pochłania od czterech do siedmiu tysięcy godzin. Materiały są naturalne, detale wykonane z dużą starannością. Do mierzenia grubości detali Stanisław używa elektronicznej suwmiarki. Ileż cierpliwości trzeba, żeby wykonać sześćdziesiąt maleńkich figurek, które ozdobią kasztel rufowy, czyli misternie wykonaną nadbudówkę i na dodatek sześćdziesiąt armat. Pan Stanisław sam wykonuje także liny. Za to żagle według starych wzorów szyje żona, która na szczęście jest krawcową.

EGZOTYCZNE ŚWIATY

Na prawdziwym żaglowcu Stanisław jeszcze w życiu nie popłynął. Ma to dopiero obiecane od kolegi. Widział tylko żaglowce, kiedy z żoną był w Gdyni. Zresztą woda go specjalnie nie ciągnie. - Głębia mnie przeraża - przyznaje.

Nagrodą dla niego jest podziw, jaki budzą jego modele. Nie ma takiego, który by się nie zachwycił żaglowcami, stojącymi w salonie. Nawet dzieciaki ze szkoły przychodzą je oglądać. Latem pan Stanisław rzeźbi statki przed domem. A że przy domu jest boisko szkolne, to żeby piłki nie spadały na drogocenne modele, szkoła ustawiła wysoką siatkę.

Oglądanie tych modeli przenosi dzieciaki w świat dalekich, wzburzonych oceanów, koralowych wysp, egzotycznych światów, bajecznie pięknych zatok. - Dzieci to się nie mogą na te żaglowce napatrzeć - mówi uradowany pan Stanisław.

Pani Barbara przy rosyjskim żaglowcu „Ingermanland” z XVIII wieku.
Pani Barbara przy rosyjskim żaglowcu „Ingermanland” z XVIII wieku. fot. Zdzisław Surowaniec

Pani Barbara przy rosyjskim żaglowcu "Ingermanland" z XVIII wieku.
(fot. fot. Zdzisław Surowaniec)

ŁÓDŹ WIKINGÓW

Żaglowce miały nie tylko funkcję użytkową, czyli bezpiecznie pokonać tysiące mil po morzach i oceanach z ludźmi i ładunkiem. Były także wytworami artystów, którzy nadawali im piękne kształty, ozdabiali je pięknymi rzeźbami, galionami, czyli rzeźbami postaci ludzkich, zwierzęcych czy fantastycznych stworów, mocowanych u stewy dziobowej, nawiązujące do nazwy jednostki. I to wszystko widać na modelach pana Stanisława.

W ogrodzie pan Stanisław postawił model łodzi wikingów. Latem jest kwietnikiem, obsadzonym kwiatami na pokładzie i pnączami oplatającymi maszt. Teraz łódź przysypał biały puch.

Jest śnieżna zima. To dla pana Stanisława czas intensywnego budowania żaglowców. Zapala kolejnego papierosa, bo jest zawziętym palaczem, i rzeźbi, cyzeluje detale. Minęła północ, Nowosielec śpi, nawet ruchliwą drogą na Rzeszów czy Lublin mało kto sunie. A on siedzi w stoczni i pracuje nad kolejnym żaglowcem sprzed wieków. Żaglowcem, który nic nie przewiezie, ale uniesie w świat żeglarskiej przygody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie