MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Starsze osoby ciągle dają się oszukać "na wnuczka". Rekordzistką jest mieszkanka Stalowej Woli

Zdzisław SUROWANIEC [email protected]
W tym bloku przy ulicy Poniatowskiego fałszywy hydraulik ze wspólniczką okradł starszą kobietę.
W tym bloku przy ulicy Poniatowskiego fałszywy hydraulik ze wspólniczką okradł starszą kobietę. Zdzisław Surowaniec
Mija rok od oszustwa stulecia, do jakiego doszło w Stalowej Woli 22 lutego. 87-letnia kobieta straciła 100 tysięcy złotych. Uwierzyła, że dzwoniący do niej mężczyzna to wnuczek, który spowodował wypadek i nagle potrzebuje pieniędzy. Wybrała je z banku i przekazała "kurierowi".

Zmyślone historie o wypadkach

Uczestnicy Stowarzyszenia Uniwersyteckie Srebrne Lata na wykładzie ostrzegającym przed fałszywym wnuczkiem.
Uczestnicy Stowarzyszenia Uniwersyteckie Srebrne Lata na wykładzie ostrzegającym przed fałszywym wnuczkiem. Zdzisław Surowaniec

Uczestnicy Stowarzyszenia Uniwersyteckie Srebrne Lata na wykładzie ostrzegającym przed fałszywym wnuczkiem.
(fot. Zdzisław Surowaniec)

Zmyślone historie o wypadkach

Jak informuje policja, sprawcy najczęściej wyszukują w książce telefonicznej - po imionach - starsze osoby, na przykład Genowefa, Ludwika, Aniela. Dzwoniąc do potencjalnej ofiary rozmowę rozpoczynają najczęściej od przywitania - "ciociu", "babciu", "dziadku". Oszuści swoją metodę modyfikują tak, aby była ona, jak najbardziej skuteczna. Kiedy przestępca nabierze pewności, że jego ofiara traktuje go jak krewnego, w następnym etapie rozmowy przedstawi zmyśloną historię o wypadku drogowym, świetnej okazji na tani zakup samochodu, potrzebie wynajęcia prawnika lub innym zdarzeniu losowym wymagającym pilnej pożyczki pieniężnej. Jeśli potencjalna ofiara przystanie na prośbę oszusta, ten natychmiast wyśle po pieniądze zaufanego przyjaciela, ponieważ z ważnych względów nie będzie mógł zjawić się osobiście.

Stalowa Wola staje się miastem, gdzie naciągacze metodą "na wnuczka" czy "na hydraulika" zbijają fortunę. Przepadają oszczędności życia ludzi w podeszłym wieku. Przestępcy bez oporów wykorzystują naiwność starszych osób. Wyszukują w książce telefonicznej osoby o staroświeckich imionach, co daje im największą pewność, że trafią na starsze osoby.

STRACIŁA FORTUNĘ

Prawdopodobnie długo nie zostanie pobity rekord kobiety ze Stalowej Woli, która straciła fortunę. Zaczęło się spokojnie. - W środę 22 lutego, tuż po godzinie trzynastej, stalowowolska policja została powiadomiona o oszustwie na szkodę 87-letniej mieszkanki Stalowej Woli - informował nas przed rokiem rzecznik prasowy komendy policji Andrzej Walczyna.

Jak ustalili policjanci, rano na telefon stacjonarny kobiety zadzwonił mężczyzna. W rozmowie przedstawił się jako najstarszy wnuk. Powiedział, że spowodował poważny wypadek drogowy i poprosił o pilną pomoc finansową, a także o to, aby o ich rozmowie nikomu nic nie mówiła. To miała być ich słodka tajemnica. Babcia poszła na to.

Jak "wnuczek" tłumaczył, potrzebuje sto tysięcy złotych na polubowne załatwienie sprawy. Kobieta uzgodniła z dzwoniącym, że pieniądze przekaże po wybraniu z banku. W rozmowie telefonicznej uzgodnili również, że po pieniądze przyjedzie kurier. Rzekomy wnuczek podał imię i nazwisko tego człowieka.

