Praca na czas kryzysu?

Niemieckie rodziny wciąż chętnie poszukują pracowników z Polski do opieki nad starszymi ludźmi. Wkrótce zacznie w naszym regionie działać specjalna agencja, która pośredniczy w legalnym zatrudnianiu kobiet po pięćdziesiątym roku życia.

Na razie tragedii jeszcze nie ma, ale nie można wykluczyć za pół roku kilka firm z naszego regionu będzie zmuszone zwalniać ludzi z powodu braku zamówień na rynku. O ile młodsi pracownicy zazwyczaj lepiej radzą sobie z poszukiwaniem nowego zatrudnienia, o tyle starsi zwykle mają problem. Osób po pięćdziesiątym roku życia nikt nie chce zatrudniać, a rządowy program aktywizacji takich pracowników tak zwany „50+” praktycznie nie funkcjonuje. Ale być może i dla takich osób zwłaszcza dla pań pojawi się nowa szansa.

Na nasz lokalny rynek wchodzi bowiem nowa agencja pośrednictwa, która poszukuje do legalnej pracy w Niemczech pań po pięćdziesiątym roku życia. Będą one pracowały u niemieckich rodzin przy opiece nad starszymi ludźmi.

- Myślę, że to interesująca propozycja dla pań, które w tym wieku, gdy tracą pracą, mają duże trudności w znalezieniu nowej. Dla odmiany wiele niemieckich rodzin ma trudności ze znalezieniem opiekunki dla starszych osób. My łączymy interesy jednych i drugich. Proponujemy kobietom z Polski legalną pracę w Niemczech – mówi Bernd Eiflaender, który w Niemczech sprawuje honorowo urząd pierwszego przewodniczącego „Klubu 50+” w Wiesbaden. Organizacja ta jest w Niemczech jest swego rodzaju związkiem pomocy dla osób starszych. 

Jak będzie wyglądało zatrudnienie osób z naszego regionu w Niemczech?

- Jest to praca legalna. Kobieta z Polski która pojedzie opiekować się kimś starszym w Niemczech będzie dostawać 1200 euro miesięcznie. Rodzina, jaka ją zatrudnia, zapewnia jej już darmowy pokój u siebie oraz wyżywienie. My pobieramy 100 euro prowizji co miesiąc, ale nie od pracownika tylko od rodziny, która go wynajmuje. Taka rodzina po prostu nam płaci o 100 euro więcej – wyjaśnia.

Osoby zatrudnione w Niemczech będą pracować tam legalnie na umowie – zleceniu. Pracują od sześciu tygodni do dwóch miesięcy, zmieniając się z inną opiekunką w takim odstępie czasowym. W ramach wspólnoty wymieniają się też rodzinami, jeśli zachodzi konieczność na przykład wcześniejszego wyjazdu jednej z nich lub gdy podopieczna idzie do szpitala.

- My zapewniamy pracę w Niemczech. Nikt nie jedzie tam w ciemno. Jeszcze w Polsce każdy dowiaduje się, nad kim zostanie mu powierzona opieka. Od tego zależy wynagrodzenie. Bo może być ono wyższe, gdy na przykład opiekunka z Polski musi troszczyć się na przykład o osobę, która samodzielnie się nie porusza. Wiadomo, że cenione będą także te osoby, jakie choć w niewielkim stopniu znają język niemiecki. Czasami jednak wysyłamy do Niemiec opiekunki do polskich rodzin mieszkających w Niemczech, więc nie zawsze ta znajomość języka jest niezbędna – dodaje współpracowniczka Bernda Eiflaendera, Magdalena Ritter, która wraz z nim odwiedziła Kielce kilka dni temu.

Agencja na bieżąco monitoruje warunki, w jakich będą pracować panie z naszego regionu, więc o to można być spokojnym. Pomaga także w załatwianiu wszelkich formalności, itp.

- Już w tej chwili pracuje w Niemczech kilkanaście pań. Chcemy, żeby było ich więcej, bo zapotrzebowanie jest duże, a przy obecnym kursie euro w Polsce, ta praca znów zaczyna się opłacać. W przyszłości będziemy także poszukiwać w roli opiekunów mężczyzn po pięćdziesiątym roku życia, bo takie potrzeby również zgłaszają niemieckie rodziny – zapowiada Magdalena Ritter, która wkrótce otworzy anonsowaną Agencję Pośrednictwa Opiekunek.

Biuro agencji będzie miało siedzibę w Kielcach, ale zgłaszać się mogą panie także z ziemi radomskiej i z Podkarpacia. Więcej szczegółów można znaleźć na stronie www.polnischepflegekraefte.de, która jest przetłumaczona na język polski.