POSZŁA DO BANKU

Starsza kobieta poszła do banku po forsę. Tu próbowano jej pomóc, pytano czy na pewno chce wybrać tyle pieniędzy. Zaproponowano nawet podwiezienie do domu z wypłatą. Odmówiła. Około południa w mieszkaniu starszej kobiety zjawił się kurier, któremu kobieta bez oporów przekazała pieniądze. Oszustwo wyszło na jaw, kiedy babcia zadzwoniła do prawdziwego wnuka. Usłyszała, że nie uległ żadnemu wypadkowi. Nogi się pod nią ugięły. Pobiła rekord wszechczasów. Do tej pory należał do kobiety, która w 2011 roku przekazała "wnuczkowi" pieniądze i biżuterię wartości 7,5 tysiąca złotych.
To był jednak był początek roku i początek serii oszustw "na wnuczka". Na telefon osiemdziesięciosiedmioletniej kobiety zadzwonił mężczyzna podający się za wnuka. Powiedział, że miał wypadek i że potrzebuje trzydziestu czterech tysięcy złotych na załatwienie sprawy. Usłyszał, że może mu przekazać piętnaście tysięcy, ale musi je wybrać z banku. I wybrała.

Kiedy kobieta wyszła z pieniędzmi przed blok, podeszła do młodego mężczyzny i zapytała o nazwisko. Zgadzało się. Przekazała mu forsę. Zaraz po tym mężczyzna poszedł w kierunku ulicy Popiełuszki. Po jakimś czasie kobieta zdecydowała się jednak zadzwonić do żony wnuka. Ta powiedziała, że jej mąż jest w pracy i nic mu się nie stało. Wówczas starsza pani zorientowała się, że padła ofiarą oszusta. O zdarzeniu powiadomiła stalowowolską policję

PAJĄK NA SIECI

Telefony od wnuczka grzały się po całej Stalowej Woli. Jednak już sporo osób wiedziało, że może być oszukanych i nie dało się nabrać. Jednak cierpliwy wnuczek czekał na ofiarę jak pająk na sieci. Swoje próbowałą robić policja. Policjanci spotkali się z grupą ponad czterdziestu seniorów działających w Stowarzyszeniu Uniwersyteckie Srebrne Lata. Andrzej Walczyna przedstawił zagrożenia z jakimi mogą spotkać się starsi ludzie. Seniorzy dowiedzieli się co to jest wyłudzanie pieniędzy "na wnuczka", jak bardzo jest niebezpieczne i w jaki sposób się go ustrzec. Policjant ostrzegł dlaczego nie wolno wpuszczać do domu obcych osób oraz dlaczego należy potwierdzać wiarygodność Ludzi podających się za monterów, opiekunów społecznych, czy urzędników oferujących pomoc finansową.

- Seniorzy to grupa osób, które powinny być otoczone szczególną ochroną, którym należy się szacunek i bezinteresowna pomoc. To często ludzie samotni, zapomniani przez bliskich. To oni nas uczyli, dbali o nasze zdrowie i bezpieczeństwo. Przez długie lata pracowali, aby przejść na zasłużoną emeryturę. Jednak przestępcy wykorzystując łatwowierność, uczciwość często naiwność ludzką w bezduszny i okrutny sposób grabią i odbierają to, nad czym tak ciężko przez całe życie nasi seniorzy pracowali. Bez skrupułów pozbawiają oszczędności i pieniędzy potrzebnych na przeżycie miesiąca lub zakup leków - snuje refleksje rzecznik prasowy Andrzej Walczyna.

FAŁSZYWY HYDRAULIK

Jednak naiwność ludzka i niewiedza nie mają granic. Kolejną pokrzywdzoną była 88-letnia kobieta. To już nie był wnuczek tylko hydraulik. Do jej mieszkania około godziny 9 rano zapukał mężczyzna w roboczym ubraniu. Po otwarciu drzwi powiedział, że w bloku jest awaria rury z wodą i konieczne jest sprawdzenie rur w mieszkaniu. Właścicielka wpuściła "hydraulika" do środka. Mężczyzna sprawdził rury w kuchni, a potem udał się do łazienki.

Podczas sprawdzania łazienki najprawdopodobniej do mieszkania weszła druga osoba, bo kobieta zauważyła ruch klamki w drzwiach wejściowych. Podzieliła się tym spostrzeżeniem z "hydraulikiem". Wówczas mężczyzna sprawdził mieszkanie, wyjrzał na korytarz i powiedział kobiecie, że nikogo nie ma. "Hydraulik" był w domu jeszcze kilkanaście minut, po czym opuścił mieszkanie. Ale nie z pustą kieszenią.

Kobieta zorientowała się, że skradziono jej pieniądze dopiero na drugi dzień po południu i zawiadomiła policjantów. Jak podliczyła, zginęło jej 4 200 złotych, które trzymała w szafie. Metoda, jaką zastosował złodziej, była podoba do kradzieży "na wnuczka", kiedy udaje się wyłudzić pieniądze przez osoby podające się za krewnych.

KUPNO MIESZKANIA

Nie tylko w Stalowej Woli są naiwne osoby. Dziesięć tysięcy złotych stracił 83-letni mieszkaniec Zaklikowa. Uwierzył, że dzwoni do niego wnuczek, który na gwałt potrzebuje pieniędzy na kupno mieszkania. Starszy człowiek wpłacił mu forsę na konto. Tymczasem tego samego dnia czternaście osób ze Stalowej Woli nie dało się nabrać oszustowi.

Jak więc widać, wśród ofiar są także mężczyźni. Do 66-letniego mieszkańca Stalowej Woli zadzwonił młody mężczyzna i przedstawił się jako jego "bratanek". Nawiązał rozmowę i podał, że jest w trakcie załatwiania formalności związanych z zakupem działki w okolicach Rzeszowa po bardzo atrakcyjnej cenie i że potrzebuje pieniędzy, bo zabrakło mu ich na zakończenie transakcji. Emeryt zadeklarował, że może go wesprzeć kwotą trzech tysięcy złotych.

Mężczyzna udał się do banku i przelał pieniądze na wskazane konto. Po powrocie do domu do 66-latka ponownie zadzwonił ten sam mężczyzna i zapytał, czy dokonał już przelewu. Kiedy mężczyzna potwierdził, podziękował mu i obiecał, że zadzwoni wieczorem. Jednak kolejnego telefonu już nie było. Wtedy mężczyzna zorientował się, że padła ofiarą oszusta i o całym zdarzeniu poinformował policję.

PRZELAŁA NA KONTO

Bratanek od atrakcyjnych działek nie próżnował. Do 57-letniej mieszkanki Stalowej Woli zadzwonił młody mężczyzna i przedstawił się właśnie jako jej "bratanek". Przekonywał, że jest w trakcie załatwiania formalności związanych z kupnem działki w okolicach Warszawy po bardzo atrakcyjnej cenie i że potrzebuje jeszcze 6 tysięcy 500 złotych na zakończenie transakcji. Podał również numer konta, na który prosił przelać pieniądze.
Wydaje się to nieprawdopodobne, ale po tej rozmowie kobieta poszła do banku i dokonała przelewu na podane konto. Po powrocie do domu około godzinie 16.20 do 57-latki ponownie zadzwonił ten sam mężczyzna i zapytał, czy dokonała już przelewu. Kiedy potwierdziła, podziękował jej i obiecał, że zadzwoni po godzinie 18. Jednak kolejnego telefonu już nie było. Wtedy kobieta zorientowała się, że padła ofiarą oszusta i natychmiast udała się na policję. - Kolejny raz ludzka życzliwość i pomocna dłoń zostały wykorzystane - skomentował rzecznik policji.

KOBIETA O KULACH

Nawet kalectwo starszej osoby nie wzbudza litości u oszustów. Na pewno nie przeszkodziło to kolejnemu "hydraulikowi". Z relacji pokrzywdzonej 82-letniej kobiety poruszającej się o kulach wynikało, że do jej mieszkania w bloku przy ulicy Poniatowskiego pomiędzy godziną 10, a 11 zapukał mężczyzna w ubraniu roboczym w wieku około 30-40 lat.

Kiedy kobieta otworzyła drzwi, usłyszała, że w bloku jest awaria pionu kanalizacyjnego i konieczne jest sprawdzenie rur w mieszkaniu. Wpuściła "hydraulika" do środka. Mężczyzna udał się do łazienki i tam puszczał wodę z kranu umywalki przez pięć minut. Kobieta nie spuszczała z niego oczu. Prawdopodobnie w tym czasie do mieszkania weszła młoda kobieta w wieku około 30 lat i z szuflady skradła 1500 złotych. Wychodzącą z mieszkania młodą kobietę widziała jedna z sąsiadek.
"Hydraulik" po sprawdzeniu rur opuścił mieszkanie. Chwilę po jego wyjściu do kobiety przyszła jej sąsiadka i zaproponowała sprawdzenie czy nic jej nie zginęło z mieszkania, bo widziała wychodzącą kobietę, której nie znała. Okazało się, że zginęły pieniądze w kwocie 1500 złotych. I przepadły jak kamień w wodę.

OBIECAŁ WĘGIEL

W tym roku oszuści już przypuścili szturm. Od tygodnia policjanci ze Stalowej Woli szukają złodzieja, który 77-letniemu mężczyźnie z ulicy Mostowej ukradł ponad 2 tysiące złotych. Złodziej podał się za pracownika pomocy społecznej i zaoferował pomoc w postaci dostarczenia 2 ton węgla, a potem wykorzystując nieuwagę starszego człowieka ukradł mu pieniądze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie